Paszczy nie pamiętam, ale numery w przybliżeniu tak (mogłem przestawić dwie ostatnie cyfry), podobnie jak linię (184 lub 189 - nie pamiętam dokładnie ostatniej cyfry). Dodatkowo mam uwieczniony na fotce autobus, który zatrzymał się na przystanku za nim, gdy chciałem pstryknąć zdjęcie sprawcy - i tutaj nie ma już wątpliwości co do numeru bocznego, więc jeśli tylko miał kamerę, to identyfikacja tego, co był przed nim, nie będzie stanowiła problemu.
Do MZA poszły już listy. Na policję udam się jutro lub w poniedziałek.
Rozjechać nie bardzo miał jak, bo wpakował się we mnie bokiem, a nie przodem, a ja widziałem, co się święci, więc zdążyłem oprzeć się o niego i nie było mowy o nikontrolowanym upadku i dostaniu się pod tylne koła. No chyba że miałbym jakiegoś większego pecha.
Kompletnie tylko nie rozumiem, co mu odbiło. Pomijając, czy jego reakcja jest dopuszczalna czy nie, nie wiem, na co tak zareagował. Stałem na czerwonym. Przedtem nie blokowałem go, nie zajechałem mu drogi, nie zablokowałem wyjazdu... nic. Może kochanek jego żony podobnie wygląda albo nie lubi facetów z długimi piórami?