Warszawska Masa Krytyczna
Inne => Hydepark => Wątek zaczęty przez: SeBeQ w 20 Mar 2010, 23:33:36
-
Jedni wolą dyskutować, inni wolą jeździć na rowerze
Dlatego dzisiaj pierwsza (i ostatnia) stówka tej zimy pękła... a żeby było ciekawiej na Bergu w wersji 2.0 :)
pozdro i wielkie dzięki dla Pimpfa :D
-
Jedni wolą dyskutować, inni wolą jeździć na rowerze
Dlatego dzisiaj pierwsza (i ostatnia) stówka tej zimy pękła...
Ty tu nie udawaj takiego jeżdżącego znowu, tylko powiedz ile masz już km w tym roku. Bo ile razy na GG zajglądam, to siedzisz w domu ;-P
-
oj kolega odpowie że nie ilość się liczy a jakość ;)
-
Jedni wolą dyskutować, inni wolą jeździć na rowerze
Dlatego dzisiaj pierwsza (i ostatnia) stówka tej zimy pękła...
Ja w tą niedzielę złamałem pierwszego tysiąca...
-
Jedni wolą dyskutować, inni wolą jeździć na rowerze
Dlatego dzisiaj pierwsza (i ostatnia) stówka tej zimy pękła...
Ja w tą niedzielę złamałem pierwszego tysiąca...
Stówka znaczy dzienna :) W tym sezonie [2010] będzie pod 800, ale do końca marca powinna być jedynka z trzema zerami, szczególnie, że Berguś jest po liftingu :D
-
do końca marca powinna być jedynka z trzema zerami
ja tez planuję do końca miesiąca mieć jedynkę z trzema zerami bo do tej pory mam 776,6
km*:)
*w tym miesiącu ;)
-
-
Zapraszam do HydeParku! :)
Jaki rygor normalnie... ale admin czujny i już jesteśmy wymoderowani :D
-
ja tez planuję do końca miesiąca mieć jedynkę z trzema zerami bo do tej pory mam 776,6 km*:)
Tytanowe łydki powinny mieć osobną kategorię :D
-
Tytanowe łydki powinny mieć osobną kategorię :D
toż to jawna dyskryminacja...
-
Tytanowe łydki powinny mieć osobną kategorię :D
toż to jawna dyskryminacja...
Właśnie. Stanowczo powinniście mniej jeździć ;-) Inni się przez Was czują mniej super ;-)
-
Phi, mi w tym roku już 1000 stuknęło... xD
-
Phi, mi w tym roku już 1000 stuknęło... xD
To akurat w normie. Problem w tym, że cyborgi robią po 1000km, ale miesięcznie ;-) Powinno tego zabronić, bo się człowiek dołuje :-D
-
A może im dętki poprzebijać? Ale nieee... zakleją... Przypiąć dobrym u-lockiem rower do czegoś porządnego i połknąć kluczyk?... Yyy... niebezpieczne- jeszcze zrobią wiwisekcję żeby go odzyskać...
-
To akurat w normie. Problem w tym, że cyborgi robią po 1000km, ale miesięcznie ;-) Powinno tego zabronić, bo się człowiek dołuje :-D
no nie przesadzajmy... dopiero 890. (ale ise miesiąc nie skończył jeszcze ;)
-
Przypiąć dobrym u-lockiem rower do czegoś porządnego i połknąć kluczyk?... Yyy... niebezpieczne- jeszcze zrobią wiwisekcję żeby go odzyskać...
Widzisz problem jest taki, że na Pimpfowe rowery to by mi u-locków zabrakło ;-) Cwaniak ma ze trzy ;-)
Że o ludziach jak Mocniak, który ma po 5 rowerów w Białymstoku i w Wawie, to w ogóle nie wspomnę ;-)
-
To akurat w normie. Problem w tym, że cyborgi robią po 1000km, ale miesięcznie ;-) Powinno tego zabronić, bo się człowiek dołuje :-D
no nie przesadzajmy... dopiero 890. (ale ise miesiąc nie skończył jeszcze ;)
Nie watpię, że do końca miesiąca strzelisz 110km. To jeden wypad do rodzinki, albo cztery-pięć wyjazdów do szkoły, a Ty masz przecież jeszcze inne miejsca, gdzie jeździsz.
