Od razu zaznaczę, że na demonstracji - ani jednej, ani drugiej - nie byłem. Nie oglądałem wiele w TV, nie czytałem prasy. Wypowiadam się więc wyłącznie na podstawie wydzimisie i na nic nie mam dowodów.
Natomiast wydaje mi się, że obaj - Kultowy i Drexie - możecie mieć rację. Sytuacja nie była z natury tych, które łatwo da się podzielić na "czarne i białe". Wśród lewaków i prawicowców zapewne były osoby dążące do zadymy - to fakt. Policja też sobie nie żałowała, co widać chociażby po filmiku, na którym policjant po cywilu kopie leżącego już na ziemi gościa (którego wcześniej już nieźle poobijał), a kolega w mundurze obok wcale mu w tym nie przeszkadza.
Czy aby na pewno lewacy prowokowali? Albo prawicowcy? A kto im zajrzał do głowy i sprawdził poglądy. Nikt, to niemożliwe. To mogła (choć nie musiała) być prowokacja z drugiej strony (którakolwiek by nie była tą drugą). Albo udział osób z zewnątrz - nie koniecznie kibiców, czy kiboli, a po prostu jakiejś grupki szukającej zadymy. Wtopić się w tłum i wywołać zadymę wcale nie jest trudno - działa psychologia tłumu, w którym każdy czuje się silniejszy i chętniejszy do bójki. Wystarczy kilka haseł "weź ten kosz", "ale pieprzą, wal w nich butelką" i zaraz znajdą się chętni do "pomocy" i zadyma zacznie kręcić się sama. I naprawdę trudno jest to zatrzymać.
Widziałem jak działa ten mechanizm, na nielegalnej Masie wiele lat temu. Jeden kierowca kłócący się i zaraz jest pięć chętnych osób by "bronić" kolegi-cyklisty. Nie mówię, że to źle, bo czasem taka pomoc faktycznie jest potrzebna, bo kierowca jest agresywny. Ale po prostu w takiej chwili nikt nie sprawdza czy to cyklista, czy kierowca ma rację i bywa, że bronią nie tej osoby co trzeba, albo w sposób zupełnie nieracjonalny, nieproporcjonalny do zagrożenia. Jeżeli przypadkiem ktoś tylko się nie opanuje, to od słowa do kopnięcia w rower czy samochód, a później już pełnoskalowej zadymy, jest już niedaleko.
Widziałem jak działał ten mechanizm pod krzyżem. Wystarczyło, że ktoś się wtrącił w kłótnie dwóch osób z jakimś mocnym komentarzem i już ludzie skakali sobie do gardeł.
Tak samo mogło być tutaj. Trafiło się 2-3 gości szukających zadymy. Nawet nie koniecznie w związku z poglądami, a po prostu dla frajdy, poprawy niskiej własnej samooceny, czy czegokolwiek. Jeżeli wyczuli jak podburzyć tłum, drobnymi rzeczami, to naprawdę nie trzeba było wiele. A gdy lawina ruszyła, nie szło już tego zatrzymać.
Widziałem jedną demonstrację, gdzie taka prowokacja się nie udała. To było w trakcie Szczytu w Warszawie. Pojawiła się grupka ludzi, atmosfera zrobiła się niezdrowa. Na Bankowym ludzie ci ruszyli na Policję krzycząc różne bzdury. Tłum przytomnie się cofnął i po sekundzie okazało się, że zostało może 10-15 osób, które to prowokowały. Policja wyłapała ich w ciągu minuty.
Warto natomiast zwrócić uwagę na inne aspekty tej zadymy. Po pierwsze Policja nie poradziła sobie z dzieleniem tych grup. Nie wiem czy było ich za mało, czy błędy popełnili dowodzący. Ale coś z pewnością poszło nie tak. Mam wrażenie, że Policji było za mało i że nie byli gotowi na niedopuszczenie do zadymy, a jedynie do szybkiego stłumienia jej skutków oddziałami z pałkami i armatkami, gdy zadyma już wybuchnie. Nie tędy droga. Gdy już polecą kamienie, to się tego tak nie zatrzyma.
Po drugie, jestem bardzo zaniepokojony tym, że przy okazji rozmów o zadymach rząd i Bronek próbują przemycać już zmiany przepisów o zgromadzeniach. One dotkną nie tylko zadymiarzy (którzy do zrobienia dymu pozwolenia nie szukają), ale przede wszystkim pokojowe demonstracje jak Masa. My też zimą jeździmy w kominiarkach. Nie by dymić, a zwyczajnie po to, by nie było nam zimno.
Tak samo pomysł by likwidować problemy z nielegalnymi zgromadzeniami za pomocą utrudniania legalizacji zgromadzeń legalnych jest co najmniej niepokojący. To jak gaszenie pożaru benzyną.
Tym bardziej, że to nie prawo zawiodło, ale jego wdrożenie. To Policja nie dała sobie rady, choć od dawna było wiadomo, że może być dym, gdy demonstracje się spotkają. W dodatku zdaje się (poprawcie mnie, jeśli się mylę), że jedna z demonstracji została zdelegalizowana z rana, jeszcze zanim się zaczęła. To czemu się jednak zaczęła?