Od tamtej pory sakwy wieszam niżej i łapie dodatkowo opaskami z rzepami.
Czasem też się zdarza i to wcale nie rzadko, że zwracam ludziom uwagę, że sakwa wisi im na jednym haku i zaraz spadnie.
Znaczy źle założona była. Tzn guma na dole nie naciągała sakwy mocno, przez co haki mogły na wyboju zeskoczyć z bagażnika Mnie chodzi o to jak można zgubić poprawnie zamontowaną sakwę, bo że można ją źle zamontować, albo nawet wcale jej nie przypiąć (a tylko no przełożyć przez bagażnik) to wiem.
W przypadku który ja miałem (sakwy wisiały jak powyżej), nie było, a przynajmniej tak sądzę, mojego błędu. Raczej wada materiału. Dolny hak urwał się na połączeniu z gumą. Możliwe, że gdyby urwała się ta po przeciwległej stronie, kosztowało by mnie to zdrowie lub nawet życie, bo wjechał bym pod samochód, a tak, najadłem się tylko strachu i zaliczyłem jedynie pobocze.
Teraz jeżdżą niżej, jak niżej
Lepiej mi się balansuje gdy tak wiszą, choć wadą jest to, że są bardziej zachlapane gdy pada.
Ale niezależnie od tego, masz rację, że najczęściej to, że sakwa spada, wynika z naszego niechlujstwa przy jej zakładaniu. Inna sprawa, że to niechlujstwo z kolei, też może wynikać z różnych rzeczy. Jesteśmy zaganiani, spóźnieni, roztargnieni, próbujemy załatwić kilka spraw jednocześnie jedną ręką zdejmując dziecko z gazu, drogą jedząc kanapkę, a trzecią trzymając telefon przy uchu itd...
Nie raz wyszedłem z domu z rozpiętym plecakiem, gubiąc na schodach jego zawartość (na szczęście zawszę się orientowałem) więc trochę rozumiem fakt, że ktoś może źle założyć sakwę przez roztargnienie, lub nawet przez brak świadomości, że źle ją zakłada i może mu spaść podczas jazdy.
2) Jak sakwa z gratami w środku (i to tak brzęczącymi jak np klucze) może tak walnąć o asfalt by tego nie usłyszeć? Jesteś pewna, że np nie zatrzymałaś się na światłach i ktoś jej nie pomógł?
Jakiś czas temu na preclu też ktoś pisał, że zgubił, więc jednak zdarza się częściej.
Wyobrażam sobie coś takiego w lesie, gdzie Ci sakwa miękko ląduje na trawie lub gdzie korzeni (lub bruku) masz tyle, że wszystko dzwoni cały czas, więc upadku sakwy nie usłyszysz. Ale w mieście, na ulicy, gdzie sakwa spada na względnie równy asfalt? Nie dość, że lądując hałasuje, to jeszcze się klakson rozlegnie z aut jadących za Tobą. A nawet jak nie to ja jednak czułbym, że się nagle dziwnie lżej zaczęło jechać, gdybym zgubił zakupy
Parę razy mi różne rzeczy wypadały z roweru (np z kieszeni), zwykle mniejsze i mniej hałaśliwe niż sakwa, zwykle jeżdżę z mp3 na uszach... nigdy nie udało mi się nic zgubić.
Jeśli chodzi o rzeczy wypadające, to trochę ich pogubiłem z kieszeni, ale wtedy nie jeździłem jeszcze poziomką. Teraz w kieszeniach nic nie trzymam, bo jeśli niema suwaków, wiem że wypadnie na pewno
Nie zrozumcie mnie źle... nie chcę udowadniać, że ktoś popełnił błąd, czy że sakwa była do kitu. Tylko próbuję sobie wyobrazić tą sytuację i zwyczajnie nie mogę zrozumieć jak to się mogło stać. A przecież nie jeżdżę pierwszy dzień na rowerze i już trochę dziwnych rzeczy widziałem ;-)
No to podobnie jak ja, możesz dodać to zjawisko do kolejnych dziwnych rzeczy w swoim zestawie. Ja nawet myślę, że tych osób, które zgubiły jednak dość duży przedmiot, bo sakwy no drobiazgów jednak nie należą, znalazło by się więcej, jednak mało kto chcę się do tego przyznać.
(fot1 storm)
(fot2 raffi)