-
Ty masz przecież jeszcze inne miejsca, gdzie jeździsz.
Właśnie skoro cieplej to może na kawę na wieś... tylko ta Modlińska...
-
A ja wciąż smętnie czekam na windę ^^' Teraz już stoi gotowa, jeszcze tylko musi się pojawić ważny urzędnik z ważną pieczątką i odebrać. Heh. Oby zrobił to jutro rano, bo znów nieść rower na Masę... Ciężki miejski i siedem pięter to zła kombinacja, zwłaszcza po przejażdżce, wnosząc go na górę XD
A wtedy powoli i mnie zacznie pękać, łamać, czy co tam te kilometry robią. Z braku licznika oceniam na oko i odległość ;)
-
Właśnie skoro cieplej to może na kawę na wieś...
Masz na mysli Kawę u mnie? Jeżeli tak to zapraszam.
Czy kawę za Jabłonną u Cioci? Też pojadę chętnie.
Czy kawę np nad Zegrzem? W niedzielę pewnie pojadę z Olafem i spółką i pewnie się nie obrażą jak Cię zaproszę ;-)
tylko ta Modlińska...
No nie pitol, że się Modlińskiej boisz. Uwierzyłbym, gdybym z Tobą nie jeździł po Puławskiej, Modlińskiej, WIsłostradzie i kilku innych o podobnym ruchu ;-)
-
A ja wciąż smętnie czekam na windę ^^' Teraz już stoi gotowa, jeszcze tylko musi się pojawić ważny urzędnik z ważną pieczątką i odebrać. Heh. Oby zrobił to jutro rano, bo znów nieść rower na Masę... Ciężki miejski i siedem pięter to zła kombinacja, zwłaszcza po przejażdżce, wnosząc go na górę XD
Na to jest rozwiązanie. Nie wnosić. Piwnicę pewnie jakąś masz, albo kawał jakiegoś solidnego żelastwa pod blokiem, do którego można na noc przypiąć rower (TYLKO porządnym U-lockiem)? Ja tak robię, gdy przyjezdżam do kogoś, kto nie ma windy.
-
Ciężki miejski i siedem pięter to zła kombinacja, zwłaszcza po przejażdżce, wnosząc go na górę XD
i dlatego właśnie każdy dźwiga swoje brzemię;)
Właśnie skoro cieplej to może na kawę na wieś... tylko ta Modlińska...
eee modlińska pikuś... będzei git ale ja w ten weekend to machnę 0km ;) więc masz szansę ;)
-
Na to jest rozwiązanie. Nie wnosić. Piwnicę pewnie jakąś masz, albo kawał jakiegoś solidnego żelastwa pod blokiem, do którego można na noc przypiąć rower (TYLKO porządnym U-lockiem)? Ja tak robię, gdy przyjezdżam do kogoś, kto nie ma windy.
Po pierwsze, nie mamy armat. Znaczy porządnego [ani innego] U-locka. Tylko kiepski łańcuch, taki żeby nikt nie wsiadł na niezabezpieczony rower i nie odjechał. Ataku profesjonalnego złodzieja nie wytrzyma, ale profesjonalny złodziej ma mój rower się raczej nie połaszczy ^^' Jak uzbieram, kupię U, chociaż z tego co wiem dobry
U kosztuje tyle, co mój rower :D
Kawał żelastwa pod blokiem się znajdzie, ale nie chcę wystawiać roweru tam cały czas na deszcz, słońce i gołębie.
Piwnicę mam... wiadro w niej mogę trzymać albo deski i raczej niczego cenniejszego. Ściany i drzwi do boksów owej nie wytrzymają kopnięcia, skład pół na pół deski i powietrze >.< Drzwi do piwnicy właściwej są na dość byle jaki zamek. Przy okazji gruntowniejszego remontu i spółki będziemy się tym zajmować [dlatego warto chodzić na walne zebranie wspólnoty mieszkańców ^.^], ale na razie piwnica jest poza dyskusją.
