Nie on, tylko Ministerstwo. On sam "płakał, gdy usuwał".
To prawda, usuwanie zielonych strzałek było tak teatralne i odegrane z takim dramatyzmem, że po prostu nie mogło osiągnąć innego efektu niż medialna nagonka na ministerstwo.
A szkoda, bo to była dobra zmiana i tylko inżynier ją nadinterpretował. 97% kierowców nie zatrzymuje się przy tych strzałkach i stwarza pieszym zagrożenie i Ministerstwu chodziło by zielona strzałka nie mogła się świecić gdy zielone mają piesi/rowerzyści przecinający drogę autom. Nie chodziło o to by likwidować wszystko wszędzie.
Nieprzypadkowo też strzałki zaczęły znikać od razu i to najpierw w dość kluczowych miejscach (a także takich, gdzie nie przeszkadzały pieszym (pod Rotundą). IMO chodziło o to by wywołać shitstorm. Dla porównania - np. niezgodność warszawskich sygnalizacji z przepisami z 2007 roku zakazującymi przycisków dla rowerzystów inżynierowi Galasowi przeszkadza jakby mniej - nie ma z tej okazji darcia szat i masowego przełączania sygnalizacji w tryb stałoczasowy ;-) Na Belwederskiej przez dekadę na dwóch skrzyżowaniach w ogóle nie było sygnalizatorów dla rowerów, choć przejazdy rowerowe przez Spacerową i Dolną były. I też nikt włosów z głowy sobie nierwał w BDiK (a ja celowo nie zgłaszałem by czasem nie zlikwidowali przejazdów i nie zrobili dziury w ddrce
).