Co do pilnowania ... czy jest jakas opcja pomagania bez blokowania samochodow i sluchania wiąch ze strony życzliwych kierowców?
Sposobów są setki. Jeden Ci już powiedziano - zabezpieczać przejścia, gdzie kierowcy zdarzają się rzadko.
Inna opcja to z zabezpieczenia przejść do RR, ekipy zajmującej się sklepikiem, rikszą, czy innymi tematami. Masa to nie tylko zabezpieczanie skrzyżowań, a rąk do pomocy brakuje wszędzie ;-)
Trzecia opcja jest taka, by po prostu nie słuchać, co marudzą. Zazwyczaj nie mają wiele ciekawego do powiedzenia, poza wymienieniem kim według niego jesteś i jak to wspaniale, że akurat jedzie Masa. Z grubsza to zawsze to samo, więc można to olać ;-)
A jak gość jest uparty i nie zauważa, że wcale nie słuchasz, zawsze w połowie Jego wypowiedzi można zacząć nadawać bardzo, bardzo ważny komunikat przez radio. Jak nie masz radia, można przekazać ów bardzo bardzo ważny komunikat ustnie przejeżdżającemu akurat koledze z zabezpieczenia. A później przeprosić, że się kierowcy przerwało i poprosić by kierowca powtórzył co miał do powiedzenia. Po czym w trakcie gdy będzie to robił po pewnym czasie znowu zacząć nadawać ważny komunikat. Góra za piątym razem Gość załapie schemat i zrozumie, że jego narzekanie to tylko jedna z rzeczy, którą się zajmujesz na skrzyżowaniu i to wcale nie najważniejsza ;-)
Kolejna, IMO
najlepsza opcja, wymaga nieco doświadczenia. Polega na tym, by studzić emocję takich kierowców. Można im wskazać objazd, którym ominą Masę, dzięki czemu pozbędziesz się marudy ze skrzyżowania (wymaga znajomości miasta). Można zasugerować, że się gościa puści jeżeli będzie jakaś luka (TYLKO jeżeli jedzie w poprzek Masy) i niech razem z Tobą wypatruje luki zamiast marudzić nad uchem. Można Gościowi wytłumaczyć, że nie Ty decydujesz, więc powinien krzyczeć na ZDM, Inżyniera Ruchu, czy kogokolwiek innego, a później płynnie przejść do narzekania razem z Nim na dziury w jezdni, brak autostrad, nierobów urzędników, wysokie podatki i całe zło tego świata. Można gościowi wmawiać, że to kilka minut tylko i wytrzyma, a później udawać zdziwionego, że tak wyjątkowo długo trwa przejazd.
Inna opcja, to zmieniać się na takich trudnych skrzyżowaniach. Gość nie zdąży Ci wytłumaczyć jak bardzo się śpieszy wraz z umierającą zoną z domu (gdzie zostawił włączone żelazko i obiad na gazie) do płaczącego i tez umierającego dziecka leżącego w przedszkolu i szpitalu jednocześnie, a już przyjedzie kolejny rowerzysta i będzie musiał całą swoją opowieść zaczynać od nowa. To całkiem skuteczna metoda ;-)
Sposobów jest z setka, na szkoleniu dla zabezpieczenia (o ile je przechodziłeś, a powinieneś jeżeli myślisz poważnie o zabezpieczaniu) podawałem co najmniej kilkanaście różnych. Wszystko zależy od Twojej inwencji twórczej. Wysil szare komórki ;-)