@Raffi - pomyśl, co oni by musieli robić z tym dyskiem (kurierzy) aby ta glowica zaczęła walić o powierzchnię... Skoro w nowych dyskach nawet seaSHITa jest dopuszczalny limit na przeciążenia rzędu 200 czy 300g? Poza tym ta głowica jest parkowana automatycznie przy wyłączeniu twardziela przecież...?
Musi, że była to tzw przesyłka lotnicza. Znaczy wkładana do busika z odległości minimum 5-6 metrów z wykorzystaniem drogi lotniczej. I to w taki sposób, żeby się odbiła od co najmniej dwóch ścian przed lądowaniem.
Wiem do czego kurierzy są zdolni, miałem z nimi sporo do czynienia ;-)
Sądzę, że konfiguracja sprzętowa może mieć większe znaczenie niż producent.
To swoją wypowiedzią potwierdził Raffi. (nieświadomie)
Zwłaszcza zasilanie ma znaczenie. Jeżeli zasilacz jest przeciążony, to może dawać za niskie napięcie i elektronika z czasem się spali. Elektronika nie znosi ani za niskiego, ani za wysokiego napięcia. Zwłaszcza ta w kompie, bo producenci zakładają, że za zasilaczem napięcie jest stabilne. To założenie to bzdura
Ale NIE TYLKO ZASILACZ ma znaczenie. Podłącz kompa w domu pod ten sam obwód (tą samą fazę) co jakieś prądożerne urządzenie (np grzejnik elektryczny) i też szybko uśmiercisz elektronikę, bo włączając i wyłączając coś mocno obciążającego sieć elektryczną (np grzejnik, pralka, wanna z hydromasażem, czajnik elektryczny, żelazko) będziesz miał skoki napięcia i zakłócenia. Dobrze mieć listwę, lepiej UPS, a do tego wszystkiego najlepiej kompa postawić na oddzielnej fazie (w mieszkaniu prawie niemożliwe, w domu da się zrobić, rozsądne firmy prawie zawsze tak mają).
W UPS warto sprawdzać stan akumulatora tak z raz na kwartał lub pół roku. UPS może kompensować problemy w zasilaniu, ale jak akumulator niedomaga, to dupa będzie a nie kompensacja.
Warto wiedzieć też, że listwy w zasadzie niewiele dają. Wyfiltrują jak przyjdzie przepięcie (za duże napięcie), ale NIC NIE PORADZĄ na za niskie napięcie. A za wysokie napięcie to akurat najmniejszy problem, bo każdy zasilacz ma jakieś zabezpieczenie przeciwko temu.
Jeżeli mieszkasz na wsi i w dodatku masz za słaby (przeciążony) transformator w okolicy, albo linia do Ciebie do domu wisi na za cienkim kablu, to możesz mieć w ogóle za niskie napięcie w gniazdku - tego też elektronika nie lubi. I niestety na to już wpływu nie masz prawie żadnego. Napiszesz do "energetyki" to umieszczą twój transformator lub linię na liście czekających na wymianę na lepsze. I może za dekadę...
Ja tak miałem na działce u siebie kiedyś. Wieczorami, gdy wszyscy zapalali we wsi światło, a rolnicy jeszcze mieli podłączane urządzenia, napięcie spadało nawet do 160V, czyli poza tolerancję jakichkolwiek urządzeń elektrycznych (przypomnę, w PL tolerancja to +-20% i w dodatku nie wszystkie urządzenia wytrzymują te skrajne wartości)... nie wytrzymywał wtedy żaden komputer, ani nowsze telewizory.
W dodatku skoki napięcia są zdradliwe - czasem w gniazdku masz normalnie te 230V, a zaniki pojawiają się tylko czasami, na chwilę, a jak wkładasz próbnik w gniazdko to pokazuje grzecznie 230V. Trudno zdiagnozować skoki napięcia jako przyczynę.
Także Stormie, na Twoim miejscu wsadziłbym sobie jakiś zasilaczyk o dużo za dużej mocy (u siebie mam 500W przy obciążeniu może z 250W). Ten zapas się przydaje właśnie gdy skacze napięcie w sieci.
To zresztą może być problem z Codegenami, że nie dają znamionowych mocy i dlatego albo same się przegrzewają, gdy do zasilacza 400W podłączysz powiedzmy 350W obciążenia, albo nie wydają tyle prądu ile trzeba i pali się to, co do nich podłączone.
BTW, tak wiem, wszystkie zasilacze są teoretycznie na przetwornicy, impulsowe i w ogóle zabezpieczone. Teoretycznie powinny wyrównywać skaczące w napięcie i inne problemy z prądem. Praktyka jednak pokazuje, że dzieje się to tylko w pewnym zakresie.
Jednak nie ma to jak macierz SSDków i cykliczny backup*
SSD i ogólnie pamięci EEPROM (Flash) nie najlepiej znoszą częste kasowanie danych. Zwłaszcza starsze dyski SSD, których elektronika nie stosowała rotacji tylko zapisywała w kółko kolejne dane do tych samych sektorów, potrafiły się przedwcześnie zużywać.
*backup - kopia zapasowa danych na oddzielnym urządzeniu w oddzielnej i bezpiecznej lokalizacji - w dużym skrócie jeśli twój dom został spalony/zalany a nadal masz dostępną kopię danych - był to tró backup.
Btw dość trudno uszkodzić dysk tak aby z fizycznie z talerza nie dało się odczytać danych. W większości da się je odzyskać - kwestia kosztów.
Tak samo jest z backupami. Wszystko kwestia kosztów. Warto sobie przeliczyć te koszty zanim wynajmiesz sejf w banku na trzymanie backupu danych i zanim będziesz woził je w obstawie panów z bronią długą.
Ja np kilka ważnych dla mnie sentymentalnie plików (np dane z licznika od 2000 roku) i zdjęcia mam zbackupowane TRÓ. Gdyby zaraz komp stanął w ogniu, nic by się im nie stało.
Ale reszta mniej ważnych danych to ma kopię bezpieczeństwa na drugim HDD w kompie i to HDD po jednej naprawie elektroniki (pisałem powyżej). Po prostu nie wyceniam tych danych na tyle wysoko, by kupować oddzielne urządzenie w oddzielnej lokalizacji. Wartość tych danych i prawdopodobieństwo ich utraty jest dla mnie zbyt małe