Miałem ten problem. Temat rozwiązany przy pomocy mego wspaniałego szwagra.
Najpierw ramię korby było przy gwincie obstukane delikatnie młotkiem, po czym gwint potraktowany został wd 40. Bestia za nic w świecie nie chciała się poddać, więc trzeba było zastosować atak ostateczny. Podgrzewanie korby i chłodzenie pedału. Tzn. teoretycznie pedał miał być chłodzony, ale ostatecznie wystarczyło podgrzać korbę, obstukać młotkiem i jakoś poszło
Podgrzewana była chyba butlą pod kuchenkę polową, wojskowy podgrzewacz, czy coś w ten deseń.
Btw. tak w temacie - w piątek robiłem za kuriera (ALE ZABAWA!!!
), musiałem dostarczyć papiery do firmy (niestety za free, nie podskoczy mi cykloza
). Opcja taka, że z okęcia na braci załuskich leciałem. Krakowska, Towarowa, Okopowa, Jana Pawła II, Broniewskiego, Włościańska, Załuskich. Ok. 13,5 km w jedną stronę. Trasę zrobiłem w jakieś 30-40 min, masa postojów na czerwonym, zmachałem się nieźle. I chyba pisze to tylko po to, by się podzielić swym inferantylnym entuzjazmem, albowiem puenta historii jest trochę wyrwana z kontekstu tej magicznej podróży
Kwestia tego typu - musiałem tego dnia śmigać w swoich spd na piechotę - przypominam Shimano M087. Zrobiłem ok 10 km. Szczerze? Wygodniej mi się chodziło nić w niejednych "zwykłych" butach.
Dalej offtopując. Wracając pozwoliłem sobie na wolniejsze tempo i jakoś mnie zawiało w okolice dworca zachodniego. Słońce świeci, zakończyłem miesiąc pracy, sporo problemów tego dnia rozwiązałem, weekend przede mną i ten zapach pociągów
Po prostu czujesz w sobie chęć podróży. Niechcący śmignąłem 50 km
. Rozmarzyłem się.. jeszcze 3-4 h roboty i rower!!!
Jak coś - zapraszam na 19:00 do Fonobar'u na jam session, piwo za 3.50 do 20tej
LIFE IS GOOD!
ul. Wawelska 5