To, co z psami ludzie robią na wsiach, to jakby oddzielny temat, sam kiedyś wyprowadzałem psa rodziców i poszedłem w złą stronę.
Zobaczyłem bydlaka, który był przypięty na łańcuchu w ogrodzeniu (3 na 3 metry) z siatki, i jak zobaczył mnie na ulicy z psem to wpadł w taki szał, że się wdrapał na tą siatkę ( około 2 metry), tak że druty wbijały mu się w brzuch. Łańcuch robił swoje, a ostre druty siatki swoje.
Spotkałem też z tym, że gospodarze zabraniają wychodzić gościom po pewnej godzinie z domu, bo wtedy psy spuszczają, a one nie atakują tylko dwóch osób które je łaskawie spuszczają, a nawet ktoś mi powiedział że wogle mam tam nie łazić, po tydzień temu się z tej uprzęży wyswapadziliły.
Ja nie wierze, że takie chore psy mają jakiś instynkt samozachowawczy