Czy dobrze widzę, że stawiasz znak równości pomiędzy zablokowaniem przejazdu przez zaparkowany pojazd a "zablokowaniem przejazdu" przez 10 sekund przez przejeżdżający na miejsce parkingowe samochód?
Samochód nie parkował na DDR, tylko przejeżdżał. autorzy nie mają nic lepszego do roboty,
Chyba nie mają, skoro zamiast objechać, to blokują i kręcą film. Zwykli zadymiarze
To samo jak Ty pomyślał kiedyś Pan w Octavii, który podjechał 'tylko na chwilę pod blok' jedynym i niezbyt szerokim podjazdem, który od zawsze przeznaczony jest (w ramach niepisanej umowy między mieszkańcami) tylko dla tych, co mają coś większego do przywiezienia, jakieś meble czy cuś. No ale On tylko na chwilę, komu to może przeszkadzać? Zwłaszcza że już wieczór był, a śmieciarka przyjedzie dopiero rano.
Ja tam też tam podjechałem, rozładować Transita z zakupów w pobliskim markecie budowlanym. Kląłem nosząc ciężkie graty (m.in. nowe drzwi do łazienki, 40kg worki zaprawy) dookoła Jego samochodu i dodatkowe kilkadziesiąt metrów. Wydatnie wydłużyło mi to też czas rozładunku, a Transit nie był mój i musiałem Go oddać w określonym terminie. Ale jakoś się udało nic nie zarysować, ani nie zahaczyć w tej Octavii, co wcale nie jest łatwe jak chodzisz z ciężkimi i wielkimi gratami po wąskiej jezdni na której nieco w poprzek stoi sobie Octavia kogoś, kto nie mając nic do przeniesienia poza własną dupą nie mógł po ludzku skorzystać z wielkiego parkingu, który jest tuż obok i musiał podjechać prawie pod same drzwi.
20 minut później wróciłem, Pan stał sobie przy samochodzie, mocno już zniecierpliwiony (ale na jego szczęście milczący), bo przez Transita nie miał jak wyjechać. Miał szczęście, że Transit był ciepły, bo odpalanie "zimnego" przy -20 czasem potrafiło trwać nawet 30 minut, a tak zapalił od kopnięcia rozrusznikiem i mogłem faceta szybko uwolnić
Zapewne Twoim zdaniem też jestem terrorystą i zadymiarzem, bo przecież Jaśnie Panowi 'złośliwie' zablokowałem drogę (i to wcale nie na chwilkę, b od początku było wiadome, że rozładunek potrwa)? A przecież mogłem sobie ponosić te kilkaset kilo gratów dodatkowe 100 metrów, albo nawet poczekać aż Jaśnie Pan odjedzie, tak samo jak rowerzysta może wg Ciebie objechać auto.
Ja osobiście cały czas się zastanawiam, czy nie powinienem był kumpla odwieźć Corsą, a Transita zostawić tam do rana, w ramach nauczki. Są jakieś zasady i to nie po to, by ci jadący drogą rowerową zgodnie z prawem schodzili z drogi tym, których w ogóle tam nigdy być nie powinno, albo by jadący na podjazd dla ciężarówek schodzili z drogi tym, których tam być nie powinno.
Nie uwierzę też, że ktoś nie ma dojazdu do swojej działki i musi przez drogę rowerową - najpewniej podczas przebudowy Wału zmieniono facetowi dojazd i facet ma go teraz od tyłu posesji, tylko Mu się bramy przenosić na nowe miejsce do nowej drogi nie chciało, ani jeździć naokoło i po dziurach. Ten sam problem był przy Modlińskiej, ale - powtórzę - dojazd do posesji ci ludzie mają, a tylko własne lenistwo skłania ich do tego, by jeździć inaczej.