Warszawska Masa Krytyczna
Inne => Hydepark => Wątek zaczęty przez: GWARANT w 12 Lip 2012, 21:50:23
-
Cześć
Chciałbym zaproponować ubezpieczenie PZU "Bezpieczny rowerzysta":
- odpowiedzialność cywilna OC rowerzysty
- NNW następstw nieszczęśliwych wypadków
- casco samego roweru
Osoby zainteresowane zapraszam na prv.
Pozdrawiam
Jarek
-
OWU Można? link jakiś, towarzystwo które, jakiś konkret...
-
OWU Można? link jakiś, towarzystwo które, jakiś konkret...
Podłączam się.
Czy Twoja oferta różni się czymkolwiek od tej: http://www.pzu.pl/produkty/kompleksowe-ubezpieczenie-bezpieczny-rowerzysta (http://www.pzu.pl/produkty/kompleksowe-ubezpieczenie-bezpieczny-rowerzysta) ?
OWU http://www.pzu.pl/c/document_library/get_file?uuid=6424dac5-3704-4d0d-bb96-b8d22aa7dd5f&groupId=10172 (http://www.pzu.pl/c/document_library/get_file?uuid=6424dac5-3704-4d0d-bb96-b8d22aa7dd5f&groupId=10172)
-
AC w tym ubezpieczeniu to jakieś nieporozumienie - kosztuje chyba z 8% sumy ubezpieczenia a obejmuje tylko rozbój i uszkodzenie w wypadku (tzn. nie ma tego, czego się niektórzy najbardziej boją, czyli zwykłej kradzieży).
OC może być, choć do tego celu polecam bardziej OC w życiu prywatnym w Warcie, kosztuje też "grosze", a obejmuje całe życie prywatne (nie tylko rower) + szkody za domowników, dzieci i zwierzęta.
Ubezpieczenie NNW myślę że jest dobre dla kogoś, kto dużo jeździ, zwłaszcza po ulicach. Np. ja mam wykupione na 50 000zł (tzn. jak umrę na r., to ktoś-tam tyle dostanie), jak przeżyję wypadek, to płacą %% od uszczerbku na zdrowiu, do 5 000zł zwracają koszty leczenia, leki i inne wydatki, za każdy dzień w szpitalu płacą "dietę" 100zł, kosztuje mnie to 133zł rocznie (w pakiecie NNW+OC, bo samego NNW nie dają).
Pan spamer-agent mógłby się bardziej postarać ;)
@mateyko: Bezpieczny Rowerzysta w PZU to unikalne ubezpieczenie ;) Dziwię się, że nie znacie, bo przez długi czas było to jedyne ubezpieczenie dedykowane dla rowerzystów, niedawno jakiś inny zakład ubezpieczeń stworzył też coś dedykowanego, ale nawet nie pamiętam teraz który, bo nieciekawe warunki
-
Jak już wspomniałem jest to ubezpieczenie PZU.
Link do OWU: http://www.pzu.pl/c/document_library/get_file?uuid=6424dac5-3704-4d0d-bb96-b8d22aa7dd5f&groupId=10172
Działam jako agent ubezpieczeniowy PZU i pomyślałem, że może byłby zainteresowany takim ubezpieczeniem. W grę wchodzą jeszcze ubezpieczenia majątkowe i komunikacyjne, ale o tych na pw dla zainteresowanych :)
-
i tu się podpisuję, oc w życiu prywatnym daje to samo, jakieś nnw to dają ze wszystkim (karta, konto) a casco bez kradzieży... pass
-
Pan spamer-agent mógłby się bardziej postarać ;)
Nie spamuje. W końcu założyłem temat w Hydeparku :)
-
IMHO te PZU-owskie NNW jest najbardziej warte uwagi w tym pakiecie. Te "dawane" gdzieś w kartach zwykle niewiele chronią. A indywidualnie wykupywane NNW na całe życie prywatne kosztują zwykle sporo więcej.
-
i tu się podpisuję, oc w życiu prywatnym daje to samo, jakieś nnw to dają ze wszystkim (karta, konto) a casco bez kradzieży... pass
Nie każdy jeżdżący na rowerze na ubezpieczenie OC w życiu prywatnym.
-
Gwarant, a ile trzeba by dopłacić, by nie mieć w NNW klauzuli wyłączenia w sporcie i ekstremie? I co PZU konkretnie rozumie jako sport i ekstremę? Próbowałem się tego dowiedzieć już w kilku miejscach i ni cholery nikt mi nie umiał konkretnie odpowiedzieć, tak na piśmie, bym w razie co miał podkładkę. To sobie pozwolę zapytać tutaj.
Pytam, bo jeżdżę sporo, na rowerze własnej konstrukcji, w dodatku dość szybkim. Roweru używam też zarobkowo (podróże związane z pracą). Uczestniczę też w Masie (impreza) i innych imprezach zbiorowych i chciałbym by moje OC i NNW je obejmowało. Raczej nie startuję za to w wyścigach. Wydaje mi się, że mogę się pod tą klauzulę wyłączeń kwalifikować, a nie chcę kupić ubezpieczenia, z którego nie będę mógł skorzystać.
p.s. Zgadzam się, że kradzieżowe w PZU jest (póki co) gówno warte. Kradzieże z rozbojem to jakiś totalny margines. Duzo lepiej ta kasę przeznaczyć na porządny U-lock.
