To i ja się dopnę...
Dawno dawno temu... A było to za siedmioma górami, za siedmioma rzekami... Poskładaliśmy Goldiego SWB z XunVixx. Stalowa rama pomalowana na złoto, podoczepiane manetki, hamulce, trybiki i kółka... I stalo się. Wsiadłem na rower... Kilka odepchnięć i... Wyjechałem na uliczkę. I po chwili próbując zawrócić mało się nie wywaliłem. Ale zawróciłem jakoś i podjechałem z powrotem pod bramę Xuna i potem już wiedząc jak zawracać w prawo, skręcałem w prawo, aż do chwili kiedy musiałem zawrócić w lewo... Ten manewr ćwiczyłem kilka dobrych minut, a jak juz byłem pewien, że umiem, zacząłem się rozpędzać. Potem na rower wsiadł XunVixx i próbował zrobić OTB - ale mimo nabrania dobrych prędkość i jazdy z wiatrem - nie udało mu się. Mimo bazy kół liczącej tylko 103cm i wysokiego dosyć położenia fotelika - 55cm. W chwili kiedy opanowałem te zawracanie, podnieciłem się tak bardzo (a był czwartek wieczór), że na Masę odbywającą się dzień póxniej - jadę na poziomie
I pojechałem! Mało tego! Pojechałem z przyczepką i sklepikiem
Kiedy wyczułem rower? Sądzę, ze po kilku kilometrach w drodze poranne do Warszawy do pracy. Po prostu musiałem się kilka razy zatrzymywać na światłach, kilka razy zmieniać pas ruchu itede i robiąc te rzeczy człowiek sam się nauczył jak jeździć. Poza tym ważne było jeszcze to, że ćwiczyłem pierwsze jazdy przed snem - a w nocy mózg dorobił sobie resztę już sam
Sam opracowął metody ruszania...
Niecałe dwa lata później wsiadłem na VG3... I ruszyłem. Pojechałem. Przejechałem i wróciłem jakby nigdy nic. (pomijam moje narzekania na widelec z przodu, wysokie siedzenie i kilka innych wad, którychw projekcie miało nie być).
Pewne trudności za to miałem z opanowaniem SWB USS na ramie roweru Bartka Z. Dolne sterowanie to nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej...; ) Bart widząc moje problemy pobiegł szybko po aparat, ale zanim wrócił było już po ptokach
Rower był opanowany, a jedyne co sprawiało jeszcze problemy to skręt bodaj w prawo, ze względu na łamanie się koła przedniego na popychaczu przy gwałtowniejszym skręceniu koła. Do dworca PKP w Aninie dojechałem jakby nie było - sam. Co prawda wzbudziłem pewne zainteresowanie samozłomiarzy (nieoświetlone UFO?!), ale się udało
I muszę przyznać, że ten właśnie rower był wstępem do zamówienia ramy pod SLRa.
Większe problemy za to miałem ze swoim własnym C/LWB. W sumie dobrze, że zacząłem od CLWB, bo przy tej odległości kół udawało mi się utrzymywać równowagę podczas ruszania poprzez machania przednim kołem... Co stało się niemożliwe na LWB. Ale tak to jest, jak baza kół wynosi 198cm... Musiałem się nauczyć ruszania i utrzymywania równowagi bez nadmiernego ruszania kierownicą... Ciężka opcja. O skrętach wspominał nie będę, bo próba zawrócenia na wąskiej uliczce osiedlowej na LWB polega na tym, że się wstaje z roweru, podnosi ramę do góry i obraca z całym rowerem do tyłu
Obecnie mam SLRa z Velogica i na ten rower po prostu wsiadłem i pojechałem. To było aż żenująco "za proste". Ale tak to jest, jak się już jeździło na poziomkach swoich i cudzych. Głowa ma zapamiętane pewne algorytmy postępowania i odpowiednio koryguje je i wprowadza zmiany czując inne położenie fotelika między kołami, inną bazę kół, inną wysokość siedzenia...
Jest jeden rower, na którym tylko siedziałem i nawet nie spróbowałem ruszyć - Flevo Bartka Z. To jest diabelska maszyna nie do opanowania... Z moich informacji wynika, że w tej chwili w okolicy Warszawy są tylko 2 osoby, które jeździły na Flevo i dawały radę: Bartek i Drzimi (szacunek). Sądzę natomiast, że w opanowaniu tej maszyny może grać dużą rolę wcześniejsze opanowanie takich maszyn jak LWB... Zwłaszcza maszyny Drzimiego...
I odpowiadając na Twoje pytanie Ślimak:
- Goldi - około 3km, Goldi MkIV - około 1-2km, w tym testowanie piasty wielobiegowej i torpeda
- Vg3 - ad hoc po 100 metrach(?)
- SWB USS Bartka - kilka kilometrów, w tym wyjazd na Jelonki (po 10km miałem dosyć swoich barków)
- LWB - kilka kilometrów po osiedlówce. Aczkolwiek jak wyjechałem na DK2 to... udało mi się tam zatrzymać ruch samochodowy wyjeżdżając z drogi podporządkowanej... Nie ma to jak być UFO
- SLR - ad hoc. (spore podobieństwo w wysokości i bazie kół do SWB Bartka, chociaż sterowanie normalne, na chomika ASS)