Raffi, mogłem się pomylić, dawno to słyszałem.
Ale bardzo mi się to spodobało, bo to było humorystyczne podejście do problemowej sytuacji, a taki humor sytuacyjny lubię.
Ja zawsze jak jadę na rowerze, a kierowca mnie przepuści, to zawsze dziękuję. Jak jadę samochodem, także.
Ile razy było tak, że ktoś darł mordę a ja się uśmiechałem i odjeżdżając pomachałem radosnym gestem...
Ale najlepszą sytuacją była taka.
Podganiałem masę, pojechałem inną trasą i pocinałem niecałem 50 km\h.
Jakieś szczeniaki w golfie zajechali mi drogę po hamie. Ominąłem ich i pokazałem środkowy palec.
Ruszyli z piskiem opon ale samochody zajechały im drogę tak, że nie mogli się przebić na lewy pas, po którym jechałem. Na najbliższym skrzyżowaniu skręciłem w lewo i wjechałem w Masę, która jechała równolegle.
Się musieli zdziwić.