Moja teza jest taka, że bramki nie chronią przed gapowiczami.
Jasne, że nie. Bramkę można po prostu przeskoczyć, co nieraz robiłem słysząc nadjeżdżający pociąg. Można też zjechać windą.
Zliczają ("spersonalizowany"!) ruch pasażerów
Dokładnie po to są. Dla Metra dane o tym jak kształtuje się ruch, są w cenie. A dane bardzo precyzyjne, spersonalizowane, z podziałem nie tylko na stacje, ale na poszczególne wyjścia, bramki, godzinę, dzień tygodnia itp itd pozwalają cholernie precyzyjnie prognozować popyt na miejsce w pociągach. To dla nich ważne, bo pusty pociąg nie zarabia, a kosztuje niemało, więc grzecznie tego nie oddadzą.
Problemem moim zdaniem nie jest sam fakt, że bramki są. Problem w tym jaki model wybrano. W Amsterdamie też są bramki. I co? I nic, z rowerem, z torbą na kółkach i z wózkiem spokojnie przez te bramki przejdziesz, bo bramka wygląda inaczej. Jednocześnie, w odróżnieniu od bramek warszawskich, tamte są nie do przeskoczenia.