Jerzy - do usunięcia konkretnie, tylko i wyłącznie zdublowany post powyżej
Wiesz, jak Ciebie czytam, to ostatnio też zacząłem bać się starości.
Oceniając wszystko Twoją miarą, to w ogóle należało by zakazać jazdy na rowerze po Warszawie - bo zawsze znajdą się osobniki co zrobią to lub tamto.
Tylko, że podchodząc do sprawy w Twój sposób, krzywdzi się jakieś dobre 90+ procent rowerzystów.
Tak możesz zakazać jazdy rowerem po parkach, ale to nie zmieni faktu, że ci co szaleli, szaleć będą nadal i mocniej - bo przecież nielegal i
''nie damy się złapać''.
Oberwie się natomiast olbrzymiej większości zwykłych rowerzystów, którzy czy to na ulicy, czy parku zachowują się mniej więcej jak przystało.
Kijem Wisły nie zawrócisz. Świata nie zbawisz, a powtarzanie w kółko, że wszyscy rowerzyści, oprócz jaśnie oświeconej,
''świadomej że hej'', praworządnej, uciskanej i szkalowanej grupy aktywistów - będzie miało i nawet już ma ten skutek, że ludzie zaczynają tak właśnie myśleć i mówić.
Nie chodzi o to, że nie wolno mówić o tym co złe, ile nie wolno kreować tego co złe jako ogólnej prawidłowości i powszechnego stanu rzeczy, bo krzywdzisz w ten sposób nie tylko mnie, ale i większość masowiczów.
Także tych masowiczów, dla których ostatni piątek miesiąca jest jednym z niewielu dni w które mogą powolić sobie na rower.
A potem dziwisz się że ludzie budują sobie takie fajne "oazy spokoju", pogrodzone parki, zamknięte osiedla.
Dziwisz się, skoro rzeczywistość jest tak straszna jak piszesz, to tylko drut kolczasty zostaje i ochroniarz z psem. . .