-
No nie pitol, że się Modlińskiej boisz. Uwierzyłbym, gdybym z Tobą nie jeździł po Puławskiej, Modlińskiej, WIsłostradzie i kilku innych o podobnym ruchu
Hehehe nie, że się boję tylko dziur nie lubię, a Berguś szczególnie... i nadal nie zdjąłeś zakazów :P
-
No nie pitol, że się Modlińskiej boisz. Uwierzyłbym, gdybym z Tobą nie jeździł po Puławskiej, Modlińskiej, WIsłostradzie i kilku innych o podobnym ruchu
Hehehe nie, że się boję tylko dziur nie lubię, a Berguś szczególnie... i nadal nie zdjąłeś zakazów :P
Na odcinku, na którym jeżdżę zakazów nie ma. Dalej to rejony Gromanikowe ;-)
Z resztą Tobie tez rączki nie odpadną jak jakieś pismo napiszesz. W domu siedzisz, nic nie robisz, możesz pisać nie tylko artykuły do gazet ;-)
-
Skoro to i tak HydePark...
Raffi wrzuć jakiegoś fajnego avatara :D
-
Pękły mi pierwsze kilometry w marcu :) Dokładnie dziś, w dniu Masy, winda ruszyła :D Ojciec Los dba o mnie :)
-
Słusznie, słusznie, bo to już końcówka marca i pogoda całkiem zacna...
-
Raffi wrzuć jakiegoś fajnego avatara :D
http://www.dziennik.pl/files/archive/00260/FR_Avatar_re___Jame_260096l.jpg (http://www.dziennik.pl/files/archive/00260/FR_Avatar_re___Jame_260096l.jpg) - MASZ :-P
I tak, wiem o co Ci chodziło :-P Ale to w końcu Hydepark
-
Raffi wrzuć jakiegoś fajnego avatara
MASZ
I tak, wiem o co Ci chodziło :-P Ale to w końcu Hydepark
Hehe prawie OK, trochę za dużo smerfnego, i uszki by trza przystrzyc.
Ale "czy te oczy mogą kłamać"...
:D
-
Raffi wrzuć jakiegoś fajnego avatara
MASZ
I tak, wiem o co Ci chodziło :-P Ale to w końcu Hydepark
Hehe prawie OK, trochę za dużo smerfnego, i uszki by trza przystrzyc.
Ale "czy te oczy mogą kłamać"...
:D
Cieszę się, że udało mi się zaspokoić Twoje potrzeby w zakresie mojego profilu na forum ;-)
-
Raffi wrzuć jakiegoś fajnego avatara
MASZ
I tak, wiem o co Ci chodziło :-P Ale to w końcu Hydepark
Hehe prawie OK, trochę za dużo smerfnego, i uszki by trza przystrzyc.
Ale "czy te oczy mogą kłamać"...
:D
Cieszę się, że udało mi się zaspokoić Twoje potrzeby w zakresie mojego profilu na forum ;-)
mogą... jakieś takie dziwne, żółte i w ogóle... a poza tym, ile w tym agresji... :P
-
Oczy nie mogą kłamać, chyba że nadają Morsem ;)
-
http://www.dziennik.pl/files/archive/00260/FR_Avatar_re___Jame_260096l.jpg (http://www.dziennik.pl/files/archive/00260/FR_Avatar_re___Jame_260096l.jpg) - MASZ :-P
Raffi zmień dilera albo bierz połowę boś zniebieściał ;)
-
Raffi zmień dilera albo bierz połowę boś zniebieściał ;)
Po prostu fotka była robiona aparatem w komórce, a tam nie ma regulacji balansu bieli ;-)
-
to mi ostatnio tyle pękło:
(http://lh3.ggpht.com/_fEIXgQS4eTY/S7DWkggsrCI/AAAAAAAAP_4/b-IZrdmCK10/s576/2010-03-25.JPG)
-
to mi ostatnio tyle pękło:
(http://lh3.ggpht.com/_fEIXgQS4eTY/S7DWkggsrCI/AAAAAAAAP_4/b-IZrdmCK10/s576/2010-03-25.JPG)
ale to ogólny dystans, a nie w tym roku, nie?