-
@Raffi, to są ogólne pojęcia, i choćby z tego powodu, że zostało to tak właśnie określone, nie oczekiwałbym, aby ubezpieczyciel specjalnie wiążąco się dla Ciebie dopowiadał (gdyby chciał to zrobić, sprecyzowałby definicję w OWU), ale raczej nie obawiałbym się, że jazda w pracy, czy jazda na jakiejkolwiek Masie pod nie podpada, ponieważ nie jest to jazda wyczynowa, czyli połączona z rywalizacją w celu osiągnięcia jak najlepszego wyniku. Za to rajdy typu Mazovia już tak.
Ekstremalne warunki klimatyczne to naprawdę ekstremalne warunki klimatyczne. Przykładowo ubezpieczenie podróżne mbanku definiuje je jako "pustynia, wysokie góry (powyżej 5500 m.n.p.m.), busz, bieguny, dżungla, tereny lodowcowe i tereny śnieżne wymagające użycia sprzętu zabezpieczającego lub asekuracyjnego, obszary niezaludnione oraz inne ogólnie uznane za ekstremalne itp."
Zatem ogólnie - bez obaw :)
-
Zatem ogólnie - bez obaw :)
Wręcz odwrotnie.
Przykład:
Towarzystwo X w OWU na Życie ma zapis, iż podstawą do wypłacenia odszkodowania jest orzeczenie ZUS, o trwałym uszczerbku na zdrowiu.
Niby oczywiste prawda. Wszak nogi lub oczy nie odrosną.
Otóż nie. Bo praktyką w ZUS jest wydawanie orzeczeń o czasowym uszczerbku i wzywanie poszkodowanych na kolejne komisje (z reguły co 2 lata). Tak to absurd, ale ZUS załatwia sobie w ten sposób pewne machinacje budżetowe o których nie będę się tu rozpisywał.
W efekcie nici z odszkodowania, bo nie zostały spełnione OWU.
Praktyka ZUS jest doskonale znana Towarzystwu X i zapis w OWU jest wprowadzony z przez ubezpieczyciela X z pełną świadomością, tymczasem mało prawdopodobne aby ktoś kto nie spotkał się z ową praktyką, o niej wiedział.
I jesteśmy zrobieni w ... i to w majestacie prawa.
Jeśli coś nie jest zdefiniowane w OWU lub jest nieprecyzyjne, to możesz być pewien, że interpretacja będzie na twoją niekorzyść. Pytanie tylko, czy kwota odszkodowania będzie na tyle wysoka, że będziesz chciał iść z tym do sądu.
-
@Raffi, to są ogólne pojęcia, i choćby z tego powodu, że zostało to tak właśnie określone, nie oczekiwałbym, aby ubezpieczyciel specjalnie wiążąco się dla Ciebie dopowiadał (gdyby chciał to zrobić, sprecyzowałby definicję w OWU), ale raczej nie obawiałbym się, że jazda w pracy, czy jazda na jakiejkolwiek Masie pod nie podpada, ponieważ nie jest to jazda wyczynowa, czyli połączona z rywalizacją w celu osiągnięcia jak najlepszego wyniku. Za to rajdy typu Mazovia już tak.
Niby tak, ale wolałbym by się o tym wypowiedział jednak człowiek "z branży", od samego ubezpieczyciela. A najlepiej by nie tyle sam mi coś obiecał, co powiedział jak takie info uzyskać od samego PZU, oficjalną drogą, na papierze firmowym i z pieczątkami ;) Albo ile kosztuje umowa bez tej klauzuli.
Właśnie dlatego, że definicje w OWU są przeuroczo niedokładne i mogą być różnorodnie interpretowane, albo nadinterpretowane - zależnie od potrzeb. A na wiarę w dobre intencje jakiejkolwiek instytucji zaufania publicznego i działanie w moim interesie to ja już chyba za duży jestem ;)
Ekstremalne warunki klimatyczne to naprawdę ekstremalne warunki klimatyczne. Przykładowo ubezpieczenie podróżne mbanku definiuje je jako "pustynia, wysokie góry (powyżej 5500 m.n.p.m.), busz, bieguny, dżungla, tereny lodowcowe i tereny śnieżne wymagające użycia sprzętu zabezpieczającego lub asekuracyjnego, obszary niezaludnione oraz inne ogólnie uznane za ekstremalne itp."
Ale czasem próbują (choć akurat nie mbank) pod to podciągnąć normalny sztorm na morzu, byleby tylko nie wypłacić gigantycznej kasy za holowanie i naprawę żaglowca, o którym było głośno jakiś czas temu. Może pamiętasz, bo krzyczały o tym wszystkie media.
Poza tym mnie chodziło o ekstremalne wykorzystanie roweru, a nie ekstremalny klimat. Czy rozumieją przez to np skakanie na hopkach i downhill 80km/h między drzewami, czy 50km/h na poziomie po płaskim, 181km zrobione w ciągu dnia z sakwami lub jazda do pracy przez korek też się pod to kwalifikuje. Pole do interpretacji jest radośnie szerokie, a ja nie jestem naiwny, by kupić bez upewnienia się, że w razie co naprawdę to odszkodowanie zobaczę.
