Temat się rozwinął, to i ja dołożę swoje trzy grosze
2. Dzisiaj widziałem w ciemności kilku batmanów + osobę, która coś miała, ale... Ale z odległości 20 metrów, w gąszczu świateł wyglądała jak to:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/883a7d36c08c7c33.html
Widzicie tu coś? No i tak to właśnie wygląda w realu. Niby światełko dobre (z odległości 5 metrów), ale z odległości 50 metrów trzeba się wpatrywać i z wielkim trudem można coś dojrzeć między innymi światłami np. samochodów.
Mnie natomiast zdarzyło się ostatnio w trakcie jazdy blachozłomem po wsiach, w biały dzień, natknąć się na rowerzystę jadącego w tym samym kierunku co ja. BTW - światło tylne obecne. Klasyka montowana na błotniku z odblaskiem i żarówką na dynamo.
Było jasno (pochmurnie, ale jasno - sam wyłączyłbym już swoje światła). Teoretycznie powinienem zauważyć go z daleka.
Ale tak się nie stało. Czemu?Ponieważ blachozłomy jadące z naprzeciwka miały tak ustawione światła, że rowerzystę zobaczyłem
dopiero z 50 metrów.
Nie, nie doszło do zderzenia. Ale diabli wiedzą co by było, gdybym nie miał raczej rzadkiego u kierowców zwyczaju dopatrywania się rowerzystów na drodze - jakbym się zagapił w
dowolnym innym kierunku niż prawy skraj jezdni, to skończyłoby się inaczej
Mój wniosek?
Siła światła tylnego (bo o tym temat) jest rzeczą względną - jeden "niefortunny" blachozłom z naprzeciwka, dowolny drugi z tyłu, a i tak idzie się do piachu
Osobiście, choćby nawet lampy na diodach Cree i im podobnych miały kiedyś kosztować po 5 zł sztuka, i tak zawsze będę jeździć z lustrem. Chyba że coś się zmieni w temacie średniej z poprawności ustawienia świateł w samochodach, ale to wydaje mi się wątpliwe
Pozdrawiam