Nie wiem w jaki sposób autobus mający przystanki miałby dogonić rowerzystę za którym jechał poprzedni odcinek buspasa. Pachnie mi tu twórczą ekonomią
Jednego rowerzysty nie dogoni. Kilku jak najbardziej. Jednak bez konkretnych danych tak naprawdę wszyscy trzej uprawiamy "twórczą ekonomię" .
Na szczęście jakieś szczątkowe dane są już z Królewskiej. 600-700 rowerów na dobę w jedną stronę i nieco mniej w drugą. Z tego 2% jedzie legalnie - lewym pasem (jakieś 25-28 rowerzystów na dobę w obie strony). 48% i tak jedzie buspasem, czyli i tak autobusy nie jadą sobie ani szybko i płynnie. I mimo to jakoś nie łapią opóźnień! 48% wali chodnikiem, bo boi się jezdnią, co też nie jest dobre.
Słowem - stan obecny nie działa, a znaki są martwe jak kamień.
A za jakiś czas będą wyniki co zmieniło się po dopuszczeniu rowerów na buspasy.
Za zmianami w CzeKa lobbowałem za czasów, gdy jeszcze nie wiedziałeś co to za dokument. Lub jakby do powiedział hipster - zanim to było modne. Moim zdaniem jego nie należy zmieniać, jego należy wycofać z polskiego prawodawstwa w całości (usunąć delegację z ustawy) i niech sobie będzie - tak jak kiedyś czarna książeczka, jej poprzednik - zbiorem wytycznych, rad i pomysłów dla projektantów.
Jako osoba, która za ustawami nigdy nie lobbowała pytam: czy sądzisz, że jej wycofanie jest bardziej prawdopodobne, niż wprowadzenie zmian?
Na pewno łatwiejsze i szybsze. Bo chcąc zmodyfikować CzeKa to o każdy przecinek będzie dyskusja, by poprawiając czegoś niechcący nie spieprzyć. CzeKa ma 400 stron i bardzo wiele jest w niej do poprawienia. Same dyskutowanie zmian może trwać latami, zwłaszcza że przy okazji nowelizacji to pewnie nie tylko rowerzyści chcieliby coś zmienić.
Odwołanie delegacji z ustawy to jedna, dość szybka zmiana w PoRD, którą można zrobić przy okazji innej nowelizacji (a cały czas są robione kolejne).
Na pewno trzeba gdzieś pomieścić? Dotąd nikomu się nie udało i coraz więcej miast dochodzi do wniosku, że najlepiej i najtaniej jest zwyczajnie nie próbować.
Przepraszam, zapomniałem wyraźnie podać założenia: mówimy o Polsce, a konkretniej o Warszawie i okolicach.
No to w Warszawie tez powoli do tego dorastają. Stąd zwężenie Świętokrzyskiej, wyłączenie z ruchu Krakowskiego Przedmieścia (też ze zwężeniem), czy rezygnacja z kilku naprawdę głupich inwestycji pompujących ruch aut do centrum.
Oczywiście do ideału daleko (np. wciąż chcą poszerzać Prostą i budować dojazdy do mostu Świętokrzyskiego) ale myślę, że powoli dochodzą do właściwych wniosków. A będą dochodzić szybciej, bo lada chwila dojdziemy do ściany z możliwością pożyczania kasy (słynny limit zadłużenia 60%) i skończy się betonowanie czego popadnie.
To jeszcze zlikwidujmy sygnalizację świetlną i przystanki - tam autobusy stoją zużywając 60% całego czasu przejazdu.
Nie, ale można ją zsynchronizować z komunikacją miejską.
Można, ale póki co w miejscach, gdzie podjęto takie próby (Jerozole, Powstańców Śląskich), okazało się to być katastrofą - wydano full kasy, a szybkość przejazdu albo się nie poprawiła, albo wręcz wzrosła. Także mówisz czysto teoretycznie. A chciałeś mówić konkretnie, o Warszawie
doświadczeniami państw zachodnich i moimi wyliczeniami
A te wyliczenia na jakich danych? Bo - wracając do początku odpowiedzi - bez danych to każdy z nas przedstawia tutaj tak naprawdę swoje wyobrażenia, a nie rzeczywistość.
Z danych Zarządu Transportu Miejskiego, a konkretniej Pełnomocnika Puchalskiego (poproś o dostęp do inf. publicznej, to też to dostaniesz, cały raport Polibuda robiła). A także z danych na podstawie obserwacji i pomiarów własnych.
Zmienisz zdanie po pierwszej próbie jazdy środkowym pasem po Armii Krajowej
Nie odważę się. Bynajmniej nie ze względu na samochody, ale nawierzchnię. Nawet samochodem zwykle jadę przez most Północny, żeby nie pogubić kół na AK .
Ja też nieczęsto obecnie jeżdżę po Grota i AK. Ale był czas, że Północnego nie było, buspas już był, a w dodatku była to moja codzienna droga do pracy. Mogłem oczywiście pojechać przez Gdański i nadrobić 15km, czyli wstawać do pracy o godzinę wcześniej, ale sam rozumiesz, że to nie miałoby sensu i wtedy już prędzej wziąłbym z parkingu samochód
Na Grota masz ruch dochodzący nawet do 100 rowerów na godzinę. Większość wali do Wisłostrady, ale na pewno nie jestem jedyny, który jeździł trasą AK i buspasem tamże.
