Ogólnie masz rację. Jednak zwróć proszę uwagę na obecny wygląd ulicy Noakowskiego. Zwężono ją by wydzielić DDR, przez co na jezdni nie za bardzo jest miejsce by się mijać rowerami z autami jadącymi jezdnią.
Trzeba było nie zwężać. Ten sam asfalt, który wylano na ścieżkę trzeba było wylać te kilkanaście cm niżej.
Zgadzam się, tylko to nie zmienia faktów. Masz zwężone. Kropek. Musisz rzeźbić z tym co masz, bo zamknięcie oczu i udawanie, że jest inaczej nie pomaga
Oczywiście możesz zrobić teraz drugą przebudowę, wywalić na to kilkanaście milionów złotych, poszerzyć jezdnię, a
Ja? Nie ja spieprzyłem, więc dlaczego mam naprawiać?
Jasne, że nie Ty osobiście, ze szpadlem Cię nikt tam nie wysyła. Jasne, że Ty nic nie spieprzyłeś. Ja też nie.
To jest pytanie strategiczne - można wyjechać cały budżet na drogi rowerowe na najbliższe kilka lat (bo taki mały mamy teraz ten budżet) na ten wcale nie najistotniejszy i liczący marne 200-300 metrów kawałek DDR w mieście. Albo można zrobić coś innego, co da rowerzystom lepszy rezultat i większy zysk. To nie jest pytanie "co robić". To jest pytanie: Jak lub w jakiej kolejności?
Jeśli już komuś tak bardzo przeszkadzało, że ruch rowerów pod prąd ma się odbywać po stronie kamienic to co przeszkadzało przerzucić parking na drugą stronę? Praktyka pokazuje, że obie strony Noakowskiego doskonale na parking się nadają
Nic nie przeszkadza przerzucić parking. Fizycznie to wszystko jest tam możliwe. Ale trzeba by to fizycznie wykonać w terenie, bo teraz jest jak jest. A to wymaga kasy.
Wiem, że łatwo powiedzieć "to nie moja wina że jest źle". Tylko od tego i od ładnych życzeń się tam nic nie zmieni.
Albo możesz załatać obecne ułomne rozwiązanie z drogą rowerową, a za kilkanaście milionów zbudować coś innego - np drogę rowerową na Jagiellońskiej, Waryńskiego lub pasy rowerowe na Miodowej i Bonifraterskiej...
Albo mogę twierdzić, że bezkarnie wyrzucono w błoto pieniądze - publiczne pieniądze a więc moje i Twoje, i Pana, i Pani również, na coś o czym od początku było wiadomo, że jest błędem.
Możesz twierdzić i nawet się z Tobą zgodzę. Można było zrobić to lepiej. Szczęśliwy?
A teraz mi powiedz co to dało, że się zgadzamy
Problem pozostał i nadal można go zrobić po mojemu za 50 tys zł, albo po Twojemu za kilka milionów, których nie ma i pewnie nie będzie przez następne 10 lat.
Chyba, że masz jakiś pomysł skąd tą kasę wziąć? Zamieniam się w słuch.
Nie może być tak, że "No zbudowaliśmy to, tak jak zbudowaliśmy. Jest do niczego więc teraz bierzemy się za coś nowego, gdzieś indziej." Zamówienia publiczne to nie prywatna piaskownica! Jeśli ktoś się chce bawić w zarządzanie miastem to niech sobie odpowiednią grę komputerową sprawi.
Zgadzam się. A teraz wymyśl jak coś tam poprawić bez kasy, albo jak znaleźć kasę na to co proponujesz
Bo oczywiście mówisz pięknie, ale od gadania problem nie znika