2. Czy Pełnomocnik odkrywa Amerykę? Bo mi się wydaje, że wnioski o te podjazdy/zjazdy były już wiele razy zgłaszane?
Nie odkrywa. Ja nawet tego od Niego nie wymagam. W końcu to facet, który nie jeździ na co dzień rowerem. Jakie On może mieć o tym pojęcie?
Najlepiej widać to po tym jak zakończono pasy rowerowe na Tamce
Jaka kładka, nie rozumiem - gdzie? Ostatnio tamtędy nie jeżdżę ale z tego co pamiętam i odświeżyłem sobie wizję dzięki google - spadek tych skarp jest na tyle mały, że przy odrobinie chęci da się zrobić prostą trasę punkt-punkt.
4. Co do porównania budżetów to chyba Raffi trochę przesadzasz. Moja propozycja różni się od "pełnomocnikowej" w zasadzie głównie tym, że zamiast wpychać rowerzystów na niebezpieczny odcinek chodnika na wiadukcie puściłbym ruch dołem _po_powierzchni_gruntu_.
Jadąc na masę sprawdzę, czy mi się tylko wydaje, czy taka trasa jest faktycznie możliwa do realizacji.
Z budżetem faktycznie może przesadziłem, bo myślałem, że chcesz przejść NAD jezdnią, po kładce. A to średnio kosztuje tak ze 30 tys zł za metr bieżący kładki. Idąc dołem, w poziomie jezdni, koszty faktycznie będą znacznie niższe, porównywalne z tym co proponuje Pełnomocnik. Może jednak być trochę robót ziemnych, by tu i ówdzie podciąć skarpę i zachować obowiązujące prawem nachylenie DDR, ale chyba faktycznie nie będzie tego dużo.
Problem w tym, że prowadząc trasę dołem będziesz wypadał rowerem ze zjazdu (może nie mocno nachylonego, ale jednak zjazdu) wprost na przejazd rowerowy o dość słabej widoczności rowerzysta-kierowca. Widoczność ogranicza tam skarpa wiaduktu (raczej nie do ruszenia), jego podpory (zupełnie nie do ruszenia) i zieleń (niby można wyciąć). W każdym razie wiele tej widoczności tam nie poprawisz, bo musiałbyś odsunąć DDR od wiaduktu, a tam dalej to masz jakiś pomnik, który w dodatku jest w zagłębieniu względem terenu.
Testowałem podobne rozwiązanie zbudowane przy Moście Północnym (na Tarchominie) i będę uparcie twierdził, że przejazd rowerowy bez widoczności na końcu zjazdu to jest naprawdę kiepski pomysł. Zwłaszcza, że tą ulicą pod spodem to jednak samochody jeżdżą w sporej ilości.
Już nie mówiąc o tym, że w ogóle dokładanie punktu kolizyjnego z autami i trzech punktów kolizyjnych z pieszymi (tyle chodników przecinasz) w momencie, gdy można pójść górą, to z założenia słaby pomysł. Dlatego właśnie myślałem, że wrysowałeś kładkę i mówiłem o wysokich kosztach tejże.
Osobiście wolę wariant "pełnomocnikowy" górą. Owszem, na kilku metrach masz wąski chodnik na wiadukcie. Ale wiadukt ten obecnie się sypie i pewnie najdalej za 10 lat pójdzie do remontu w ramach którego uda się go poszerzyć. Ruch pieszy na tym chodniku niewielki, a pojechanie nim pozwala uniknąć jednego punktu kolizyjnego z autami (w dodatku ze słabą widocznością) i ze trzech z ruchem pieszym.
Znam dylemat - odsuwać DDR od jezdni (separacja i święty spokój - brak parkowania) czy może przysuwać - integrować transport i pozwalać na wybór alternatywnie jezdni. No i nie mam w tym zakresie wyrobionego zdania
Holendrzy i Duńczycy mają - uważają, że jakiekolwiek odginanie DDR przed jezdnią jest zabójczo niebezpieczne. Podobnie jak odsuwanie przejść i przejazdów o 5m od skrzyżowania, co u nas robi się "by auta nie stały na przejściu" - bo przecież zatrzymać się PRZED przejściem to dyshonor. Generalnie u nich w miastach nie znajdziesz "odsuwanych" przejść i przejazdów. Mam jakieś kilka tysięcy zdjęć i filmów na potwierdzenie tej tezy
Gdyby to ode mnie zależało, to bym usunął te 5-10 metrowe bufory od skrzyżowania do przejścia, przejazdy i przejścia rysował tuż przy krawędzi skrzyżowania. I zmniejszyłbym łuki na prawoskrętach, by kierowcy nie mogli skręcać przy V>30km/h (dziś na wielu skrzyżowaniach można to zrobić przy 60km/h, co jest zabójcze dla pieszych.
A jak kierowcy nadal nie umieliby się zatrzymać przed przejściem i tam oczekiwać na możliwość włączenia się do ruchu, to polikwidowałbym te zielone strzałki w cholerę, bo to zwykle wtedy sobie nie radzą.
Takie przysuwanie przejść i zmniejszanie łuków ma same zalety- skracają się czasy ewakuacji, co pozwala lepiej zaplanować cykle sygnalizacji świetlnej, skrócić oczekiwanie pieszym i podnieść przepustowość dla aut NARAZ. Dzięki mniejszej powierzchni skrzyżowania można się odsunąć z jezdniami od zabudowań i zieleni, co pozwala zapewnić lepszą widoczność. Poza tym kierowcy ze zbyt dużymi skrzyżowaniami sobie zwyczajnie NIE RADZĄ, zwłaszcza na lewoskrętach, zwłaszcza gdy jest torowisko jakieś.