Jeśli coś nie jest zdefiniowane w OWU lub jest nieprecyzyjne, to możesz być pewien, że interpretacja będzie na twoją niekorzyść. Pytanie tylko, czy kwota odszkodowania będzie na tyle wysoka, że będziesz chciał iść z tym do sądu.
Dokładnie tak jest. Kilka razy Tatuś rozwalił samochód i zawsze ubezpieczyciel (czy nasz, czy sprawcy) starał się wypłacić jak najmniej kasy w jak najpóźniejszym terminie, który byłby jeszcze zgodny z prawem i warunkami umowy. Trochę tych sztuczek już przerobiłem (jak chcesz to kiedyś opowiem w realu), a nie koniecznie mam chęć poznawać te najprostsze sztuczki, oparte na nieumiejętności czytania ze zrozumieniem i logicznego myślenia.
I nie jest to kwestia PZU, czy innej pojedynczej spółki oferującej ubezpieczenia, a całej branży ubezpieczeniowej. Oni mają konflikt interesów wpisany w charakterystykę działalności. Mogą albo być świetnym ubezpieczeniodawcą szybko wypłacającym wysokie odszkodowania i mającym zadowolonych klientów (i czasem robiących ubezpieczyciela w jajo), albo być dobrą firmą generującą zysk i dającą zarobić akcjonariuszom lub innym właścicielom wypłacając klientom jak najmniej, jak najpóźniej (czasem sami robiąc ludzi w jajo). W praktyce wszyscy ubezpieczyciele pływają gdzieś pomiędzy tymi dwiema skrajnościami. A ja nie mam chęci sprawdzać gdzie konkretnie, wolę by ubezpieczalnia sama mi to wyjaśniła ;)
A w dobre intencje nie ma co wierzyć. No chyba, że ktoś lubi wywalać kasę w błoto, ale wtedy lepiej oddać ją mnie, przyjmę w każdej ilości. Jakby co, grzecznie wypłacę należne odszkodowanie*. Naprawdę, obiecuję, no w ogóle, jak bum-cyk-cyk** ;)
-
Niby tak, ale wolałbym by się o tym wypowiedział jednak człowiek "z branży", od samego ubezpieczyciela. A najlepiej by nie tyle sam mi coś obiecał, co powiedział jak takie info uzyskać od samego PZU, oficjalną drogą, na papierze firmowym i z pieczątkami ;) Albo ile kosztuje umowa bez tej klauzuli.
Upraszczając, chcesz sobie pójść do pana prezesa Klesyka i coś wiążącego od niego na ten temat uzyskać. Pewnie nie do przejścia, no chyba że będziesz coś ubezpieczał na 100 tysięcy składki :) O wiele taniej Ci wyjdzie pójść do swojego prawnika, aby na podstawie OWU oraz orzecznictwa sądowego w tym zakresie napisał Ci opinię prawną. Albo zebrać się w całej - nomen omen - Masie - i lobbować za atrakcyjnymi warunkami ubezpieczenia, tak jak lobbuje się za DDrami itp.
Ale czasem próbują (choć akurat nie mbank) pod to podciągnąć normalny sztorm na morzu, byleby tylko nie wypłacić gigantycznej kasy za holowanie i naprawę żaglowca, o którym było głośno jakiś czas temu. Może pamiętasz, bo krzyczały o tym wszystkie media.
Akurat tam sytuacja była dokładnie odwrotna. Wypadek nastąpił przy 8-9 wietrze w skali Beauforta, a odszkodowanie należało się przy pogodzie określanej po angielsku jako "heavy weather", a tłumaczonej przez PZU jako nadzwyczajne warunki pogodowe, do których wspomniany sztorm jeszcze się nie zaliczał, jako że był za słaby.
Poza tym mnie chodziło o ekstremalne wykorzystanie roweru, a nie ekstremalny klimat.
Nie ma ograniczenia polegającego na ekstremalnym wykorzystaniu roweru, ograniczenie tylko dotyczy ekstremalnych warunków klimatycznych i przyrodniczych oraz wyczynowych jazd.
Czy rozumieją przez to np skakanie na hopkach i downhill 80km/h między drzewami, czy 50km/h na poziomie po płaskim, 181km zrobione w ciągu dnia z sakwami lub jazda do pracy przez korek też się pod to kwalifikuje.
Pole do interpretacji jest radośnie szerokie, a ja nie jestem naiwny, by kupić bez upewnienia się, że w razie co naprawdę to odszkodowanie zobaczę.
Czyli chcesz dodatkowego zaświadczenia, że ograniczeń, których nie ma w OWU faktycznie nie ma?:) Bo przecież ani hopkanie, ani jazda 180km/dziennie, ani sakwy, ani korek, nie są:
-ekstremalnymi warunkami pogodowymi lub przyrodniczymi
-sportem wyczynowym
-
Dokładnie. Chciałbym aby zapis odnośnie ekstremalnych warunków był jasno sprecyzowany bo dla jednych normą jest przejechanie owych 150 km dziennie a dla innych już 15 km dystans może być dystansem ekstremalnym. I jak póżniej dochodzić odszkodowania....
-
Ludzie! O czym dyskutujecie?
