Czy mógł byś mi napisac co mam robic w takich sytułacjach jak tobie sie trafiła.. gdyż ja bym sie bardzo zdenerwował i mógł bym być niemiły dla strazników a wiem ze mógł bym badziej zostac ukarany...
Ja też się (trochę) zdenerwowałem i też jakiś super miły nie byłem, ale to był element taktyki - wskutek tego ludzie wokół interesowali się co się dzieje
- sam rower poziomy jest ciekawy, a jak jeszcze wokół niego coś się dzieje z udziałem Zarządu Dróg Miejskich i Straży Miejskiej to już w ogóle wzbudza zainteresowanie, które z kolej wzmaga presję społeczną na to, żeby Straż Miejska się odczepiła i zajęła jakimś poważniejszym problemem.
Pierwsza rzecz (na danie sobie czasu na obmyślenie strategii), to w moim wypadku było zostawienie strażnika przy rowerze w celu zadzwonienia do kogoś, kto mógł mieć takie doświadczenia wcześniej - po prostu powiedziałem zbliżającemu się strażnikowi, że potrzebuję zadzwonić i że w związku z tym, jeśli chce porozmawiać, to będzie musiał poczekać.
Po kilkuminutowej rozmowie telefonicznej z tym kimś skorzystałem z otrzymanej rady, że w Kodeksie Postępowania Administracyjnego jest
Art. 6. Organy administracji publicznej działają na podstawie przepisów prawa.
w związku z tym, zażądałem wskazania podstawy prawnej i tu zaczęło się dochodzenie do tego, że coś tam jest w szczegółowych warunkach technicznych dla znaków i sygnałów drogowych (Czerwona książeczka - dzieło rozmiarów podręcznika anatomii dla studentów medycyny, bardzo drogie a przez to rzadko spotykane - do tego stopnia, że większość urzędów korzysta z kserówek
), ale zgodnie z moimi przewidywaniami strażnik nie był w stanie podać artykułu na którym opierał swoje stanowisko.
Potem jako przerywnik nastąpił kolejny telefon
W końcu strażnik stwierdził, że powinien wypisać wniosek o ukaranie do Sądu Grodzkiego, a ja na to, że ja najpierw chciałbym otrzymać mandat (którego przyjęcia oczywiście bym odmówił i na tej podstawie sprawa została by skierowana do sądu grodzkiego) - różnica jest ta, że wypisanie mandatu, odmowa przyjęcia mandatu, sporządzenie wniosku o ukaranie do sądu grodzkiego, i wylegitymowanie to naprawdę sporo papierkowej roboty - w końcu wyszło na to, że nawet nie zostałem wylegitymowany...