plan był dobry, ale się nie powiódł
na placu zamkowym pojawiłem się kwadrans przed północą, kilka minut później dołączyła do mnie dwójka rowerzystów (i jeden rower!). niestety wspólna jazda za miasto okazała się niemożliwa z powodu awarii oświetlenia w tandemie. zatem we trójkę (ale na dwóch rowerach) przejechaliśmy przez ścisłe centrum do ul sobieskiego i tam się rozstaliśmy. samemu do piaseczna jechać mi się nie chciało i początkowo chciałem pojechać na kabaty i pokręcić się nieco. byłem gotowy na całonocne pedałowanie (garść naładowanych akumulatorków, termos herbaty, mocna kawa we krwi kanapki w sakwie), ale jakoś nic z tego nie wyszło. finalnie postanowiłem wrócić do domu (na marysin wawerski), jeno nieco dookoła - uderzyłem na wilanów, później w ul. vogla i wałem zawadowskim ku trasie. w sumie wykręciłem prawie 50 km.
a do trasy proponowanej wyżej jeszcze kiedyś wrócę, dam znać wcześniej, może będzie ktoś chętny.
dobranoc.