Dzisiejsza masa nocna rozpoczęła się w gronie czterech osób. Za cel obraliśmy miejscowość Cybulice i tamtejszy fort. Po dojechaniu do Łomianek, jeden z uczestników powrócił do Warszawy, ponieważ jego kuse spodenki nie wytrzymywały podmiejskich chłodów
W efekcie na ryneczku w Czosnowie byliśmy w takim składzie:
Nieszczęśliwie przy wyjeździe z rynku, Tanawis najechał na rozbitą butelkę, trzeba było łatać przednią dentkę
W wyniku powyższego zrezygnowaliśmy z dalszej jazdy do Cybulic, z uwagi na nadchodzący świt.
Od kolumny do domu nabiło mi 62km.