Ubuntu bardzo łatwo można sobie przetestować. Wystarczy wypalić płytkę
Nom. Z resztą możliwość noszenia Linuxa na płytce i odpalania jako LiveCD, czy spod Windowsa, czy nawet z pendrive'a to bardzo przydatne dla informatyka rzeczy - jak przychodzi naprawiać kompy po domach to taki LiveCD to pardzo pożyteczne narzędzie, bo jest czym porobić partycje, jest czym naprawić błędy na dysku (oczywiście nie fizyczne) i czym zrobić wiele innych rzeczy.
LiveCD to z resztą kolejna rzecz, której z Windowsem nie zrobisz. Choć podobno już są manuale jak je stawiać na pen-ach.
Masz rację. Zawsze możesz zagrać w Pasjansa.
Odczep się od pasjansa. Na wykładach nieraz ratował mnie od zaśnięcia, gdy już przerzuciłem wszystkie fora i ulubione strony www, albo gdy WiFi na wydziale padło :-P
i twierdzić że Okna są BE, mimo że ja twierdzę inaczej.
Ja tam nie twierdze, że okna są be. Wciąż mam XP na jednym kompie - tym TYLKO do grania. Bo czasem lubię pograć w starsze gierki, które słabo chodzą pod emulatorem dosa w Linuchu.
Ale głównie na co dzień to grywam w OpenTTD (jest wersja i na Lin i na Win) - klasyka, tematyka transportowa, fajna ekonomia, setki dodatków i map i zabawa na dłuuuuugie noce z piątku na niedziele. Jedna z tych gier, które pomimo ponad 15 lat na rynku, wciąż mają rzeszę użytkowników i jest rozwijana. BTW, po tym się poznaję dobrą grę - po 15 czy 20 latach, ludzie wciąż w nią grają, bo nie ma lepszej!
Ja po prostu wywaliłem Win z obu kompów służących do pracy. W trakcie pisania dyplomówki windows zastrajkował, a ja nie mogłem sobie pozwolić na fochy kompa, bo terminy goniły. W Windzie to zawsze jest kwestia "kiedy", a nie "czy", więc na szybko zainstalowałem pierwszego Linucha jaki wpadł w ręce. I tak już zostało do dziś.
A reinstalacja? Co to jest? Ja pierwszy raz zainstalowałem system, zrobiłem obraz partycji i teraz "reinstalacja" trwa 10 minut. Akurat, żeby iść zrobić herbatę, bo jak wrócę mam w pełni skonfigurowany system. Jak na 7 lat, to 30 minut instalacji + 5x 10 minut reinstalacji to chyba niezły wynik?
Jak na Windowsa to wynik rewelacyjny. Używanie image do zawsze jest dobry pomysł. Choć mnie się jeszcze nie przydał na Linuchu nigdy. Ale to kwestia czasu - system nie padnie, ale HDD w serwerze wcześniej czy później zaliczy pad. Wtedy image się przyda ;-)
I obydwaj musicie przyznać mi rację- jeśli ktoś się nie zna, to nie ważne jaki system będzie miał- i tak będzie to "zły system".
To prawda. Na pewno każdy system da się zepsuć. Nie na darmo informatycy mówią o userach per Użyszkodnik ;-) Różnica jest wyłącznie w tym, że jeden psuje się łatwiej niż inny.
I będę mógł na nim grać w dobre tytuły a nie w niszowe gry które na Macu i Linuxie pójdą... (tak Raffi, nie interesuje mnie Wine ani inne tego typu wynalazki, bo nie działają ze wszystkim...)
Te gry, co mam na Linuchu chodzą. A jak nie to mam stare dobre XP, by sobie odpalić gierki dosowe (jak symulator stacji Poznań główny, czy Settlers 1), bo DOSBOX ma niestety swoje wady i nie wszystko w nim chodzi tak jak powinno. W nowe gry nie gram - z reguły poza ładną grafiką, niewiele w nich ciekawego.
@Savil: Tak do mnie dotarło... WINDOWS 2000? LOL! To już się nie dziwię, że nic nie działa jak należy. Już wolałbym Win 98 SE.
To prawda, 2000 to porażka. XP jest znacznie lepsze. Podobnie jak 2000 unikałbym też Visty. Z resztą z tego samego powodu - 2000 było niedopracowanym XP, a Vista jest niedopracowanym 7. A już zupełnie na dystans trzymałbym się od Me - chyba najgorszy Windows w historii M$. Choć teraz to już pewnie mało kto go pamięta ;-)
Stanowczo polecam zainwestować w Win 7. System jest świetny- używam go od dnia opublikowania wersji RC- wtedy się w nim zakochałem
Jeszcze z nim nie miałem szerzej do czynienia. Na razie w praktyce widziałem tylko 3 wady:
1) Ustawienia sieci ZNOWU są w innym miejscu. Zmieniają te ustawienia od czasu XP w każdej kolejnej wersji systemu. Działa mi to na nerwy, bo często tłumaczę przez telefon ludziom jak sieć skonfigurować. Kiedyś to było łatwe, bo wszędzie było tak samo, czy to Win 95, 95 OSR2, 98. Później były dwa sposoby - drugi do Win 2000, XP i Me. Jeszcze szło zapamiętać. Teraz jak mam w sieci przekrój kompów od Win98 po Win7, a w każdym jest inaczej i co wersja, to bardziej chowają te ustawienia protokołu IP - szlag człowieka trafia, jak trzeba to wytłumaczyć telefonicznie, a user, jak to user, nie wie który Win ma..
2) Działa wolniej niż XP, mimo, że XP mam 32 bit, więc nie wykorzystuje 100% możliwości kompa. Choć dla uczciwości dodam, że dobrze skonfigurowany 7 (z wywalonymi wodotryskami) działa nieco lepiej niż nawet idealnie skonfigurowana Vista. Przynajmniej na tych kompach, które miałem okazję sprawdzać pod tym kątem.
3) Wkurza komunikatami w stylu "Czy to Ty odpalasz ten program, czy odpala go Twój wirus? To niebezpieczne. Czy na pewno wiesz co robisz?". Generalnie systemowy firewall i te dodatki bezpieczeństwa to powinno się wyłączać w usługach od razu - służą tylko zjadaniu zasobów, a bezpieczeństwa nie dają absolutnie żadnego.
Poza tym, to faktycznie może być całkiem fajny system.
Pozostaje tylko wrzucić programy i śmiga.
A teraz zachowam się jak prawdziwy radykał linuxowy: A wiesz, że dzięki repozytoriom mogę w Linuxie zainstalować dowolną ilość programów (np 25 naraz) z jednego okienka, bez ani jednego restartu i bez wkładania jakiejkolwiek płyty do CD? Dodatkowo jak program wymaga czegoś innego do pracy (jakiś dodatkowych bibliotek na przykład) to przy okazji ściągną się same.
I tym pięknym akcentem zakończę rozmowę na temat systemów. Każdy i tak będzie pracował na tym co lubi. Windows nie jest systemem złym, zwłaszcza jak ktoś lubi dużo grać. Niektórzy (jak ja) trzymają też Win z uwagi na CAD-a, którego uczą na studiach (QCad w Lin jest fajny i darmowy i zaprojektowałem w nim kilka poziomów, ale jednak do pewnych zastosowań jest za mało rozbudowany). IMO do pozostałych zastosowań (do grania nie koniecznie) są natomiast systemy lepsze niż Winda.