-
ale to ogólny dystans, a nie w tym roku, nie?
nie no co Ty... to w tym tygodniu... ;)
całkowity od października 2003
-
Przez ten czas to ja bym 20 razy licznik zepsuł / zgubił / wyrzucił / wymienił na inny. xD
-
Przez ten czas to ja bym 20 razy licznik zepsuł / zgubił / wyrzucił / wymienił na inny. xD
liczniki przychodzą i odchodzą.. dystans pozostaje...:)
-
No to u mnie licznik bardzo długo się trzymał. Przez ponad 70000km miałem cały czas jeden i ten sam. Echo 7 się zwał. Rowery mi kradli, albo zmieniałem, a licznik jakoś zawsze zostawał. Pod koniec wyglądał już tragicznie - uszkodzone oprzewodowanie (z resztą chyba piąte czy szóste to było), podstawka nadłamana, pogryziona obudowa, przez co licznik stracił wodoszczelność (ale na deszczu nigdy nie zawiódł), magnes już prawie nie przyciągał metalu... ale cały czas jakoś działał. Wciąż go mam, choć teraz używam innego (CatEye Velo 8), z resztą funkcjonalnie bardzo zbliżonego.
Ale u mnie w żadnym moim liczniku nie można było wprowadzić ODO po wymianie baterii, więc co kilka lat pomiar startuje od nowa. Z reguły nie dochodzi dalej niż do 15kkm, bo baterie się szybko kończą. Pomiar całkowity mam tylko w kompie. Musi mi wystarczyć ;-)
-
Wiesz, ja kilometry dokładnie zacząłem liczyć w lutym, wcześniej mam orientacyjne dane. I to podejrzewam zaniżone. :)
-
Wiesz, ja kilometry dokładnie zacząłem liczyć w lutym, wcześniej mam orientacyjne dane. I to podejrzewam zaniżone. :)
to i ja nie doliczam km zrobionych wcześniej... a tylko te przejechanie "świadomie" ;)
-
Wiesz, ja kilometry dokładnie zacząłem liczyć w lutym, wcześniej mam orientacyjne dane. I to podejrzewam zaniżone. :)
to i ja nie doliczam km zrobionych wcześniej... a tylko te przejechanie "świadomie" ;)
Też nie doliczam. A może i szkoda, bo za samą pracę na Velotaxi byłoby pewnie z +800km.
-
Też nie doliczam. A może i szkoda, bo za samą pracę na Velotaxi byłoby pewnie z +800km.
eee znam takich coby dopisali i to z tysiąc dla równego rachunku ;)
-
Też nie doliczam. A może i szkoda, bo za samą pracę na Velotaxi byłoby pewnie z +800km.
eee znam takich coby dopisali i to z tysiąc dla równego rachunku ;)
Też znam, takich ludzi...
Ale moje statystyki robię głównie dla siebie. Oszukiwanie samego siebie jest nieco bez sensu, bo ja i tak wiem ile i kiedy przejechałem. Oszustwo nie mogłoby się udać ;-)
A inni ludzie (poza nielicznymi wyjątkami) i tak raczej moich statystyk nie widują, bo się w żadne bikestatsy czy inne nie bawiłem nigdy.
Poza tym w pewnym momencie, człowiek przestaje jeździć dla statystyk. Później jeździ się dla frajdy tylko. I najczęściej wtedy właśnie wyniki przychodzą same ;-)
-
W ubiegłym roku i wcześniej ja na kilometry nie patrzyłem i nie zdawałem sobie sprawy ile przejeżdżam... Dopiero teraz, gdy zacząłem używać Bikestats zauważylem ile to jest na prawdę. :) Wcześniej sporadycznie spoglądałem na licznik, teraz sobie notuję ile mi pokazuje. Swoją drogą, tak można pokazać, że w mieście jednak da się samochód czy autobus zastąpić rowerem.