Ale już możliwość jazdy na wprost z prawego pasa jest tylko dla autobusów całodobowo. Więc te buspasy na godziny niewiele dają jak jedziesz Jerozolami, a nawet bardziej wkurzają kierowców, bo ci nie są w stanie zrozumieć po co ten cyklista wjeżdża na środkowy pas, skoro buspas już otwarty.
W którym miejscu tak jest? Od Ronda de Gaulle'a do pl. Zawiszy - nie, albo jestem ślepy i łamię tam przepisy.
Łamiesz tam przepisy. Zwróć uwagę na oznakowanie pionowe ;-)
Chyba, że coś się zmieniło ostatnio w tym temacie, a ja nie zdążyłem odnotować. Nie jeżdżę Jerozolami na co dzień.
Ja osobiście jestem za buspasami całodobowymi.
W ten sposób blokuje się bez sensu jeden pas ruchu. W godzinach szczytu, gdy są korki, buspas może mieć uzasadnienie. Ale jaki jest sens trzymać jeden pas praktycznie pusty w czasie, gdy natężenie ruchu jest niższe?
A po co kierowcom kolejny pas ruchu, skoro natężenie ruchu jest niższe?
Chyba tylko do uprawiania wyścigów i drogowego tetrisa. A to akurat powinno się kierowcom utrudniać.
Po pierwsze utrwalają zachowanie nie jeżdzenia buspasem.
Mam wrażenie, że osoby olewające buspasy i pchające się nimi, nie zwracają większej uwagi na to, czy w danych godzinach są otwarte czy nie. Pchają się całodobowo.
Nie znam bada na ten temat, trudno mi się wypowiedzieć. Możliwe, że masz rację. Ale to tym bardziej całodobowe powinny być, bo wtedy możesz zablokować fizycznie kierowcom możliwość wjazdu na pas separatorami lub wilczymi dołami. Albo postawić fotoradar i kierowca nie będzie mógł uciec z pasa tuż przed nim. W Krakowie to na jednym, testowym pasie, praktycznie zlikwidowało problem jadących buspasem. W kilka tygodni!
Po drugie nie wymagają tablic z godzinami, a ja jestem za mniejszą ilością znaków.
Tablice z godzinami są informacjami dodatkowymi. Jeżeli ktoś ich nie przeczyta nic się nie stanie. Mogą natomiast ułatwić życie tym, którzy je przeczytają.
Owszem, i każda taka tablica kosztuje minimum 350 złotych. Za te na Jerozolach mógłbyś kupić naprawdę dobrej klasy rower, o ile nie samochód ;-)
Po 3 można wtedy łatwo postawić fotoradar by łapał tych, co nie powinni jechać buspasem.
Sugerujesz, że fotoradar nie jest w stanie rozpoznać godziny? :>
Sugeruję że jest, ale już widziałem jak kierowcy się Policji tłumaczyli, że wcale nie jest 9:55 tylko 10:02 i buspas już nie działa. Myślisz, że z fotoradarem nie będą tego próbowali?
Po 4 tylko wtedy możesz użyć separatorów, wilczych dołów i innych rozwiązań fizycznie uniemożliwiających cwaniakom jazdę buspasem.
One również będą powodowały problemy dla rowerzystów.
Zgadzam się. Ale na wielu ulicach można je zastosować, bo nie ma tam rowerzystów. Np na Sobieskiego, gdzie obok jest DDR. Np na Modlińskiej, gdzie też jest DDR. Np na Łazienkowskiej, gdzie rowerem jechać raczej nie wolno. Np na trasie AK po tym jak ją przebudują i dodadzą DDRki (a są w planach).
Po 5 i chyba najważniejsze - ewentualnym pilnującym odpada dylemat z tym, że na jednym zegarku jest 8:59, a na innym 9:02 i nie wiadomo, czy wystawiać mandat, czy nie (co jest radośnie wykorzystywane przez kierowców).
Wydaje mi się mało istotnym łapanie ludzi, którzy jechali buspasem 5 minut po rozpoczęciu jego obowiązywania. Tak samo, jak nic wielkiego się nie stanie, jeśli ktoś w terenie zabudowanym będzie jechał 60km/h o 5:03.
Wczoraj 2 minutki, dziś 5, jutro 7. Daj palec, a Ci rękę podziabią tak, że się będziesz zwijał z bólu. Zresztą obserwowałem działanie tego mechanizmu na Modlińskiej. Póki policjanci się nie połapali, że ktoś ich w konia robi i wręcz zegarki sobie przestawia w samochodzie by udowodnić swoją rację, to doszli do skrócenia efektywnego działania buspasa o jakiś kwadrans. To było o tyle istotne, że wtedy nie było jeszcze Północnego i Modlińska potrafiła faktycznie stać nawet do 10-tej.