Na prawdę macie za dużo pieniędzy, by jeszcze ubezpieczyciela dotować?
Jak dojdzie do nieszczęścia to znajdzie milion powodów by się wyłgać.
Najlepsze ubezpieczenie to oczy w koło głowy i sprawne hamulce.
I myśleć trzeba bez przerwy. To nie boli!
-
GFM - ależ oczywiście, dyskutujmy. Skoro autor wątku chce sprzedać ubezpieczenie, niech się wypowie i odpowie na pytania, od tego tu przecież jest, prawda? :)
Gwarancie, co Ty na to?
-
Ludzie! O czym dyskutujecie?
Na prawdę macie za dużo pieniędzy, by jeszcze ubezpieczyciela dotować?
Jak dojdzie do nieszczęścia to znajdzie milion powodów by się wyłgać.
Najlepsze ubezpieczenie to oczy w koło głowy i sprawne hamulce.
I myśleć trzeba bez przerwy. To nie boli!
Masz rację że trzeba myśleć bez przerwy. Ubezpieczenie nie zwalnia z myślenia.
Ja osobiście dwukrotnie dostawałem odszkodowanie z NNW za skręcenie nogi i bez problemów dostałem.
Osobiście też dostałem odszkodowanie z AutoCasco i również bez problemu. Zgłosiłem szkodę przez telefon, następnego dnia skontaktował się ze mną likwidator który dojechał do mnie tam gdzie ja chciałem. Kilka zdjęć i opis sytuacji, tego samego dnia miałem wycenę odszkodowania na e-mailu.
Jest cześć osób która jest nastawiona sceptycznie do ubezpieczycieli ale to jak w każdej dziedzinie znajdzie się wyjątek.
-
dwukrotnie dostawałem odszkodowanie z NNW za skręcenie nogi i bez problemów dostałem.
Z tego ubezpieczenia rowerowego? Jakie to były kwoty odszkodowania (i przy jakiej s.u.)?
-
dwukrotnie dostawałem odszkodowanie z NNW za skręcenie nogi i bez problemów dostałem.
Z tego ubezpieczenia rowerowego? Jakie to były kwoty odszkodowania (i przy jakiej s.u.)?
Tak z tego ubezpieczenia. Pierwsze zdarzenie było już kilka lat temu, drugie jakieś 2 lata temu więc sum ubezpieczenia nie pamiętam a kwota odszkodowania ostatniego zdarzenia było 1200zł.
-
Czyli chcesz dodatkowego zaświadczenia, że ograniczeń, których nie ma w OWU faktycznie nie ma?:) Bo przecież ani hopkanie, ani jazda 180km/dziennie, ani sakwy, ani korek, nie są:
-ekstremalnymi warunkami pogodowymi lub przyrodniczymi
-sportem wyczynowym
Zapisu o ekstremalnych warunkach pogodowych w OWU nie ma, a raczej, już nie ma, bo taki zapis jak najbardziej widniał w wyłączeniach odpowiedzialności, przy jednoczesnym braku definicji, więc pytanie było jak najbardziej zasadne, choć w obecnej sytuacji, już nie aktualne.
Nadal jednak mamy
PZU SA nie odpowiada za szkody:
6) wyrządzone podczas uczestnictwa w rajdach i wyścigach o charakterze wyczynowym, wyczynowego uprawiania sportu,
Ok. wiemy co to jest wyczynowe uprawianie sportu, bo definicja jest jasna, ale czym jest uczestnictwo w rajdach i wyścigach o charakterze wyczynowym, tego się już z OWU nie dowiemy
Do tego osoby uczestniczące w masie lub współorganizujące masę, zainteresuje zapewne że:
PZU SA nie odpowiada za szkody:
5) Powstałe w skutek działań wojennych, stanu wojennego albo stany wyjątkowego oraz udziału w strajkach, zamieszkach, akcjach protestacyjnych, blokadach dróg, akcjach terroryzmu lub sabotażu,
...
-
Ludzie! O czym dyskutujecie?
Na prawdę macie za dużo pieniędzy, by jeszcze ubezpieczyciela dotować?
Jak dojdzie do nieszczęścia to znajdzie milion powodów by się wyłgać.
Najlepsze ubezpieczenie to oczy w koło głowy i sprawne hamulce.
I myśleć trzeba bez przerwy. To nie boli!
@GFM
Jeśli jesteś w stanie przewidzieć wszystko co się zdarzy, wszystko co zrobią inni i wszystko co ty zrobisz, pozostaje mi jedynie życzyć tobie, abyś nigdy się nie przekonał, że jednak jest inaczej.
Ja nie jestem tak przekonany o własnej nieomylności. Pomimo tego, że jak to ująłeś "myślę bez przerwy" to jestem świadomy tego, że mogę podjąć niewłaściwą decyzję lub popełnić jakiś głupi błąd.
Można potraktować zakup polisy, jako dotowanie ubezpieczyciela, ale trzeba sobie zadać pytanie, co tak naprawdę kupujemy. Ubezpieczenie wg. mnie, to kupno świętego spokoju. Czy to zmarnowane pieniądze? To zależy, czy produkt który nabędziemy, zapewni nam ten spokój czy nie i chyba właśnie tego dotyczy ta dyskusja.
