Na większości skrzyżowań da się wjechać na DDR pod warunkiem, że nie jedzie się wg znaków lub pasów na jezdni, tylko według doświadczenia. Jak ktoś nie zna miasta/skrzyżowania, najczęściej ma problem.
Przykład: Skręcam z Batorego w lewo w Aleje Niepodległości w stronę centrum. Widząc skrzyżowanie i tablicę z rozrysowanymi pasami, ustawiam się na pasie do skrętu w lewo. Dopiero będąc pomiędzy liniami ciągłymi, przed skrzyżowaniem, mogę zobaczyć DDR która idzie dookoła tego skrzyżowania. Aby na nią wjechać, musiałbym przekroczyć linię ciągłą, za co już byłby mandat.
Jadę więc - zgodnie z kierunkiem zajmowanego pasa - w lewo (prosto nie wolno z tego pasa) i widzę że DDR idzie wzdłuż Alei. Nie ma na nią wjazdu. Ze skrzyżowania widzę że droga jest oddzielona od chodników barierką, dalej zaczyna się buspas, leje i jest ślisko. Mam jechać jezdnią obok której jest DDR? I to jeszcze między buspasem a idiotami w deszczu? Przeskakuje więc (łamiąc inne przepisy ale w trosce o własne bezpieczeństwo) obszar wyłączony z ruchu, pas dla skręcających w prawo w Aleje i jadę dalej DDR... Przez paręset metrów bo się kończy...
Inne miejsce: Jadę z placu Wilsona w stronę Bielan Ul. Słowackiego. DDR jest po lewej, więc mnie nie dotyczy. Ale nawet jak bym chciał z niej skorzystać, to nie da rady zjechać - na każdym skrzyżowaniu jest albo zakaz skrętu, albo nakaz jazdy prosto.
Na Krychowieckiej DDR przecina Ul. Słowackiego i przechodzi na kierunek w którym jadę, ale jest tam nakaz jazdy prosto. Chcąc trzymać się przepisów, nie wolno na tym skrzyżowaniu skręcać ani w lewo, ani w prawo. Operator bloczka z mandatami wystawiłby mandat. Jadę więc dalej, obok DDR, za co też mógłby być mandat.
Dalej. Jadę Andersa w stronę Bielan, wiaduktem nad Dw. Gdańskim. Z drugiej strony jest pas rowerowy, który przechodzi w DDR. Po lewej. Nie obowiązuje, ale jak bym chciał, nie da się na nią wjechać. Podwójna ciągła, zakazy skrętu itp. Po prawej widzę znak "droga dla rowerów". Tylko że jest za barierkami, torami i innymi zasiekami. Ja wiem że w takiej sytuacji ona mnie nie dotyczy. Ale jakbym trafił na służbistę... Albo ile razy musiałem sprowadzać w tamtym miejscu kierowców do porządku, bo "no gdzie mi tu jedziesz jak masz ścieżkę???". Dlatego m.in. kpiłem rejestrator...
Oczywiście jak ktoś zna miasto problemu miał nie będzie, bo wcześniej wjedzie jak powinien, przeprowadzi parędziesiąt metrów rower po chodniku, z innej strony itp.
Ale jadąc zgodnie z przepisami, znakami i uprd wpadam w miejsca, z których nie mam w 100% legalnego wyjścia. Powinny być jakieś znaki wskazujące zawczasu właściwy tor jazdy rowerzystów.
A kolizję (jeszcze mnie ręka boli po uderzeniu w lusterko po tym, jak próbując utrzymać utraconą równowagę, dynamicznie i odruchowo nią wymachnąłem, nieszczęśliwie w nie trafiając...) ewentualnie zgłoszę na innej komendzie. Koleś wjechał mi błotnikiem POD kierownicę i zepchnął mnie na pas do skrętu w prawo pod inne jadące tam pojazdy, przez linię ciągłą i wyskoczył z mordą "gdzie jedziesz środkiem drogi?"... Więc raczej mu nie odpuszczę.
wyprzedzanie korka po obszarach wyłączonych z ruchu itp...
Jest korek jak okiem sięgnąć, to mijam ich z prawej. Gdzie się da po swoim pasie, gdzie nie - pasem parkingowym. A czasem dwa pasy parkingowe są reozdzielone małą wysepką 1x1m, która do niczego nie służy oprócz blokowania ruchu...