Chodziło mi o sytuację widzianą z drugiej strony - kiedy to ja jadę samochodem. Z cytatu, który przytoczył Biały, wynika, że wrzucam odpowiednio wcześniej prawy kierunkowskaz i nie muszę się już martwić o to, że w momencie, gdy ja już się zginam i szukam tramwaju lub pieszego na mojej drodze, ktoś jeszcze znienacka mnie będzie próbował wyprzedzić.
Zawsze lepiej spojrzec w lusterko i przez ramię do tyłu. To praktycznie, bo prawo oczywiście o tym nie mówi.
Różnica jest tylko taka, że wyprzedzanie kogoś z lewej, kto miga w lewo jest wyraźnie w PoRD zabronione (to znaczy, jesteśmy obowiązani wyprzedzać w takim przypadku z prawej) natomiast nie ma wyraźnego zakazu wyprzedzania z prawej kogoś, kto miga w prawo. Przepis karze się upewnić, ale nie zabrania wyprzedzania. Osobiście myślę, że po prostu ustawodawca dodając możliwość wyprzedzania z prawej rowerzystą, przeoczył to zagadnienie.
Są dwie szkoły pisania prawa. Jedna, używana kiedyś sugerowała by w prawie zapisać każdą możliwość, sytuację i wyjątek - przez to masz zakaz wyprzedzania z lewej kogoś, kto skręca w lewo, choć zapis momentami jest bez sensu. Bo jak np sa dwa pasy do skrętu w lewo i na tym bardziej prawym stoją (bo np. ktoś zaspał z ruszaniem na zielonym) to czemu miałbyś nie wyprzedzić go lewym, pustym pasem? Ta szkoła wypuściła liczące 177 stron A4 PoRD, liczącą 460 stron A4 Czerwoną Książeczkę, których teraz nikt nie jest w stanie zgłębić i zapamiętać. Obecne prawo jest pełne wyjątków, wątpliwości, wzajemnie sprzecznych przepisów, zdań wielokrotnie złożonych, przez co połowa przepisów tam się znajdujących de facto jest martwa - nierespektowana i w ogóle nie znana ludziom!
Druga szkoła pisania prawa sugeruje by prawo skracać, wywalać rzeczy oczywiste, zapisać raczej ogólne myśli, ideę którą da się rozciągnąć na wiele sytuacji niż opisywać wszystkie możliwości po kolei, każdą możliwą sytuację. PoRD napisany w ten sposób liczyłby pewnie 20 stron A4, dzieci mogłyby się go uczyć na zajęciach w szkole (których mają ledwie kilka godzin), a kierowcy daliby radę wkuć to choćby na blachę przez 30 godzin kursu na prawko. W razie wątpliwości, ministerstwo wydawałoby zaś odpowiednią interpretację co autor mial na myśli tworząc odpowiedni zapis.
Ja osobiście jestem fanem tej drugiej metody, stąd nie uważam braku zakazu wyprzedzania z prawej migającego w prawo za błąd PoRD. Dzięki temu mogę rowerem lub autem wyprzedzić (swoim pasem) samochody stojące na drugim pasie do skrętu w prawo np. z Wisłostrady w Witosa, z Prymasa 100-lecia w Jerozole, czy w setce innych miejsc w mieście (np. na wjeździe na ronda).
Natomiast są sytuacje, gdzie to wyprzedzanie jednak będzie bezpieczne, pomimo tego, że kierowca ma włączony kierunkowskaz.
I dlatego nie ma zakazu. IMO przy skręcie w lewo też go być nie powinno, bo to prawnie rozwala wielopasmowe skręcanie w lewo, czy pewne rozwiązania infrastrukturalne, które dziś są niemożliwe do budowania przez zakaz.
Generalnie, nie można stwierdzić jednoznacznie, że w przypadku gdy kierowca miał włączony kierunek i ?zajechał drogę? rowerzyście w wyniku czego doszło do kolizji, wina będzie leżeć po stronie rowerzysty. Raczej taka sprawa z uwagi na brak jednoznaczności w PoRD będzie rozpatrywana przez sąd indywidualnie (chyba, że któryś z uczestników sam przejmie na siebie odpowiedzialność, przyjmując mandat)
I tak to powinno w zasadzie być. Jak jesteś pewny swojej winy, przyjmujesz mandat, co prawnie oznacza poświadczenie podpisem swojej winy. Jak nie jesteś przekonany - od tego są sądy, biegli i cały aparat, by to rozpatrzyć. I nie ma co się tego bać. To nie gryzie, jest stworzone właśnie po to