-
Zgłosiłem szkodę przez telefon, następnego dnia skontaktował się ze mną likwidator który dojechał do mnie tam gdzie ja chciałem. Kilka zdjęć i opis sytuacji, tego samego dnia miałem wycenę odszkodowania na e-mailu.
Jest cześć osób która jest nastawiona sceptycznie do ubezpieczycieli ale to jak w każdej dziedzinie znajdzie się wyjątek.
Chciałbym być tak wyjątkowo traktowany. Jak do tej pory to marzenie ściętej głowy gdyż z uszkodzonym rowerem musiałem pojechać do ubezpieczyciela sprawcy wypadku. Dlaczego likwidatorzy tak chętnie jeżdżą do niesprawnych samochodów a niesprawne rowery mają w d.......żym poważaniu ???
-
Czyli chcesz dodatkowego zaświadczenia, że ograniczeń, których nie ma w OWU faktycznie nie ma?:) Bo przecież ani hopkanie, ani jazda 180km/dziennie, ani sakwy, ani korek, nie są:
-ekstremalnymi warunkami pogodowymi lub przyrodniczymi
-sportem wyczynowym
Zapisu o ekstremalnych warunkach pogodowych w OWU nie ma, a raczej, już nie ma, bo taki zapis jak najbardziej widniał w wyłączeniach odpowiedzialności, przy jednoczesnym braku definicji, więc pytanie było jak najbardziej zasadne, choć w obecnej sytuacji, już nie aktualne.
Nadal jednak mamy
PZU SA nie odpowiada za szkody:
6) wyrządzone podczas uczestnictwa w rajdach i wyścigach o charakterze wyczynowym, wyczynowego uprawiania sportu,
Ok. wiemy co to jest wyczynowe uprawianie sportu, bo definicja jest jasna, ale czym jest uczestnictwo w rajdach i wyścigach o charakterze wyczynowym, tego się już z OWU nie dowiemy
Do tego osoby uczestniczące w masie lub współorganizujące masę, zainteresuje zapewne że:
PZU SA nie odpowiada za szkody:
5) Powstałe w skutek działań wojennych, stanu wojennego albo stany wyjątkowego oraz udziału w strajkach, zamieszkach, akcjach protestacyjnych, blokadach dróg, akcjach terroryzmu lub sabotażu,
...
W OUW masz definicję: wyczynowe uprawianie sportu
"forma aktywności fizycznej, polegająca na uprawianiu dyscyplin sportu w celu uzyskania maksymalnych wyników sportowych przez osoby będące członkami wszelkiego rodzaju klubów, związków i organizacji sportowych"
Przecież udział w masie nie jest żadną z powyższych okoliczności.
-
Zgłosiłem szkodę przez telefon, następnego dnia skontaktował się ze mną likwidator który dojechał do mnie tam gdzie ja chciałem. Kilka zdjęć i opis sytuacji, tego samego dnia miałem wycenę odszkodowania na e-mailu.
Jest cześć osób która jest nastawiona sceptycznie do ubezpieczycieli ale to jak w każdej dziedzinie znajdzie się wyjątek.
Chciałbym być tak wyjątkowo traktowany. Jak do tej pory to marzenie ściętej głowy gdyż z uszkodzonym rowerem musiałem pojechać do ubezpieczyciela sprawcy wypadku. Dlaczego likwidatorzy tak chętnie jeżdżą do niesprawnych samochodów a niesprawne rowery mają w d.......żym poważaniu ???
Niestety ja nie spotkałem się z likwidacją szkody za uszkodzony rower więc ciężko mi się wypowiedzieć. Może chodzi o kwestię łatwiejszego przetransportowania uszkodzonego roweru albo nie zaproponowałeś, żeby likwidator dojechał do Ciebie.
-
Ludzie! O czym dyskutujecie?
Na prawdę macie za dużo pieniędzy, by jeszcze ubezpieczyciela dotować?
Jak dojdzie do nieszczęścia to znajdzie milion powodów by się wyłgać.
Najlepsze ubezpieczenie to oczy w koło głowy i sprawne hamulce.
I myśleć trzeba bez przerwy. To nie boli!
@GFM
Jeśli jesteś w stanie przewidzieć wszystko co się zdarzy, wszystko co zrobią inni i wszystko co ty zrobisz, pozostaje mi jedynie życzyć tobie, abyś nigdy się nie przekonał, że jednak jest inaczej.
Ja nie jestem tak przekonany o własnej nieomylności. Pomimo tego, że jak to ująłeś "myślę bez przerwy" to jestem świadomy tego, że mogę podjąć niewłaściwą decyzję lub popełnić jakiś głupi błąd.
Można potraktować zakup polisy, jako dotowanie ubezpieczyciela, ale trzeba sobie zadać pytanie, co tak naprawdę kupujemy. Ubezpieczenie wg. mnie, to kupno świętego spokoju. Czy to zmarnowane pieniądze? To zależy, czy produkt który nabędziemy, zapewni nam ten spokój czy nie i chyba właśnie tego dotyczy ta dyskusja.