-
Swoją drogą, tak można pokazać, że w mieście jednak da się samochód czy autobus zastąpić rowerem.
można, można. to już udowodnione. Ja od kwietnia 2005 nie kupiłem biletu miesięcznego i cały czas rower.
dziś padło 2000 w tym roku i 1000 w marcu :D
-
Swoją drogą, tak można pokazać, że w mieście jednak da się samochód czy autobus zastąpić rowerem.
można, można. to już udowodnione. Ja od kwietnia 2005 nie kupiłem biletu miesięcznego i cały czas rower.
dziś padło 2000 w tym roku i 1000 w marcu :D
Ano fajnie jak można sobie do pracy jeździć rowerkiem, szczególnie jak samochodem jest dłużej lub nie ma gdzie zaparkować. W sumie ja też nie pamiętam, kiedy ostatnio busem jechałem (że o miesięcznym/kwartalnym nie wspomnę), a tramwajem to chyba jeszcze dłużej...
-
No może bez przesady, rower rowerem, ale zbiorkom też się przydaje: jeśli ktoś się wybiera na imprezę nocną w dziwnym stroju/butach, albo planuje gdzieś pić... To przecież po alkoholu nie rowerem, prawda? :>
-
No może bez przesady, rower rowerem, ale zbiorkom też się przydaje: jeśli ktoś się wybiera na imprezę nocną w dziwnym stroju/butach, albo planuje gdzieś pić... To przecież po alkoholu nie rowerem, prawda? :>
Spokojnie - nie jesteśmy za likwidacją komunikacji miejskiej :P
-
Spokojnie - nie jesteśmy za likwidacją komunikacji miejskiej :P
PLASK
-
W sumie ja też nie pamiętam, kiedy ostatnio busem jechałem (że o miesięcznym/kwartalnym nie wspomnę), a tramwajem to chyba jeszcze dłużej...
to przyznaj się jeszcze, że jak nie rower to blachosmrodem:P i sprawa będzei jasna:)
-
ja też nie pamiętam, kiedy ostatnio busem jechałem (że o miesięcznym/kwartalnym nie wspomnę), a tramwajem to chyba jeszcze dłużej...
Ja pamiętam. Pamiętam. Naprawdę pamiętam. Ja. Ja. Mnie wybierz ;-)
A co do biletu - ja od ponad pół roku nie odebrałem nawet legitymacji z uczelni, bo mi nie potrzebna, gdyż zbiorkomem jeżdżę od wielkiego dzwonu (dosłownie, bo wsiadam przy UW, a tam obok kościół z wieżą i dzwonami w niej). Wkurzyli mnie w dziekanacie, bo na moje foto narzekali, że nieostre. A dobre było, wszystkie dokumenty mam z tym samym foto i jest ok. Więc olałem ich. Już mnie chyba z 3x wzywali bym się stawił w dziekanacie w tej sprawie.
Przyjąłem sobie za punkt honoru, że do końca studiów (1,5 roku) legitymacji nie odbieram. Zobaczymy, czy się uda utrzymać się z daleka od dziekanatu ;-)
-
Przyjąłem sobie za punkt honoru, że do końca studiów (1,5 roku) legitymacji nie odbieram. Zobaczymy, czy się uda utrzymać się z daleka od dziekanatu ;-)
Pozostaje pytanie czy dyplom wydadzą jak legitymacji nie odebrałeś ;)
Ale każdy ma swój punkt honoru:) ja sobie powiedziałem, że miesięcznego nie wyrobię dopóki trzeba będzie pesel podawać...
