Jako że ZDM, nie wypowiedział się w kwestii zagrożenia jakie stwarza ograniczenie widoczności w tym miejscu, postanowiłem poprosić Policje (oczywiście na piśmie) o opinie w tej sprawie, na wypadek, gdyby jednak ktoś z ZDM nie podzielał mojego zdania.
Pożyczyłem sobie wczoraj niezbyt wyrośniętego trzynastolatka z rowerem (aby nie wystawał ponad ten kubeł) i pojechałem zrobić zdjęcia z perspektywy zarówno kierowcy, jak i rowerzysty.
Okazało się jednak, że niepotrzebnie, bo po pojemniku nie było śladu.
Więc wystarczyło jedynie sześć pism i półtora miesiąca, aby odzyskać widoczność na skrzyżowaniu. Przy czym zwracam uwagę, że jedynie dwa z tych pism były mojego autorstwa, bo z mnożeniem korespondencji administracja państwowa świetnie sobie sama radzi.
I tym miłym akcentem, wątek pewnego kubła na butelki, zostaje zakończony.