Pojechał ostro, z góry do 2015. Dar jasnowidzenia?
Nie, to z góry upatrzona pozycja. Nie ma nic wspólnego z tym ile ZOM ma kasy w danym roku, ani z żadnymi innymi przesłankami merytorycznymi.
Założenie Jaszczołta jest proste: Po co coś robić, skoro można się wymigać i tego nie robić?
Ale krytyka, aby być skuteczną, musi być oparta na konkretach. Także teraz nie kto z czego wyskoczył, tylko z czym się nie zgadza
Ja z grubsza nie zgadzam się z tym samym od kilku lat. Tu masz listę moich postulatów:
http://www.zm.org.pl/?a=odsniezanie-102A
TUTAJ masz moje rozwinięcie dotyczące odśnieżania ręcznego i mechanicznego, na konkretnych liczbach pokazujące czemu obecne działania ZOM są nieefektywne. Jest to zarazem odpowiedź na pytanie skąd wziąć kasę na odśnieżanie tych tras rowerowych.
Listę DDR do odśnieżania też Ci z grubsza zaproponowałem, tak samo jak zasady dobierania do niej ścieżek. Czego Ci jeszcze brakuje z konkretów?
To, czy otrzymane dane byłyby do niczego zależy od przyjętej metodologii. Istnieją inne niż liczenie sposoby, z których najbardziej sensownym wydaje mi się ankieta, zbieranie podpisów poparcia. Tą drogą dałoby sie uzyskać także potencjalne natężenie ruchu na poszczególnych odcinkach.
Chcesz przeankietować dwa miliony mieszkańców Warszawy? Plus miejscowości ościenne? To chyba jednak taniej wyjdzie raz odśnieżyć na próbę
Już nie wspominając, że to co ludzie deklarują w ankietach nie zawsze pokrywa się z tym co rzeczywiście robią. To dość znany problem z socjologii. Wyniki z tych ankiet powinieneś przemnożyć przez jakiś wskaźnik, który to bierze pod uwagę. Ale przez jaki wskaźnik, tego nie wiadomo, bo nikt jeszcze nie robił ani takich badań, ani nie odśnieżał, więc nie wiadomo jaki jest błąd statystyczny na badaniach w tym temacie i w którą stronę
Zresztą ty też szacujesz :)Nie powiesz mi, że wychodząc z postulatem odśnieżania, wymieniając listę ulic do "zrobienia" nie bierzesz pod uwagę jakichkolwiek danych statystycznych, nie robisz żadnych założeń co do potencjalnej frekwencji.
Nie wiem czy zauważyłeś, ale moje zestawienie zupełnie nie opierało się na liczbie użytkowników trasy czy przewidywanej frekwencji, a na ciągłości trasy, przyjazności ulicy przy której biegnie i kierunku w którym biegnie (preferowane trasy komunikacyjne).
To nie są dane statystyczne. To jest bardziej skorzystanie z macierzy podróży w mieście, o ile wiesz o czym mówię.
Wydatkowanie publicznych pieniędzy nie powinno odbywać się na zasadzie eksperymentu, a być odpowiedzią na realne zapotrzebowanie ze strony społeczeństwa.
Skoro tak, to nie powinniśmy budować drugiej linii metra. Realnego zapotrzebowania tam nie ma, ludzie dziś nie jeżdżą metrem ani z Targówka, ani z Bemowa
Zawsze w inwestycjach masz do czynienia nie z realnym zapotrzebowaniem, a z prognozą realnego zapotrzebowania. Rzeczą wtórną jest czy prognozę tworzysz na podstawie ankiety, pomiarów, czy fusów w kawie. Zawsze to tylko prognoza, a nie realne zapotrzebowanie. Taki już problem z prognozami - ich sprawdzalność, zwłaszcza w temacie transportu jest dość niska
W interesie zainteresowanych jest zebranie sie, wiarygodne przeliczenie, uzgodnienie postulatów i wspólne działanie. Dopóki ich głos jest rozdrobniony, słabo słyszalny, to cały pomysł jest skazany na niepowodzenie.
