Swoją droga gromanik, Ty to masz jakieś chyba NIEszczęście... gdzie nie pojedziesz - musisz kogoś ratować :]
Po prostu nie odwraca oczu, a i rozgląda się czasem bardziej niż inni, wyłapując takie dziwne sytuacje. Pamiętam jak wysiadaliśmy z pociągu na Wschodniej... ja bym tego faceta leżącego na peronie dobre 200m od nas w ogóle nie zobaczył, bo się nie rozglądałem po peronie. Wysiadłbym i sobie poszedł, w błogiej nieświadomości.
A na Świętokrzyskim to samobójczyni rower bym rozjechał, wyklął od kretynów, że ktoś zostawia rower na ścieżce i pojechał dalej. A Grześkowi coś w duszy zaśpiewało, że rower stoi, ale gdzie jest właściciel. No i się zatrzymał, a po chwili już obaj wiedzieliśmy co jest grane.
osobiście jestem zwolennikiem stosowania pancerzy na całej długości biegnięcia linek i smarowania tychże. U mnie w SLRze się to sprawdza
U mnie też jest na całej długości i jakoś tam działa, ale to NIE jest najlepsze rozwiązanie. Duża długość pancerza oznacza, że masz większe tarcie pancerz-linka, a to nie wpływa najlepiej na jakość działania osprzętu. Zwłaszcza gdy ten ma już kilka lat i sprężyny zdążyły się wyciągnąć na tyle, że nie ciągną już tak jak powinny.
Ale wydaje mi się że linka od przedniego hamulca, to swój kontakt z ramą zaczyna i kończy na kierownicy ...
Poszedłbym nawet dalej i stwierdził, ze w klasycznym rowerze linka przedniego hamulca w ogóle zwykle nie ma kontaktu z ramą. W poziomach natomiast różnie bywa.