Cóż, trafiłeś na rowerowo - nieokrzesanych kmiotków
.
Pewnie że nic na To nie poradzisz.
Może coś dotrze do nich jak np. na chodniku zbyt szybko jadąc, wpadną na jakiegoś pieszego (pewnie że nikomu tego nie życzę), albo co gorsze na matkę z dzieckiem, pożądnie przyziemiajac, łamiąc się a najwazniejsze rozbijając kogoś ''Bogu ducha winnego'' (tego też nikmu nie życzę).
A potem Siedząc zakutym w gipsie przed koszmarną rehabiltacją - może coś do takiego ''rowerowego idioty'' dotrze, bo będzie miał on wiele godzin, a nawet dni na takie przemyślenia.
Bo Takie drastyczne wydarzenia, często diametralnie zmieniają rowerzystę.