Niestety rekordu nie było -tylko 862-co i raz to słabsze wyniki
. Mamy zbyt wygodne społeczeństwo ,któremu nic się nie chce . Uwierzyło w propagandę sukcesu ,że buduje się bardzo dużo ścieżek, niektórym one jak i ulice nie są potrzebne-mają chodniki. Pogoda im nie odpowiada - zima za zimna , lato za gorące , deszcz za mokry a ciuchy za kilka tyś nie nadają się na takie parady
Przykład -miniony tydzień - jak deszczyk popadał to na trasie do roboty z Ochoty na Bielany jak codziennie mijam ze 12 do 15 osób, tak podczas mżawki spotkałem tylko 3 . Kolegę ochrzaniłem w robocie że nie przyjechał rowerem - tłumaczył się że nie lubi jak mu deszcz na twarz pada . Poradziłem mu że może na wzór innych założył albo okulary rowerowe (koniecznie takie) albo zainwestował i w kominiarce jeździł
. Wracając to rekord był ponad 2400 (nie pamiętam końcówki) ale to lata temu.Czy kiedyś pobijemy ? Co do pochwały dla Jerzego to dziękuję , ale to tylko zasługa uczestników którzy byli na poziomie i w większości nie sprawiali problemów, część nawet pomagała i dzięki temu nawet taki "typ" jak jerzy prosił naszego niezastąpionego konferansjera Raffiego , aby podziękował wszystkim za zdyscyplinowanie . Gwizdki i syreny trochę pomagają , ale najwięcej zrozumienie tego że jak my -(zabezpieczenie) mamy wolną lewą to szybciej przemieścimy się na czoło i tam spokojnie rozstawimy się na skrzyżowaniach , abyście mieli w miarę bezpieczny przejazd . Nie zawsze się udaje (najgorsi piesi) ostatnio na Ursynowie miałem wykład z prawa że mi nie wolno zatrzymywać przechodniów i mogę być ukarany i.t.p. Nie zawsze pomoc jest potrzebna zwłaszcza że , nie raz zdarzało mi się że uspokoiłem ludzi a tutaj jakiś nadgorliwy "pomocnik" rzucił kilka "ciepłych- słówek" i sobie odjechał ,a ja od nowa w dyskusje z rozwścieczonymi przechodniami w dyskusje dlaczego po chamsku utrudniamy życie innym? Tak więc psychika nasza -zabezpieczenia, często poddawana jest okrutnej próbie . Z jednej strony przechodnie zawsze mający jakieś pilne potrzeby , z drugiej samochodziarze którzy nawet mnie "starego" od gówniarzy wyzywają , następnie w peletonie ludzie w słuchawkach którzy nawet na krzyki , gwizdki (słabe) nie reagują, po gości co to co i raz muszą zaszarżować - bo nudzi ich jazda 8 do 12 km/h .Kiedyś na wołanie "Lewa wolna" usłyszałem - "WAL SIĘ" . Więc nie należy się dziwić ,że co roku mamy nowe twarze które to, po niecałym sezonie (choć sezon rowerowy jest cały rok) to oni nie wytrzymują nawet połowy. Na dokładkę to jest prawdziwy wolontariat -nic nikt z tego nie ma , może nawet niektórzy kłopoty w pracy ,gdyż większość ludzi masę traktuje jak rozwydrzonych gów... którym w d...się poprzewracało. Tak więc dlatego na każdej masie nawołujemy , aby do nas przystąpić i włączyć się do pomocy w zabezpieczeniu. Jest trudno ,ale czasami jest przyjemnie natyrać się i widzieć że czasami ktoś to doceni i komuś (nawet w tłumie rozwścieczonych przechodniów) wytłumaczymy że nasza walka ma sens. Nie tylko kasa liczy się jaką po sobie zostawimy, liczy się też co mogliśmy komuś dać i jakie dokonania wywalczymy dla innych i co po sobie zostawimy. Górnolotne słowa , ale życie czasami takie jest.