Co do zapierania się o fotelik - kiedyś z ciekawości będąc na siłowni spróbowałem. Siadłem na przyrządzie, gdzie siedząc na foteliku wykonywało się odepchnięcia nogami ciężaru. To był jedyny raz, gdy w ogóle byłem na siłowni, żaden też ze mnie kozak na rowerze, a doszedłem do 180kg unoszonego w ten sposób ciężaru i dalej nie poszedłem tylko dlatego, że po prostu więcej obciążników już w tym urządzeniu nie było. Dlatego uważam, że zaparcie się o fotelik (niemożliwe na rowerze pionowym) daje więcej niż kilkakdziesiąt procent mocy więcej. Na moje oko będzie to 200-300%. I jest to znacznie więcej niż da radę nacisnąć nawet najbardziej zapierający się o kierownicę rowerzysta na pionie.
Inna sprawa, że trzeba z tym obciążeniem BARDZO uważać by nie skończyć z rozwalonymi kolanami - bo jeżdżenie z takim obciążeniem na pewno je w dłuższym czasie zarżnie powierzchnie stawów. Właśnie dlatego tak ważne jest by na poziomie jeździć kadencyjnie, a nie siłowo. I by czasem po trzysetnym kilometrze powiedzieć sobie - koniec na dziś, dalej nie jadę.
Co się zaś tyczy ciągnięcia do góry w SPD na pionie - to na pewno jest ono wydajniejsze niż w poziomie. W pionie tyłkiem zapierasz się o siodełko, w poziomie jak pociągniesz za mocno, po prostu zaczniesz się zsuwać z fotelika.
ALE, ALE - tu znowu trzeba uważać na kolana i to nawet bardziej niż na poziomie przy naciskaniu na pedał z pełną mocą - bo ciągnięcie nogi NIE JEST NATURALNYM RUCHEM dla ludzkich nóg. Staw kolanowy pracuje wtedy na rozciąganie, a anatomicznie zawsze przenosił obciążenia ściskające, gdy masa człowieka i ewentualnie podnoszonego przezeń ciężaru się na nim opierała. Na szczęście wcale niełatwo przeciążyć w ten sposób stawy. No chyba, że jesteśmy ostrokołowcem regularnie używającym nóg do hamowania lub wręcz blokowania tylnego koła - wtedy kolana odmawiają posłuszeństwa w ciągu kilku latek. Ci, którzy sprowadzili OK do Warszawy i pierwsi wyznawcy jeżdżenia tym po mieście, w znacznym procencie dziś już w ogóle nie jeżdżą na żadnych rowerach.