Zgadzam się w 100% z Kaczor1. Pisałem już, że sam uzyskałem odszkodowanie za skręcenie nogi z tego ubezpieczenia. Zawrotne kwoty to nie były ale na pewno zwróciło mi się za wszystkie leki i stabilizatory które musiałem wykupić podczas rekonwalescencji i jeszcze zostało parę stówek:)
-
W OUW masz definicję: wyczynowe uprawianie sportu
A co ja wyżej napisałem?
Przecież udział w masie nie jest żadną z powyższych okoliczności.
Nie jest związane z blokowaniem dróg?
Nie jest demonstracją (może być, w zależności od sposobu w jaki zostanie zgłoszona, ale uczestnik nie musi zdawać sobie z tego sprawy)
Przeczytaj proszę jeszcze raz, ze zrozumieniem, to co napisałem.
-
Niestety ja nie spotkałem się z likwidacją szkody za uszkodzony rower więc ciężko mi się wypowiedzieć. Może chodzi o kwestię łatwiejszego przetransportowania uszkodzonego roweru albo nie zaproponowałeś, żeby likwidator dojechał do Ciebie.
Bynajmniej, samochód wsadzasz na lawetę i jedziesz bezpośrednio pod zakład a koszty holowania i tak sa wracane. A co z robić z rowerem kiedy jechać na nim sie nie da... możemy go prowadzić przez 2 godz i ponownie do domu ze 2 h, możemy zamówić usługę taxi bagażową ale na zwrot kosztów to bym nieliczył, nieprawdaż.
-
Nie jest związane z blokowaniem dróg?
Nie jest demonstracją (może być, w zależności od sposobu w jaki zostanie zgłoszona, ale uczestnik nie musi zdawać sobie z tego sprawy)
Przeczytaj proszę jeszcze raz, ze zrozumieniem, to co napisałem.
Nie jest. Jest udziałem w zorganizowanej imprezie masowej o charakterze rodzinnym. Wyłączenia dotyczą zdarzeń nagłych, gdzie tłumy porwane chwila mogą być niebezpieczne - demonstracje akcje protestacyjne np. w Libii.
Pamiętajcie proszę w przypadku wszystkich OWU itp. o istnieniu artykułu 385[1] k.c. o niedozwolonych postanowieniach umownych oraz o istnieniu rejestru klauzul niedozwolonych... Bardzo wiele niekorzystnych rozstrzygnięć ubezpieczycieli można dzięki temu "utrącić", choć ja akurat ubezpieczycieli sobie chwalę, i dodatkowe OC/NNW rowerowe wykupiłam.
-
Nie jest związane z blokowaniem dróg?
Nie jest demonstracją (może być, w zależności od sposobu w jaki zostanie zgłoszona, ale uczestnik nie musi zdawać sobie z tego sprawy)
Przeczytaj proszę jeszcze raz, ze zrozumieniem, to co napisałem.
Nie jest. Jest udziałem w zorganizowanej imprezie masowej o charakterze rodzinnym. Wyłączenia dotyczą zdarzeń nagłych, gdzie tłumy porwane chwila mogą być niebezpieczne - demonstracje akcje protestacyjne np. w Libii.
Pamiętajcie proszę w przypadku wszystkich OWU itp. o istnieniu artykułu 385[1] k.c. o niedozwolonych postanowieniach umownych oraz o istnieniu rejestru klauzul niedozwolonych... Bardzo wiele niekorzystnych rozstrzygnięć ubezpieczycieli można dzięki temu "utrącić", choć ja akurat ubezpieczycieli sobie chwalę, i dodatkowe OC/NNW rowerowe wykupiłam.
Nie powinienem tego pisać ale ważny jest też sposób zgłoszenia szkody. Co się powie podczas takiego zgłaszania. Jeśli jest taka możliwość to warto przeczytać sobie OWU a przynajmniej zakres ubezpieczenia i wyłączenia.
-
Bynajmniej, samochód wsadzasz na lawetę i jedziesz bezpośrednio pod zakład a koszty holowania i tak sa wracane. A co z robić z rowerem kiedy jechać na nim sie nie da... możemy go prowadzić przez 2 godz i ponownie do domu ze 2 h, możemy zamówić usługę taxi bagażową ale na zwrot kosztów to bym nieliczył, nieprawdaż.
Skoro można sobie "wrócić" za lawetę z samochodem, to czemu nie za taksówkę z rowerem?
-
Skoro można sobie "wrócić" za lawetę z samochodem, to czemu nie za taksówkę z rowerem?
Zwykła taksówka nie przewiezie roweru ... dla zasady, więc teraz należy pomyszkować czy ubezpieczyciel zwróci za przewóz taksówką bagażową ewentualnie kurierem.
-
Nie przesadyzujmy tak... dzwonisz po taksówke i prosisz o taką, która przewiezie rower, podstawiają kombi, vana, lub coś innego, rachunek jak za taxi zwykłe... zakładając że to rower, który wchodzi do zwykłego kombi, a nie np. poziomka ubiegając komentarze :)
-
Troszkę cierpliwości. Zadałem to pytanie opiekunowi produktu i zobaczymy co on powie w tej kwestii.
Ciesze się, że moim tematem zainteresowanych jest tyle osób i prowadzona jest dyskusja. Nawet jeśli ja nie sprzedam nikomu ubezpieczenia to mam nadzieję, że dyskusja uświadomi kogoś. Przecież chodzi o nasze bezpieczeństwo.