-
ja jak pomyślę ze mam busem jechać to mnie ciary przechodzą. A może jeszcze czekać aż się zjawi łaskawie. A w ogóle to nie ma gdzie kupić biletu. A miesięczne to teraz też są jakieś inne, podobno trudne do załatwienia, że ze zdjęciem itp. a kanary na każdym kroku pilnują czy masz nowy blankiet, którego ztm nie jest w stanie dostarczyć. To ja pieprzę, jak nie chce ztm mieć klienta to nie. Są inne opcje :0)
-
Ojej, biedne dzieci biletu nie potrafią wyrobić. Trudne do załatwienia to one były, ale za pięć dwunasta. Teraz dwunasta dawno minęła, nową kartę wyrobić łatwo. ZTM jest ją w stanie dostarczyć. Bilet można kupić w byle kiosku.
Legitymacja studencka przydaje się do różnych zniżek, nie tylko w autobusach. Pociągi, kino, niektóre sklepy, pizze na telefon... No chyba, że ktoś lubi płacić pełną stawkę :P
Autobusy tak mają, że w godzinach korków się spóźniają. Ale poza nimi jeżdżą przyzwoicie, a nocne zasuwają naprawdę nieźle, wolę po kilku godzinach tańczenia nimi wracać, niż pedałować po nocy przez pół Warszawy. I jak pomyślę, że mam jechać busem, to nic mnie nie przechodzi. Ale ja nie jestem delikatna i wrażliwa :P
-
Pozostaje pytanie czy dyplom wydadzą jak legitymacji nie odebrałeś ;)
Zobaczymy. Dyplom też nie jest pilny. Mam jeden do odebrania na starej uczelni i jeden na PW już. Trzeci nie zrobi wielkiej różnicy ;-)
Ale każdy ma swój punkt honoru:) ja sobie powiedziałem, że miesięcznego nie wyrobię dopóki trzeba będzie pesel podawać...
No ja na razie też nie wyrabiam tej całej karty spersonalizowanej. Raz, że nie mam po co, dwa, że do niedawna tam się cuda działy w tych punktach, a trzy, że wcale nie czuję potrzeby posiadania zdjęcia na karcie i podawania o sobie tylu danych.
No i cztery - nie ma ładnych wzorów na te karty. A póki co chyba jeszcze własnego nie dają zaprojektować?
Ojej, biedne dzieci biletu nie potrafią wyrobić.
Potrafią. Nie takie rzeczy już wyrabiali (dosłownie i w przenośni). Ino nie potrzebują, albo nie chcą.
Trudne do załatwienia to one były, ale za pięć dwunasta. Teraz dwunasta dawno minęła, nową kartę wyrobić łatwo. ZTM jest ją w stanie dostarczyć. Bilet można kupić w byle kiosku.
Dla mnie już samo to, że muszę gdzieś IŚĆ zrobić zdjęcie, to już wrzód na tyłku. Chodzić NIE LUBIĘ. Z tym łatwym dostarczeniem, to moja dziewczyna przerabiała. Jakoś niedawno jeszcze 2 tygodnie czekała, choć w mediach już trąbili, że nie ma kolejek i wydają od ręki praktycznie.
Legitymacja studencka przydaje się do różnych zniżek, nie tylko w autobusach. Pociągi, kino, niektóre sklepy, pizze na telefon... No chyba, że ktoś lubi płacić pełną stawkę :P
No, powyżej 26 lat większość tych zniżek nie obowiązuje. Poza kinami chyba, gdzie bywam rzadko i zazwyczaj i tak korzystam z opcji 2 biletów za pół ceny, którą mi daje mój operator sieci komórkowej. Bo z tymi punktami z sieci, co dostaje, tez nie mam co robić ;-)
Autobusy tak mają, że w godzinach korków się spóźniają. Ale poza nimi jeżdżą przyzwoicie, a nocne zasuwają naprawdę nieźle, wolę po kilku godzinach tańczenia nimi wracać, niż pedałować po nocy przez pół Warszawy. I jak pomyślę, że mam jechać busem, to nic mnie nie przechodzi. Ale ja nie jestem delikatna i wrażliwa :P
Nawet i w korkach źle nie jest z punktualnością autobusów. Oczywiście póki korki są takie jak zawsze. Bo jak się gdzieś kierowcy rozbiją i z 3 pasów zablokują 2, to niczym się nie przejedzie bez kłopotu, nawet rowerem trzeba zwolnić ;-)
Ale mimo to po kilu godzinach tańczenia wybrałbym pewnie... taksówkę. Tańczę rzadko, a te dwa razy w roku mogę się wysilić finansowo na te 30-40zł.
