Miejsce:
http://goo.gl/maps/QPtyzSytuacja: jadę od strony Popularnej, dojeżdżam do skrzyżowania i
MAM ZIELONE. Z lewej dojeżdża jakieś czerwone Punto... Na wszelki wypadek ręce na klamkach i... No jasne! BABA mi nie ustępuej pierwszeństwa, zielona srałka rządzi i ona przejeżdżą o 2cm od mojej tarczy z łańcuchem. Chwilę potem kiedy krzyczę do niej gwałtownie hamuje. Ogląda się z widocznym zaskoczeniem ("?! o co temu rowerzyście chodzi?! miałam zieloną srałkę!"). Nie mogę się zatrzymać w tym miejscu, więc ruszam dalej wściekły i... Na babę trąbi autobus MZA bo wyjechała już na Jerozole zanim zahamowała

Ja nie wiem. Skąd się biorą tacy niedouczeni kierowcy?! Przeciez jak jest zielona srałka, to tzreba spojrzeć na lewo i prawo czy nic nie jedzie i dopiero wtedy można ruszyć sprzed sygnalizatora! I po skręcie - to samo! Lewo-prawo przed przejazdem dla rowerzystów - i dopiero można przejechać!
I żeby nie było - nie jestem szowinistą, ale to mi sie zdarza codziennie. Codziennie rano mam zielone i zbliżający się do przejazdu i skrzyżowania kompletnie olewają rowerzystów w tym miejscu. Na 10 spotkań - 9 z nich to na mnie jest wymuszone pierwszeństwo. Pomimo, że mój pojazd widać z daleka! (charakterystyczna poziomka!).
Więc może trzeba w tym miejscu zamontować jakieś progi zwalniające? Albo szlaban?
Może jakaś akcja uświadamiająca w tym miejscu? Protest?