-
Taksówka Bagażowa to najlepsze rozwiązanie. Wsadzisz każdy rower, nawet długiego pozioma z przyczepką. Dostaniesz fakturę, czy co tam będziesz chciał. Jak poprosisz to Ci facet dopisze na tym, że wiózł rower i skąd oraz dokąd. Po czym idziesz z tym do ubezpieczyciela sprawcy.
Niestety ja nie spotkałem się z likwidacją szkody za uszkodzony rower więc ciężko mi się wypowiedzieć. Może chodzi o kwestię łatwiejszego przetransportowania uszkodzonego roweru albo nie zaproponowałeś, żeby likwidator dojechał do Ciebie.
Generalnie szkody na rowerach zwykle są małe, więc i uzyskanie ich jest stosunkowo bezbolesne i szybkie. Ubezpieczyciel bez stresu wypłaca te 100 czy 200zł bo to wychodzi taniej niż zatrudnianie do tego armii specjalistów by udowadniali, że należy Ci się 10 czy 15zł mniej. Nierzadko na drobnych stłuczkach koledzy wychodzili nawet na niewielki plus.
Tak jak ubezpieczenie za szybę w aucie stłuczoną kamyczkiem, do której mi nawet likwidator nie przyjechał, tylko wskazali mi warsztat, gdzie mechanik przed wymianą zrobił dwa zdjęcia, a cały proces likwidacji nie trwał nawet tygodnia. Wydaje się, że to po prostu są dla ubezpieczyciela "drobnostki", na które nie chcą nawet tracić czasu.
Problem i większe jazdy zaczynają się jak ma się drogi rower, albo jeszcze nie daj bóg nietypowy, samodzielnie składany lub budowany. Koledze kierowca wjechał w rower poziomy, z ramą własnej konstrukcji, nietypowymi i kosztownymi częściami, a do tego jeszcze budowanego samodzielnie co oznacza mnóstwo własnej pracy (to też koszt). I tu zaczynają się jazdy, bo likwidatorzy mają o rowerach blade pojęcie i raczej nie umieliby odróżnić koła za 60 zł od takiego za 200 lub 2000zł, albo korby za 80zł od takiej za 600zł. A już żeby oszacować ile kosztuje zaprojektowanie i wybudowanie ramy rowerowej, to już w ogóle.
Zwykle wycena jest więc za niska (a to niespodzianka) i trzeba się kłócić. Przydają się rachunki dotyczące kupowanych do roweru części, albo nawet opinia mechanika lub firmy sprzedającej to, co było w rowerze (np robiącej nietypowe ramy do rowerów poziomych). Oczywiście taką opinie ubezpieczyciel może zlać, ale w praktyce kilku znajomych z podobnej ścieżki korzystało, więc chyba jednak biorą pod uwagę. Generalnie w tych przypadkach trzeba się po prostu przygotować na dłuższą wymianę pism i argumentów. Co nie oznaczy, że straconej kasy się nie odzyska.
Nie powinienem tego pisać ale ważny jest też sposób zgłoszenia szkody. Co się powie podczas takiego zgłaszania. Jeśli jest taka możliwość to warto przeczytać sobie OWU a przynajmniej zakres ubezpieczenia i wyłączenia.
To żadna tajemnica, że to co mówisz i piszesz w zgłoszeni szkody może być użyte przeciwko Tobie. Przecież jak dzwonisz na infolinię zgłosić szkodę, to nawet Cię informują, że wszystko jest rejestrowane ;) Przecież nie robią tego dla ogólnego dobrobytu ludzkości :D
Generalnie warto nie tylko zastanowić się, co mówić, by się nie wkopać, ale przede wszystkim zgłaszać szkodę na spokojnie i rezerwując sobie na to odpowiednio dużo czasu. Zgłaszanie szkody przez telefon raz trwa 3 minuty (prosta szkoda, doświadczony zarówno zgłaszający jak i przyjmujący zgłoszenie, wszystkie dokumenty przygotowane), albo godzinę, gdy gada się niejasno, przyjmujący zgłoszenie musi się o wszystko dopytywać, wyjasniać nieporozumienia, a dokumentów z których podaje się dane to dopiero trzeba szukać podczas zgłaszania szkody, by odczytać z nich (bez okularów) pisane drobnym druczkiem np PESEL, czy numer prawa jazdy.
Koniecznie później trzeba tez DOKŁADNIE przeczytać to, co podają pod nos do podpisania. Bo zwykle szkodę zgłasza się telefonicznie, ale później jest ona drukowana i zgłoszenie i tak trzeba podpisać (w przypadku PZU kiedyś się jeździło do referatu, w WARCIE zgłoszenie do podpisania przywoził mi do domu rzeczoznawca na ocenę uszkodzeń). I tu trzeba dokładnie wszystko sprawdzić, czy się zgadza z tym co się mówiło i w razie co nie wahać się powiedzieć "to się nie zgadza, nie podpiszę".
Osobiście polecam zgłaszać szkody wieczorkiem, lub rano, bo wtedy krócej się czeka na linii zanim połączą z przyjmującym zgłoszenie. Na spokojnie, z domu, z wygodnego fotela i bez presji czasowej.
