Podjeżdża SWING na Bitwy Warszawskiej... Dochodzę do ostatnich drzwi, wsiadam i.... MEGAFETOR G...NA.
Po prostu MEGA G...NO.
Mój kumpel parę lat temu miał na to bezczelny, acz cholernie skuteczny sposób. Wyjmował z plecaka odświeżacz powietrza i pomiędzy sobą a pacjentem, tuż przed jego nosem pokazowo stawiał ścianę z zapachu tego odświeżacza. Oczywiście to gówno daje, smrodu nie likwiduje. Ale jest na tyle sugestywne i bezczelne (zwłaszcza w towarzystwie aplauzu postronnych, który też się zdarzał), że w 90% przypadków śmierdziel najpierw palił buraka, a potem szybciuteńko wysiadał na najbliższym przystanku.
EN57 - jeśli nieswiadomość awarii pojawia się u kierpocia już na Zachodniej, przed wyjazdem z Warszawy - to ja jako podrózny domagam się zmiany składu, póki jeszcze nie wyjechaliśmy na zadupia, gdzie będzie jeszcze zimniej. Zwłaszcza przy niesprawnych drzwiach, które się nie zamykaja i wieje jeszcze mocniej w przejściu między przedziałami (a były niesprawne i trzeba było je ręcznie dociągać).
"Już na Zachodniej" - mylę się, czy Zachodnia w przypadku pociągów jadących do Ożarowa to jest ZA POŁOWĄ trasy pociągu? Bo o ile pamiętam, to teraz wszystkie lub niemal wszystkie składy jeżdżą przez Warszawę przejazdowo, np "Otwock-Pruszków" i nie startują w Warszawie.
Poza tym trochę rozumiem Kierpocia - facet zanim ruszył pewnie sprawdził skład, całkiem możliwe że wszystko było ok. Wyjeżdża na trasę, pierwsza stacja, coś nie działa. Oczywiście może cofnąć pociąg do bazy, która jest zresztą tuż obok (zakładamy że mówimy o dw. Zachodnim), ale wtedy pojedziesz sobie kolejnym, pół godziny lub godzinę później. Spóźnisz się do roboty i wtedy gwarantuję, że ostatnie czym będziesz się cieszył podczas jazdy to sprawne drzwi lub ogrzewanie.
Nie staram się bronić PKP/KM/SKM, pociągi mają być sprawne, a klienta powinno g obchodzić jak oni to robią. Ale w sytuacji jak wyżej to każda decyzja jaką podejmie Kierpoć jest zła i szkodliwa dla klienta. A przy 30-letnich składach, które potrafią mieć 10 drobnych usterek dziennie, wcale możliwe, że zmiana składu na inny będzie niczym innym jak zmianą problemu z drzwiami na problem ze sprężarką, albo z ogrzewaniem. Co by nie mówić - po torach jeździ taki szrot, że w porównaniu z tym 10-letni Golf po dachowaniu i z cofniętym o 200 tys km licznikiem to faktycznie jest "igiełka"
TFumaczenie typu: "drzwi się nie zamykają bo ten typ tak ma" - można by przyjąć za czasów głębokiej komuny, kiedy NIC nie było, albo w Korei Północnej czy baaaardzo dalekiej Rosji - na Syberii, gdzie ludzie pewnie się cieszą, że w ogóle jadą a nie idą.
W Polsce, III Rzeczypospolitej - takie słowa nie przejdą. Takie słowa oznaczają kompletne lekceważenie dla poszanowania podstawowych potrzeb człowieka - w tym nie tylko jazdy w ciepełku, ale i bezpieczeństwa.
Komuna to dobre słowo. Bo widzisz, czasy się zmieniły, ustrój się zmienił, ale pociągi w znacznej mierze to my mamy dokładnie te same co za komuny. Tylko często dowalono do nich jeszcze awaryjnej elektroniki, jakby awarii było za mało
Jesli powazna firma przewozowa w taki sposób podchodzi do takich spraw..... to ja się nie dziwię, że potem się zderzają czołowo 2 pociągi!!!
To, że pociągi się zderzają to akurat nie musi być wina KM/SKM. To może być np wina PKP PLK - i zresztą często jest to wina PKP PLK. Polecam poczytać "Z biegiem szyn" np o katastrofie pod Szczekocinami, albo o temacie pijanych dróżników...
To w ogóle nie powinno być jakimkolwiek zaskoczeniem. Natomiast zapewne gdybyśmy mieszkali
Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie nie jest to zaskoczeniem. Popatrz na statystyki - liczba zderzeń pociągów, katastrof i "bliskich spotkań" drastycznie w ostatnich latach wzrosła, nie tylko tam gdzie jeździ KM i SKM, a w całej polskiej sieci kolejowej. To alarmujące, ale świadczy o tym, że to już nie są pojedyncze przypadki, a pewien trend! Jazda koleją przestaje być bezpieczna, mimo 30 lat reform (w większości pozornych) na kolei!
Co do dna... No wiesz, widziałem zdjęcia w GWnie z pociągu jadącego gdzieś na Sybir i tam to dopiero jest hardkor. Ale mimo wszystko, mimo rozpieprzonego wagonu a la "bydlęcy z okienkami" - mają dogrzane. A u nas w PL nawet tego nie ma? To co? Mam się dogrzewać ze współpasażerami tak jakbym jechał bydlęcym w czasie II w.św.?
Ruscy to oddzielna historia. Mój Wujek miał Zaporożca. Auto jak sito, uszczelki niedopasowane, okna się nie domykają, wszędzie wieje podczas jazdy. Ale ogrzewanie przystosowane do warunków syberyjskich po prostu zrobiono z poprawką na to wszystko - to jeden z nielicznych samochodów osobowych Webasto. Fakt, włączyłeś je, to z miejsca miałeś spalanie o 5 litrów na 100km wyższe (webasto to taki piec na benzynę, może chodzić nawet gdy wyłączysz silnik), ale auto ogrzewało się tak, że przy -25 stopniach trzeba było okna otwierać (nie uchylać, otwierać), by się nie ugotować we wnętrzu. Zaryzykuję stwierdzenie, że ruskim ogrzewaniem w tym aucie z zapasem ogrzałbyś dom, albo samochód bez dachu
Ale ja to sądziłem, że czasy te mamy dawno za sobą. Że jest 67 lat po tej wojnie i żyjemy w cywilizowanych warunkach.
Kolej technicznie jest zaraz po II wojnie światowej, bo to wtedy projektowano składy EN.