kolejny warszawski (takoż sulejówkowy i... no własnie, jaki? józefówowy, hę?) odjazdowy przeszedł do historii - ci których nie było, niech żałują
pogoda dopisała, frekwencja również - przy wyjeździe z Sulejówka było nas 49 osób, przy każdym przystanku dołączali kolejni uczestnicy (drugie liczenie 64 osoby, kolejne to juz 98), na metę w Józefowie wjechało nas cała 116 (110 rowerzystów i szóstka małych ludzików w przyczepkach/fotelikach).
Później był piknik - można się było najeść i kiełbasy i ciastków, można było sprawdzić sobie zdrowie i udekorować (hm...) rowery. no było bardzo ok.
w zabezpieczeniu pomagali nam chopaki (i jedno dziewczę) z rembertowskiej masy, Vit wraz z pierworodnym oraz Glizdor - dzięki bardzo.
do zoba za rok. (Vit, obiecuję - za rok będą koszulki, będę o nie walczył jak lew, więc muszą być... jak nie będzie to oddam własną
).