Coraz ciekawsze tłumaczenie debilizmu projektanta. To dlaczego słupki są suatwione obok każdego zjazdu bramowego a nie w jakijś innej kombinacji.
Ja projektanta nie tłumaczę, tylko podsuwam możliwą przyczynę. Sens to oddzielne pytanie.
Dla zablokowania wyprzedzania wystarczyły jedne rząd słupków. Zresztą nie słyszałem żeby tam ktoś omijał korek chodnikiem. Wogóle to raczej nie jest problem zbyt powszechny.
Chodnikiem na pewno nie omijał, bo trudno było nazwać to, co tam wcześnie było. Każdy kierowca bałby się, że straci podwozie
. Co innego teraz, po remoncie, gdy jest równiutki, szeroki chodnik.
Nie wiem czy Kleszczową w jej pierwotnej formie - wąsko, spory ruch, momentami korki, których nie bardzo było jak ominąć bo wąsko, a momentami pędzące auta cisnące się "na gazetę" bo wąsko - można nazwać przyjazną.
Wąsko? Fakt, te gigantyczne koleiny zwężały Kleszczową, ale po ich wyrównaniu nie byłoby już problemu. Chociaż faktem jest, że ja jeździłęm nią głównie w stronę od Jerozolimskich. Może pas w przeciwną stronę był gorszy.
A przecież chodzi o to by właśnie tacy ludzie nie musieli się bać jeździć rowerem. Jak rowerowanie do pracy będzie zjawiskiem powszechnym, a na Kleszczoej będzie 500 rowerów na godzinę jeździło, to będzie można z pozycji siły powiedzieć "zamykamy Kleszczową" albo coś innego na niej robimy i nie bardzo będą mogli odmówić. Teraz można było mieć to co jest (przebudowę ulicy i tak robili), albo nic przez najbliższe 15 lat, bo nikt potem nie będzie przebudowywał właśnie oddanej do ruchu ulicy. A to jednak dość istotna trasa z Włoch/Ursusa do "miasta".
O ile w przypadku innych CPRów jeszcze bym to rozumiał, o tyle tutaj nie wiem, czy odważyłbym się jechać z dzieckiem z tyłu. Góra-dół-góra-dół-góra-dół-lewo-przejazd_bez_widoczności-prawo-góra-dół-góra-dół-lew-przejazd_bez_widoczności_-góra-...
Niestety to zawsze jest właśnie taki dylemat z 3 zmiennymi: Tym co wykonalne technicznie (dana ilość miejsca), tym co wykonalne finansowo (dana ilość kasy) i tym co w danej chwili wykonalne politycznie. Zignoruj jedną z tych zmiennych, a wywalczysz okrągłe nic, albo wręcz bilans uzyskasz ujemny.
Wyczuj dobrze moment i weź pod uwagę zmienne, a będziesz miał znowelizowany PoRD, zwężoną Świętokrzyską (zobaczycie, to jeszcze zagra, dajcie temu ze dwa lata!), Bulwary Wiślane (jak je w końcu skończą, ale to już inny temat), albo most Łazienkowski, o którym rok temu nawet się nikomu nie śniło, że będzie szansa go wywalczyć (a On w końcu powstanie jak będzie dobry nacisk na władzę).
Tylko niestety nadal najczęściej to wywalczone to jest coś, co niczego nie rozwiązuje, oprócz kłopotu urzędnika, jak wykazać wyrobione kilometry infry rowerowej
. Z takich rozwiązań są najbardziej zadowolone osoby, które i tak jeżdżą po chodniku. Bo mają przez to kawałek mniej nierównego chodnika. A reszta jest zpychana na coś, co powoduje zgrzytanie zębami każdej osoby przyzwyczajonej do jazdy po jezdni.
Zdaję sobie jak najbardziej sprawę z bardzo ważnego czynnika, jakim jest zwiększenie ruchu rowerowego w ogóle - w ten sposób jest możliwość wywierania presji na sprawy ważne także dla niechodnikowców. Gdyby było inaczej, nigdy nie byłbym na tym forum, nigdy nie jeździłbym z WMK, nie edukował znajomych i przede wszystkim nie widział sensu w szukaniu kompromisu między potrzebami różnych rowerzystów. Mam jednak wrażenie, że w całym kompromisie gubi się tak naprawdę sporą część rowerzystów.