Ok, to masz już i listę proponowanych DDR do odśnieżenia i szacunki (nawet w kilku wersjach). Teraz mówisz, że dasz radę przekonać ZOM argumentami merytorycznymi? Bardzo bym chciał byś miał rację!
Więc co było argumentem za budową II linii metra?
Bardzo dobre pytanie. Nie mam zielonego pojęcia! Nie sądzę, by była jakakolwiek dyskusja o tym CZY budować metro, albo gdzie i jak. Ja sobie takiej dyskusji merytorycznej w każdym razie nie przypominam.
Jeżeli pytasz mnie o zdanie, to ja bym za te 24 mld PLN (3 odcinki po 6 mld plus wydatki nieprzewidziane) wybudował zupełnie inne inwestycje, według mnie bardziej efektywne, bo służące większej liczbie mieszkańców. Możemy sobie o tym szerzej pogadać jak chcesz bo lubię ten temat - transport w Warszawie był tematem mojej inżynierki i kilku prac zlecanych przez same urzędy.
Ja się trzymam swojego zdania. Liczba rowerzystów (choćby deklarujących, że będa jeżdzić) determinuje co należy odśnieżyć.
Ciekawe, czy z Twojej listy wykonanej po ankietowaniu tysięcy osób (próba musi być reprezentatywna) z całej Warszawy i okolic, analizowaniu odpowiedzi, weryfikowaniu wyników i innych czarach, nie wyjdzie to samo co z mojej listy stworzonej w 5 minut na kolanie na podstawie pamiętanej z grubsza macierzy podróży w mieście
Koniecznie zrób tą ankietę, sam ciekaw jestem ile moje wyczucie i doświadczenie jest warte w przeliczeniu na gotówkę (czyli twoje godziny pracy spędzone nad ankietą).
Ależ ZOM wcale nikogo o to nigdy nie pytał. Oni nie rozważają niczego. Ich odpowiedź brzmi: Niezależnie jak mało by tego nie było i tak Wam nic nie odśnieżymy, bo nas nie stać.
Ja z tych pism wyczytuję co innego: Jest was za mało, dlatego wam nie odśnieżymy. Raczej nie mogliby tak odpowiedzieć na petycję podpisaną przez 5 czy 10 tysięcy osób.
Masz na poparcie swojej tezy jakieś argumenty, czy po prostu tak Ci się wydaje?
Bo my jako Masa kilka petycji w życiu wystosowaliśmy, po kilka tysięcy każda. I póki co śmiem twierdzić, że to nie jest najskuteczniejsza metoda
Moja osobista opinia jest taka, że ZOM wiele pieniędzy zwyczajnie marnuje. Np odśnieżanie ręczne chodników, które wymaga wielogodzinnego albo wręcz trwającego kilka dni przerzucania szpadlami śniegu przez całą armię ludzi. Na takiej np Modlińskiej, Siekierkowskiej, Jagiellońskiej, Puławskiej i wielu innych niewielki traktorek zrobiłby to samo w 3-4 godzinki.
To powinni za darmo robić więźniowie, pijani kierowcy, drobni złodzieje i podobni, niestety pod tym względem nie żyjemy w normalnym kraju.
Trochę jesteś nie na czasie. Więźniowie i bezdomni to robią w pewnej części - na ile mogą to robić, bo jest ich po prostu za mało w stosunku do potrzeb miasta.
Tylko, że to kto to robi nie zmienia faktu, że przy odśnieżaniu ręcznym masz efekt po 3-4 dniach machania szpadlami (realnie: po kilku tygodniach od opadów lub wcale), a przy odśnieżaniu mechanicznym mógłbyś go mieć po kilku godzinach, tak jak masz to w przypadku jezdni.
To kto macha szpadlem nie ma też wpływu na koszty. Więźniom i bezdomnym też się płaci, a do tego trzeba ich przywieźć, odwieźć, pilnować, karmić (tak, przy pracy fizycznej masz obowiązek), zapewnić miejsce do ogrzania się i sprzęt... To nie jest tak, że więźniowie, czy bezdomni nic nie kosztują.