Raffi:
>Uważaj, by nie nałożyć za dużo.
Ponad 10 lat jeżdżę na nartach, potrafię ubrać się na zimę
>Bo jednym z typowych błędów jest to, że ludzie nakładają ciasne warstwy
Dlatego właśnie powiedziałam "kulkę", a nie "humanoidalny kształt"
>Na temperaturę pomaga kilka sposobów - po pierwsze zjeść syty i ciepły posiłek przed Masą. Organizm będzie miał energię do jazdy, a w brzuchu będzie nas grzać kilogram ciepłego jedzonka ;-)
Zawsze jem przed Masą. I po Masie. I w ogóle dużo
>Po czwarte - ubrać się tak, by żadna część ciała nie była odkryta. Zwłaszcza głowa i szyja.
Odkrytą będę miała tylko twarz, reszta dobrze schowana i utajniona
>Po piąte jak marzną nogi, to czasem zamiast zakładać trzecią parę skarpetek, lepiej jest nałożyć kalesony lub cieplejsze spodnie (polarowe, nie jeans) - krew do stóp zasuwa przez całe nogi. Jak wychłodzi się wyżej, do stóp dopływa już zimna i nie rozgrzewa.
U mnie w ogóle czasem nie dopływa, tylko zawraca w okolicach kolan, nie chce jej się tak daleko płynąć
>Po szóste - termos z ciepłą i (za) słodką herbatą. Raz, że rozgrzewa, a dwa, że cukier to kalorie, energia do spalenia. Po siódme - do herbaty jakieś absurdalnie kaloryczne żarcie (mogą być nawet herbatniki). Byle kaloryczne ;-)
Bleh, słodka herbata :/ Batonika wezmę i starczy. Nie mam termosu, ani czasu na Masie, żeby go obsłużyć. Kalorii i tak regularnie dużo zjadam. [tak, wiem że nie widać. Moja przemiana materii jest szybsza ode mnie
]
>Po ósme - starać się oddychać przez noc - są w nim zatoki, w których powietrze się nieco ogrzewa i do płuc trafia cieplejsze. Oprócz oczywistej zalety, że mniej wychładza, pomaga co bardziej delikatnym nie zachorować na przeziębienie.
Jak wyżej, 10 lat nart. Poza tym delikatna jestem jak nie przymierzając nosorożec, nie ma strachu