A co tu się rozpisywać... Dużym peletonem trza zajechać, rowery upiąć jak trzeba, dzwonki w dłoń i na dyskusję. Pytanie tylko, czy Pan Pełnomocnik (jak sama nazwa wskazuje) będzie pełnomocny do rozmów, czy tylko powie to, co mu bardziej pełnomocni przełożeni nakazali. Ja, mimo, że bardziej pod- niż warszawski cyklista, mam szczerą i nieprzymuszoną wolę tam być.