Się nie znam, więc się wypowiem.
Zwiększanie prędkości na wyścigach będzie skutkowało poważniejszymi wypadkami. Tak samo będzie ze zwykłymi użytkownikami rowerów.
Zwiększanie prędkości na klasycznych rowerach - owszem. Na poziomych pozycja jest inna, głowa nie jest z przodu i nie robi jako zderzak jak w kolarce. Oczywiście nadal fizyka obowiązuje, ale z przodu masz nogi amortyzujące zderzenie.
Mamy w PL kilku takich, co przy sporej prędkości (ok. 40km/h) wyrżnęło poziomem w samochód - jeden zgiął felgę w ciężarówce, drugi przebił się przez drzwi osobówki korbą. Kończyli z siniakiem na tyłku i kompletnie bez innych obrażeń. Na pionowcach skończyliby w szpitalu.
Rozpędzenie roweru i rowerzysty do wysokiej prędkości nie jest obecnie problemem.
Nigdy nie było, zwłaszcza z górki. Prawdziwe wyzwanie to utrzymanie tej prędkości, czyli podnoszenie prędkości ŚREDNIEJ, na dłuższym dystansie. Tutaj niestety klasyczne rowery dawno dojechały do ściany.
Jechałem nawet rowerem o mocy 3kW. Rwał asfalt , potrafił jechać 50km/h. Tyle że to już nie był rower. Prawo zabrania montowania czegoś więcej niż 250W i wspomagania powyżej 25km/h. Dlaczego? Z powodu bezpieczeństwa.
Prawo nie tyle zabrania, co stwierdza, że to nie jest już rower. I słusznie. Coś, co osiąga przyśpieszenia jak motocykl, prędkości jak motocykl i ma masę bardziej zbliżoną do motocykla powinno mieć wymagania do jazdy jak motocykl. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego na chodniku, na ddr, albo z dziesięciolatkiem za sterami, który ma problem by to złożyć w zakręt.
Co nie zmienia faktu, że poziom z takim wspomaganiem byłby świetnym pojazdem na codzienne dojazdy np. dla kogoś mieszkającego za Legionowem, a pracującego w Mordorze.
Myślę że przeceniasz też rolę UCI w kształtowaniu zachowań rowerzystów. Czy UCI zabrania komukolwiek produkować i kupować poziomy? Nie.
Jasne, że nie zabronił. Ale brak rowerów poziomych w tzw. wielkim sporcie, powoduje ich brak w świadomości typowego Kowalskiego. Kowalski nie chce roweru poziomego z prostego powodu - w 90% przypadków nawet nie wie, że coś takiego istnieje i że mógłby to być dla niego lepszy wybór niż np. kolarka.
Amerykańskie koncerny motoryzacyjne mają takie powiedzonko: "Win on sunday, sell on monday" (Wygraj w niedzielę, sprzedaj w poniedziałek). I to faktycznie tak działa, przynajmniej do pewnego stopnia. Także w temacie rowerów.
Dlaczego nie ma ich w salonach rowerowych? Nie wiem. Dużo droższe niż typowy rower być nie powinny(jeśli chodzi o użyte materiały).
Są droższe. Nie chodzi o materiały, a o skalę produkcji. Póki poziomy nie są produkowane w liczbach z 5 lub 6 zerami, zawsze będą droższe niż rowery pionowe tak właśnie produkowane. A poziomy nie będą produkowane w takich ilościach, póki nie ma na nie popytu. Popytu nie ma, bo nikt nie wie że takie rowery w ogóle istnieją.