Raffi- ciężko odmówić Ci racji, że ludzie się nie przekonają zanim nie spróbują.
Wiem, że Wy nie mielibyście problemu z pojechaniem pod prąd, i że to rozwiązanie sprawdza się w przeróżnych miastach na świecie. Sama też nie mam nic przeciwko niemu, bo oszczędza i miejsce w mieście, i pieniądze wydawane na DDRy.
Ale mam na myśli tak zwany "ogół". Tak trzeźwo patrząc- zobacz jaki w Warszawie jest problem z ludźmi na chodnikach, którzy nie jeżdżą po ulicach, bo "są przewidujący" (nawet są tacy, co Krakowskie Przedmieście i Nowy Świat uważają za śmiertelne zagrożenie i lawirują między ogródkami).
No tak, ale czy to, że ktoś (albo dużo ktosiów) zachowuje się głupio, bo mu (im) się coś błędnie wydaje, to powód, by nie robić nic? W mojej opinii nie.
Pytam się tak szczerze i bez żadnych złośliwości- naprawdę myślisz, że ktoś, kto boi się jechać po ulicy, z uspokojonym ruchem, zdecyduje się jechać pod prąd?
Myślę, że z początku pewnie nie. Za drugim razem zdziwi się widząc tam kogoś, popuka się w głowę. Za trzecim razem zobaczy dwóch cyklistów, pomyśli, że to dziwacy. Za piątym się zastanowi, że skoro jeżdżą, to może nie jest to takie złe. Za 10 spróbuje. Za 20 przekona się, że nie ma w tym nic złego.
Zmiana mentalności to proces. Musi potrwać, wymaga dobrych wzorców (także w infrastrukturze). Nie zacznie się bez tych dobrych wzorców.
(oczywiście wiem, że Noakowskiego to tylko kilkaset metrów, na których samochody częściej stoją niż jadą)
Jak sobie popatrzysz na inne ulice, które proponujemy, to one też zwykle mają góra kilometr.
Z drugiej strony- wiem, że nigdy wszystkim nie dogodzisz, i że część chodnikowców prawdopodobnie na pasy i kontrapasy rowerowe też bałaby się wyjechać.
No właśnie. Gdyby przyjąć i szerzej zastosować Twój tok rozumowania w temacie dopuszczenia ruchu pod prąd, to przez analogię np nie powinniśmy budować drugiej nitki metra, bo przecież dziś nikt z niej nie korzysta i nie ma pewności, że zacznie po wybudowaniu.
Wyjściem do zmian nie jest nigdy stan obecny, a wizja świata, który chcesz osiągnąć. Jak chcesz by w mieście było bezpiecznie, to zaczynasz uspokajać ruch, a nie narzekać, że kierowcy tego nie zrozumieją, bo dziś przekraczają prędkość.
A tak BTW. Przez trzy ostatnie dni co rano jeździłem Noakowskiego. Ani piesi specjalnie nie łażą (spotkałem jedną sztukę), ani auta nie blokują trasy (zero sztuk na ddr). Geometria też akceptowalna. Zaczynam się powoli przekonywać, że w obecnej formie to rozwiązanie nawet się sprawdza.