-
Nie powinienem tego pisać ale ważny jest też sposób zgłoszenia szkody. Co się powie podczas takiego zgłaszania. Jeśli jest taka możliwość to warto przeczytać sobie OWU a przynajmniej zakres ubezpieczenia i wyłączenia.
Generalnie warto nie tylko zastanowić się, co mówić, by się nie wkopać, ale przede wszystkim zgłaszać szkodę na spokojnie i rezerwując sobie na to odpowiednio dużo czasu. Zgłaszanie szkody przez telefon raz trwa 3 minuty (prosta szkoda, doświadczony zarówno zgłaszający jak i przyjmujący zgłoszenie, wszystkie dokumenty przygotowane), albo godzinę, gdy gada się niejasno, przyjmujący zgłoszenie musi się o wszystko dopytywać, wyjasniać nieporozumienia,
Dokładnie. Kiedyś zgłaszałem jakąś pierdułkę i postępowałem w 100% zgodnie z pytaniami gościa i gdy doszliśmy do marki pojazdu, nr rejestracyjnego mojego pojazdu i nr mojej polisy to hasło ROWER gość wpadł w furię i kazał na nowo przechodzić procedurkę besztając mnie za to, że od razu nie zakomunikowałem, że chodzi o ten pojazd. Sprawę olałem bo połączeni telefoniczne wyniosłoby drożej niż owa strata.
-
Korzystałam z tego ubezpieczenia co roku (oprócz 2005, kiedy miałam wypadek, po którym byłam 3 tygodnie w szpitalu :P), kupowałam je przez bank. A tu w tym roku przykra niespodzianka - od 30 kwietnia PZU wycofało to ubezpieczenie z mojego banku, a zostawiło takie, których nie potrzebuję... Tymczasem zbliża się wyjazd, a mi się nie chce ganiać do PZU lub wertować stronę www. Panie Agencie :) proszę o zadziałanie :)
Proszę jeszcze o odniesienie się do zagadnienia dzieci w przyczepce. Dzieci nie użytkują roweru wg definicji OWU, a jednak ich ewentualne (mam nadzieję - nie!) obrażenia miałyby związek z użytkowaniem roweru przez rodzica, a dzieci przez "użytkowanie przyczepki przypiętej do roweru". Oczywiście dzieci nie mają kart rowerowych (warunek OWU), bo mają mniej niż 3 lata. Jak najlepiej je ubezpieczyć?
Co do mojej opinii o tym ubezpieczeniu:
- ubezpieczenie od kradzieży (tylko rozboju) jest bez sensu ;)
- casco za drogie
- NNW - nie wiem, jak z wypłacaniem odszkodowania, bo akurat kiedy bym się kwalifikowała, nie byłam ubezpieczona :(
- OC - likwidacja szkody raz. Porysowałam taksówce lakier, nie wiem, jaka była kwota odszkodowania, w każdym razie pan taksówkarz nie kontaktował się ze mną, żebym coś dopłacała. Czyli w porządku. Z tym, że formularz do zgłaszania szkody był durny... Np.: Różne pytania połączone w jedno i odpowiedź zbiorcza tak/nie. Może coś się zmieniło, bo to był rok 2008 lub 2009...
-
Pan spamer-agent mógłby się bardziej postarać ;)
Brawo 8)
Forum WMK to nie powierzchnia reklamowa. Wypadałoby zatem wpierw się przywitac, pojeździc z nami na rowerze a nie tak z grubej rury :-[
-
@ka_sroczka,
dzieci się nie łapią, bo:
- ubezpieczenie jest na Ciebie i tylko Twoje obrażenia w ramach NNW są ubezpieczone
- jeśli ubezpieczysz imiennie dziecko, to ubezpieczenie nie działa na siedzenie w przyczepce, nie jest to bowiem ani kierowanie rowerem, ani prowadzenie roweru, ani zsiadanie i wsiadanie do niego.
-
@reminent: Tak, tyle przeczytałam... Aczkolwiek miałam nadzieję, że jest coś, pod co można podpiąć dzieci
@GWARANT: chciałabym, żeby Pan się wypowiedział, wskazał produkt powiązany itp. Byłabym wdzięczna również za kontakt - jestem potencjalną klientką. Przez formularz PZU on-line zamówiłam kontakt (w niedzielę, 29.07.), od poniedziałku nikt się nie odezwał. Inna sprawa, że w formularzu temat spotkania ma inne kategorie niż kategorie produktów na stronie...
-
Pan spamer-agent mógłby się bardziej postarać ;)
Brawo 8)
Forum WMK to nie powierzchnia reklamowa. Wypadałoby zatem wpierw się przywitac, pojeździc z nami na rowerze a nie tak z grubej rury :-[
Przywitałem się na samym początku w miejscu do tego przeznaczonym :)
-
Jeśli chodzi o pytanie zadane wcześniej: czyli jak wygląda sprawa z dostarczeniem uszkodzonego roweru do likwidatora to zasada jest taka, że likwidator dojeżdża do Ciebie.
Przepraszam, że tyle to trwało ale jestem w trakcie przygotowań do własnego ślubu i nie mam czasu zagladać tutaj.
-
W takim razie życzę owocnych przygotowań do jeszcze bardziej owocnego ślubu :)