Jakaś bielizna termoaktywna i jeszcze ze srebrnym paskiem.
Zdaje się hit zeszłego roku - sprawdziło to się komuś?
Tak. Bielizna termoaktywna faktycznie działa, co potwierdzą Ci wszyscy jeżdżący poziomami - w koszulce z bawełny plecy są mokrusieńkie po kilku km w zasadzie niezaleznie od pogody, w termoaktywnej po tej samej trasie przejechanej tym samym tempem, w tych samych warunkach plecy są albo ledwo wilgotne, albo w ogóle suche.
Tak samo srebro faktycznie działa - ciuchy mniej śmierdzą, bo srebro ma własciwości bakteriobójcze, a smród to właśnie produkt przemiany materii bakterii. Mniej bakterii na ciele=mniej przetworzonego potu=mniej smrodu.
Tylko ta różnica to jest odczuwalna w ciuchach w cenie 100-200zł za koszulke, a nie w tym co wala się po półkach w marketach o kosztuje 40 czy 60zł. I to też nie jest dożywotnie - np. własciwości bakteriobójcze koszulek z czasem słabną i zanikają. Zwykle po kilku latach używania, ale pewnie to zależy od koszulki, prania, tego jak się używa i stu innych rzeczy.
Jak temperatura spada poniżej 5oC to strasznie marznę w stopy, a więcej niż 2 pary skarpet (średnie+grube) nie mieści mi się do buta, więc szukam alternatywy, która da więcej ciepła bez zwiększania grubości.
Tak, mam wkładkę w butach - piankową z dodatkową folią alu - dalej zimno.
Spróbuj ubrać cieplejsze spodnie zamiast dodawać 5 warstwę skarpetek czy ochraniaczy na buty.
Generalnie stopy podczas jazdy rozgrzewa ci twoja krew - jak masz źle osłoniete nogi, to możesz miec sto warstw ciuchów na stopach, a się nie rozgrzeją, bo krew, która do nich dotrze będzie już wyziebiona. I będzie Ci zimno w stopy.
Co więcej - za dużo warstw skarpetek na nogach lub zbyt ciasne skarpety uciskają na nogi i spowalniają ci przepływ krwi w stopach, więc mogą przynosić efekt dokładnie odwrotny od zamierzonego. Krępują też ruchy stopy, przez co nie możesz się rozgrzac ruszając palcami w bucie.
Ja skarpetki noszę albo jedne cienkie i rozciągliwe ze zwykłej bawełny, albo dwie cienkie (tak w okolicach 0), albo cienkie pod spód, a grubsze wełniane (ale nadal rozciągliwe i dość luźne) na wierzch jak jest -5 lub chłodniej. Więcej skarpet już nie zakładam nawet jak jest -30.
Co najwyżej jak jest mi zimno to zakładam więcej spodenek na nogi. Przy 0 stopni mam dwie pary cienkich spodenek do biegania, przy -5 mam jedne cienkie i jedne nieco grubsze z polaru, przy -20 i niżej zakładam dwie pary grubych zimowych spodni rowerowych.