"Rowerzyści skarżą się na kierowców autobusów, zwłaszcza na Trakcie Królewskim. - Spychają nas na krawężniki. Dochodzi do potrąceń - narzekają. - Niektórzy kierowcy być może są nerwowi, ale wielu cyklistów też jeździ często niebezpiecznie - słyszymy w Miejskich Zakładach Autobusowych
- Kierowca autobusu 105 prawie mnie przejechał na Królewskiej - opowiada Marta Trakul-Masłowska, rowerzystka i prezeska Fundacji Na Miejscu. - Zrobił pokazową akcję pt. "Nienawidzę rowerów". Jechał za mną dłuższy kawałek, trąbiąc i podjeżdżając bardzo blisko. Potem jeszcze mnie wyprzedzał i niebezpiecznie zajeżdżał mi drogę. Tak się przestraszyłam, że trzęsły mi się ręce.
Dodaje, że kierowcę prawdopodobnie zdenerwowało to, że jechała kilkadziesiąt, a nie kilka centymetrów od krawężnika. - Ale wtedy autobusy i samochody niemal ocierają się o rowerzystów i tak dochodzi do potrąceń. Na Krakowskim Przedmieściu, gdzie kursuje mnóstwo autobusów, kierowcy spychają nas do rynsztoków wzdłuż krawężników. Znajomi, którzy też jeżdżą na rowerach, potwierdzają, że rejony Traktu Królewskiego są bardzo niebezpieczne dla cyklistów - mówi nasza czytelniczka.
"Mogą się znaleźć jacyś nerwowi pracownicy"
Proponuje pełnomocnikowi rowerowemu ratusza, by zorganizował kampanię edukacyjną dla kierowców autobusów. Łukasz Puchalski pytany przez "Wyborczą" nie wyklucza spotkania przewoźników autobusowych ze środowiskiem cyklistów.
Na Krakowskim Przedmieściu i Nowym Świecie rzeczywiście coraz częściej dochodzi do konfliktów między obiema grupami. Wydaje się, że projektanci przebudowy Traktu Królewskiego popełnili błąd, rezygnując z oddzielenia ruchu samochodowego od rowerowego. Można było chociażby wytyczyć pasy dla cyklistów na jezdni.
Rzecznik Miejskich Zakładów Autobusowych Adam Stawicki obiecuje, że przewoźnik dokładnie wyjaśni opisane przez naszą czytelniczkę zdarzenie z kierowcą linii 105. - Przejeżdżanie tuż obok rowerzysty czy zajeżdżanie mu drogi oczywiście jest bardzo niebezpieczne. Może się skończyć dla niego źle - przyznaje. - Nasi kierowcy dobrze wiedzą, że rowerzystów trzeba mijać w bezpieczniej odległości [zgodnie z prawem musi to być przynajmniej metr - red.]. Wśród 3,5 tys. kierowców mogą się jednak znaleźć jacyś nerwowi pracownicy - twierdzi Adam Stawicki. Dodaje, że czasem rowerzyści też jeżdżą niebezpiecznie. - Np. co chwilę omijają autobus i stają przed nim przy skrzyżowaniu. To utrudnia ruszanie na zielonym świetle. Często cykliści nie sygnalizują też, że chcą skręcić - dodaje. Przypomina zdarzenie sprzed kilku tygodni, gdy krewki rowerzysta ze złości rozbił szybę w autobusie w Al. Jerozolimskich i szkło raniło kierowcę.
Według Aleksandra Buczyńskiego z Zielonego Mazowsza na Krakowskim Przedmieściu problemem jest to, że kierowcy autobusów pędzą, nie przestrzegając ograniczenia do 30 km na godz. - Chcą nadrobić opóźnienia. To jednak prowadzi do groźnych sytuacji. Może powinno się tam stawiać fotoradar albo pilnować kierowców za pomocą tachografów? "
źródło:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,15759533,Kierowcy_autobusow_kontra_rowerzysci__To_juz_jest.html#TRrelSST