No tak... białemu też jest źle, jak jest dobrze i na odwrót
.
Raffi - widzę poprawę. Widzę ją może nawet bardziej po tym, jak miałem wątpliwą przyjemność korzystania z roweru w Pruszkowie, a także obserwacji jeszcze większych cudaków w innych lokalizacjach rozsianych po okolicy. Także po kontaktach z pruszkowskimi urzędnikami, którzy - z Zawodowym Prezydentem Miasta Pruszkowa na czele - nie bardzo rozumieją, po co się buduje infrastrukturę rowerową, ale koniecznie chcą ją mieć. W porównaniu z tym Warszawa to prawie raj.
Tak, wiele się poprawiło. Widać to np. na Świętokrzyskiej w postaci zrobienia przynajmniej częściowo pasów rowerowych, użyciu asfaltu na części rowerowej chodnika, a także zauważenie tu i ówdzie, że rowerzyści nie posiadają daru teleportacji. To jest ogromny sukces Masy. Tyle, że ten sukces to kropla w morzu problemów. Co z tego, że powstanie kolejne 200km infrastruktury, skoro nadal będzie można sobie nią podcierać tyłek - tak w przenośni, jak i dosłownie podczas zaliczenia gleby przez bezmyślość urzędników. Bo chociaż po... ilu? 10? 15 latach istnienia Masy?... dotarło do ich głów przynajmniej kilka rzeczy i zaczęli czasami coś tam mózgu używać, to niestety jest to tylko "czasami".
Pomimo tych N lat zrzędzenia, tłumaczenia, próśb, gróźb i nawoływań, infrastruktura rowerowa nadal budowana jest bez głowy. Na kostkę najwięcej osób narzekało, więc to poprawili i jest ciszej. I co dalej? Serpentynki wijące się chodnikiem zniknęły? Wyraźne (nie zabawa w kolory) oddzielenie ruchu rowerowego od pieszego jest? Wjazdy i zjazdy z infry rowerowej są? A jeśli są, to nadają się do użytku bez niemalże zatrzymania się na środku jezdni i robienia wywijasów, żeby z nich skorzystać? Połączenie z czymkolwiek oprócz dwóch punktów na końcu DDR/CPR jest? Bo nie, nie wszyscy jeżdżą dzień w dzień od lat tą samą trasą z mieszkania do pracy i z powrotem zgodną ze strumieniami największego ruchu. Niektórzy korzystają też z roweru w celach ogólnotransportowych oraz rekreacyjnych, albo muszą jeździć w mniej uczęszczane kierunki i chcieliby np. móc skręcić ze śmieszki rowerowej w lewo. Skręcić legalnie i bezpiecznie, a nie zastanawiać się, jaką interpretację przepisów wybrać, żeby było najmniej niezgodnie z prawem i rozsądkiem. I w ogóle chcieliby móc jeździć zgodnie z przepisami, a nie "się uda, bo nie ma wyboru". Sensowne sadzenie roślin przy trasach rowerowych jest? Czy może na zasadzie "bo tak ładnie", ale już nikt nie pomyśli, że te śliczne krzewy trzeba przycinać? Regularnie, a nie dopiero, gdy jakiś rowerzysta się wkurzy i zgłosi. To nie są potłuczone butelki, które mogą pojawić się znienacka - to jest roślinność, która rośnie z określoną szybkością i można ustalić plan dbania o nią, zapewniający brak kolizji z infrastrukturą.
Raffi, cholernie mocno doceniam wkład Masy, a także twój własny. Ale to, że jest pewien sukces nie oznacza, że można zaakceptować resztę niedogodności.
Ja sam niestety w zeszłym roku z powodów osobistych opuściłem się tak pod względem działalności, jak i jazdy na rowerze. Zawaliłem prawie gotowy audyt kostkotworu przy Al. Jerozolimskich, załatwiając tylko wyczyszczenie z zapomnianych roślin od Łopuszańskiej do wiaduktu WKD. Nawet to piekielne drzewo przy S-ce przy budynku Microsoftu mi uciekło z planów. Cóż - bywa. Postaram się poprawić w tym roku, gdy pewne komplikacje miną. Na razie mogę jednak pozwracać uwagę na to, co widać - może ktoś inny będzie miał ochotę. Może ktoś inny zauważy, że nie jest odosobniony i warto z tego powodu coś robić.