Przeczytane na innym forum:
"Stoję w kolejce do serwisu czekamy na serwisanta. Pierwsza stoi jakaś para i kobieta opowiada facetowi że usterka przytrafiła się w rowerze na dwa dni przed końcem gwarancji. Przychodzi serwisant, pani daje kwit a serwisant rower. Pani pyta czy wymienił łożyska, na co serwisant: tak oczywiście. Pani odchodzi a jeden serwisant do drugiego:
- wymieniłeś?
- eeee nawet nie smarowałem tylko dokręciłem. "
Zależy co było usterką. Jeżeli był to zwykły luz na piaście (częsta sprawa, że coś jest nieskręcone, albo kulki się "dotarły" i powstał luz), to taka naprawa wystarczyła i wcale nie trzeba było nic wymieniać. Wtedy nie ma w tym dowcipie nic śmiesznego
Jeżeli problemem było zajechane łożysko, a pacjent to skręcił, by zamaskować efekt, to też nie ma w tym nic śmiesznego - raczej smucić się należy. Na szczęście można to łatwo odkryć - zwykle za mocno skręcone koło ciężko się obraca. Najlepiej to czuć jak się je zdejmie koło z widelca/ramy i ręką pokręci ośką koła - jak nie obraca się lekko, cichutko i płynnie, to znaczy, że serwisant chce tęgiej awantury i antyreklamy