Z uwagi na megatemat i setki wypowiedzi, pragnę uprzejmie zauważyć, iż:
1) Pan Założyciel (tematu) chyba tu odreagował wpisując swoją pierwszą ( i na razie ostatnią) wiadomość (post) na forum. Jeśli to czyta, miło byłoby, gdyby się do Nas odezwał. Może jednak podziela część poglądów lub przyznaje racje w kilku kwestiach...
2) Zazwyczaj spotykając pieszego na swojej drodze jadąc rowerem najlepiej po prostu używać dzwonka. Niestety jakaś liczba użytkowników jednośladów nie posiada ani dzwonka ani świateł (po zmroku)
3) Sam temat, dotyczący głównie poruszania się rowerem po tzw. przestrzeni publicznej, to temat szeroki i w wielu wątkach o tym piszemy. Dodam jedynie, że chore w naszym kraju jest to, że od rowerzystów nie wymaga się znajomości przepisów potwierdzonych stosownym dokumentem, kiedyś była karta rowerowa i być powinna - dla osób bez prawa jazdy. A same powoływanie się na PRAWO to z drugiej strony rzecz nieprzystająca do rzeczywistości, gdy zarządcy dróg dyskryminują rower nie zapewniając mu ciągłości przejazdu, buble zagrażające bezpieczeństwu, czy - jak to w Wawie bywa - gdzie na jezdni dosłownie brak miejsca dla roweru i każdy lub prawie każdy cyklista chcący przejechać po prostu musi skorzystać z chodnika. O "chodnikowym" Ventylrillo nie wspomnę. W dżungli dyskryminowania roweru jako pojazdu nietrzymanie się przepisów z klapkami na oczach to po prostu instynkt samozachowawczy ludzi na 2 kółkach.