Nocne do mojej wsi są co 30 minut i zazwyczaj trzeba w nich stać przez całe 30 minut jazdy, bo są wypchane pod sufit. Gdy jestem zmęczony (a jestem zawsze, gdy widzę autobus nocny, bo ja jestem z tych co kładą się zwykle o 22 i wstają z kogutami), to jest dla mnie zbyt dużo, by jechać w takich warunkach. Poza tym raz usnąłem w autobusie. Wiesz jaka to trauma obudzić się na Choszczówce, czy w innym tam Legionowie? ;-)
-
A póki co chyba jeszcze własnego nie dają zaprojektować?
krótko zwięźle i na temat: dają
-
No i cztery - nie ma ładnych wzorów na te karty. A póki co chyba jeszcze własnego nie dają zaprojektować?
https://personalizacja.ztm.waw.pl/wniosek.php :D
-
No, ja się po nocy pałętam dość często, więc nocne mnie interesują bardziej niż drogie, burżujskie taksówki ;)
Ale rozumiem, że dla skowronka jechać po nocy to ciężkie przeżycie, taksówkarz Cię przynajmniej obudzi, bo będzie chciał zapłaty ;)
Kartę spersonalizowaną mam ze ślicznym, własnym motywem. Wniosek przez internet, dwie osoby przede mną przy odbiorze. Wyrabiana za piętnaście dwunasta.
A zrobić zdjęcie możesz pojechać rowerem ;)
-
i teraz już pani Jadzia czy inna Krysia może spokojnie bawić się Twoim peselem... bo przecież niczego się tak nie chroni w tym kraju jak danych poufnych... i stanu zdrowia pana Prezydenta
-
stanu zdrowia pana Prezydenta
Dobrze się skubany trzyma, a jak śpiewa...
http://www.sadistic.pl/talent-muzyczny-kaczynskiego-vt35791.htm (http://www.sadistic.pl/talent-muzyczny-kaczynskiego-vt35791.htm)
Swoją drogą oprócz peselu powinna być: grupa krwi, a także wyznanie, miejsce zamieszkania, zameldowania, adres korespondencyjny, e-mail, rozmiar buta/kołnierzyka/koszuli/spodni oraz telefon i dochód brutto :D
-
a co do biletów w byle kiosku to guzik prawda. Nie w Warszawie. Kioskarze nie chcą sprzedawać biletów, bo ZTM nie chce im dać zarobić, a kasę za bilety chce z góry.
Zdarzało mi się pół osiedla przewędrować, zanim znalazłem kiosk, który bilety posiadał.
A automaty pojawiły sie niedawno w metrze. Ale jak ktoś mieszka daleko od metra?
Chrzanię taki układ.
-
a co do biletów w byle kiosku to guzik prawda. Nie w Warszawie. Kioskarze nie chcą sprzedawać biletów, bo ZTM nie chce im dać zarobić, a kasę za bilety chce z góry.
Zdarzało mi się pół osiedla przewędrować, zanim znalazłem kiosk, który bilety posiadał.
To prawda, ja do niedawna miałem na osiedlu 3 kioski. Bilety były zasadniczo w jednym. W drugim i trzecim były tylko niektóre typy i nie zawsze.
Więc jak np były wakacje i ci z jednego kiosku zamykali kiosk i jechali w świat, to miałem ruletkę. Jak robili remament i zamykali się na 2 dni - miaalem ruletkę.
Czy bilety uda mi się kupić, czy nie. Już nie pytam jakie uda się kupić, bo wiadomo było, że tylko jednorazowe będą, a czasem nawet nie z taką zniżką jak się potrzebowało.