Jak co roku (a nawet kilka razy w roku) wybrałem się na Powązki Wojskowe. Jak zwykle rowerem. Od zawsze w bramie wita zakaz jazdy rowerem. Całkiem zrozumiałe ostatecznie to cmentarz. Dzisiaj spotkała mnie niespodzianka. Regulamin cmentarza został tak zmieniony, że już nawet nie wolno wprowadzać roweru na teren (ciekawe co ich zdaniem zrobić jeżeli rower robi za taczkę do transportu rzeczy potrzebnych do sprzątnięcia grobów i ma się w związku z tym pełne sakwy). Ochrona sama poruszająca się rowerami jest nadzwyczaj agresywna. Jeden z tych dziadków dogonił mnie po jakiś 200m, zajechał drogę (rower prowadziłem)i co się potem nasłuchałem wyzwisk od buców, k...., i innych równie przystających do miejsca to moje. Okazało się, że zdaniem tego jak mniemam byłego ORMO-ca to ochrona ma jakieś szczególne uprawnienia do zwracania się na "ty" do każdego i obrażania go w dowolny sposób. Także zalecam wszystkim którzy planują się tam wybierać ostrożność. W moim wypadku od rękoczynów uchroniła mnie tylko i wyłącznie moja obietnica co mu zrobię jak mnie jeszcze raz trąci rowerem. Nadmieniam, że żeby było śmieszniej nie ma żadnego problemu aby na teren cmentarza wjechać samochodem o czym świadczyło dzisiaj zamienienie alejek w okolicach kwatery Smoleńskiej w parking.