Rok pozniej kupiłem na wyprzedaży kask rowerowy (zmotywowany przez Radę Nadzorczą). Wracałem do domu, a że nie miałem plecaka ani sakw wrzuciłem kask na głowę, taki niedopasowany, tak byle gdzies go wiezc. Jadąc (wieczorem) przez Pole Mokotowskie grzmotnąłem o jakąś gałąź ... i od tej pory już jeżdżę w kasku.
To w ramach informacji: ten kask możesz już wyrzucić. Jeśli jest to dobry kask, to w momencie uderzenia stał się niezdatny do dalszego użytku.
Tylko dlaczego w zakładach przemysłowych ludzie PRACUJą w kazkach ?
Szczerze? Bo związki zawodowe się uparły, a jednocześnie pracowdawcy taniej jest dmuchać na zimne i zapłacić 150-300zł za kask niż wypłacać ewentualne odszkodowanie. Natomiast w teorii chodzi o ochronę przed drobnymi zranieniami (nieszkodliwymi dla pracownika, ale szkodliwymi dla kieszeni pracodawcy), spadającymi drobnymi obiektami, zgnieceniem czaszki przy uderzeniu obiektami o niewielkiej energii i zmniejszeniem ryzyka przy uderzeniach ogólnie (w przeciwieństwie do rowerzysty, który zamortyzuje uderzenie innymi częściami ciała, pracownik może obderwać czymś z zaskoczenia bezpośrednio w głowę). Analogicznie rzecz ma się np. z kaskami wspinaczkowymi, które mają chronić głównie przed spadającymi odłamkami skalnymi przez równomierne rozłożenie energii na większą powierzchnię (stąd nikt nie założy do wspinaczki kasku rowerowego, bo ten nie ma takich właściwości), ale np. nie chronią już szczególnie przed uszkodzeniem mózgu spowodowanym hamowaniem.
Jesteś lekarzem telepatą ?
Nie, bazuję na twoim opisie, z którego wynika, że sobie po prostu wrócił z drobnymi rozcięciami do domu.
Gdybyś miał choć odrobinę pojęcia o medycynie, wiedziałbyś, że KAŻDY uraz głowy kończy się tomografią
Może gdybym studiował medycynę, to wiedziałbym. Niestety nie studiowałem, a jedynie mam matkę-pielęgniarkę na OIOMie.
Czytam te posty (nie tylko w tym temacie), i wrażenie jest jedno, spora część ludzi, zachowuje się jakby pozjadała wszystkie rozumy.
No tak. Bo jeśli ktoś nie tworzy sobie złudzenia bezpieczeństwa, to pozjadał wszystkie rozumy, nie jest inteligentny blah blah...
Podsumowując. Rowerzysta obrywa po górnych "kończynach" i w tę myśl - wywalmy kaski do śmieci.
Nie, w tę myśl przestańmy się wygłupiać, nakręcać irracjonalną kulturę strachu i tworzyć iluzję bezpieczeństwa - coś analogicznego do zjawiska
security theater. Tym bardziej, że w przypadku kasków, które mają wątpliwą skuteczność (sprawdź, jakie faktycznie parametry są wymagane od najlepszych kasków - tych, które naprawdę w ogóle kiedykolwiek działają) w optymistycznym przypadku, i które mają znikomą lub ujemną skuteczność w empirycznych badaniach w krajach z obowiązkiem używania kasków, występują jeszcze co najmniej dwa szkodliwe zjawiska. Po pierwsze: znaczący spadek osób jeżdżących na rowerach (czyli znaczący wzrost ofiar śmiertelnych np. chorób serca). Po drugie: marnowanie pieniędzy, które możnaby przeznaczyć na wsparcie działań rzeczywiście poprawiających bezpieczeństwo.
PS. Jeśli na masie poruszam się wśród tak myślących ludzi, to już podziękuję za tą przyjemność, bo tok rozumowania jest nielogiczny, nierozsądny i ... niebezpieczny.
Dokładnie to samo mogę powiedzieć o twoim.