Uważam że masywne krwotoki są zagrożeniem życia i dlatego powinieneś być leczony poza kolejnością.
Krwotok nie był masywny, traciłem nie więcej niż litr-półtora litra krwi na miesiąc. Problem w tym, że organizm może wykrzesać z siebie tyle, by wytworzyć może pół litra miesięcznie, więc w dłuższej perspektywie powstaje deficyt. W dodatku szybkie tworzenie przez organizm krwi wymaga mnóstwo żelaza (z niego powstaje hemoglobina), a to po pewnym czasie też się kończy w organizmie. Ja trafiłem do szpitala, gdy miałem już i krew i żelazo "na rezerwie".
A potem sobie jeździłem na dotankowania, by się na tej rezerwie utrzymać i nie zejść. Co dwa tygodnie na wlew krwi lub żelaza w dużym stężeniu (jego wlew musi się odbywać w szpitalu, bo jedną z komplikacji po wlewie może być nagłe zatrzymanie pracy serca). A problem pozostawał, bo kolejka na zabieg długa.
Ostatecznie po bodajże 5-6 zabiegach (trwały 3-4 miesiące, bo niestety nie da się tak wszystkiego naraz zrobić) problem jest z grubsza opanowany. Taką przynajmniej mam nadzieję, dziś lub jutro robię sobie prywatnie kolejne badania krwi, które powiedzą, czy nadal jest poprawa.
Ale generalnie już po zabiegach i teraz tylko czekam, aż organizm sam dojdzie z poziomem krwi i żelaza do poziomu normalnego. Generalnie można by to przyśpieszyć, np kobietom po ciąży (zwykle też wtedy dużo krwawią, zwłaszcza przy porodzie) podaje się żelazo w tabletkach, by szybciej wróciły do zdrowia. Ale u mnie doktorzy uznali, że nie trzeba, że to sobie może potrwać rok lub więcej. I trwa, bo tabletki są na receptę, więc sam ich sobie nie zaaplikuję.
kurcze, nie wiedziałem.
Dziwię się, że nie zauważyłeś np. po moich (nie)obecnościach na Masach, czy po spotkaniach Przedmasowych, na które dojeżdżałem zbiorkomem lub samochodem
Niestety wadą krwawień jest to, że spada poziom hemoglobiny, a więc wysycenie krwi tlenem - człowiek jest słabszy, szybciej się męczy, szybciej się zimno robi, w skrajnych przypadkach mroczki przed oczami lub utrata przytomności. Przez kilka miesięcy w 2012 roku w ogóle nie jeździłem, bo byłem za słaby. A teraz po prostu jeżdżę mniej i wolniej niż kiedyś.
Wracając jednak do Majki.
Dziś się wypowiedziała o bezpieczeństwie kolarzy.