Dobry aparat zwykle ma kilka przewag.
Po pierwsze dobry i jasny obiektyw daje robić nierozmazane zdjęcia gdy jest nieco ciemniej. Gdy jest szaro, ci ze słabszymi wywalają fotki do kosza, a ci z lepszymi wciąż robią dobre zdjęcia.
Dobre aparaty mogą korzystać z wyższego ISO, co znowu - daje mniej rozmazane zdjęcia przy słabszym oświetleniu. Tak, wiem, nawet tanie aparatu mają już iso 3200 lub więcej. Ale z tego się nie daje korzystać, jest taka kasza jakby się obrazek z piasku robiło, a nie zdjęcie. Dobry aparat zrobi zdjęcie "bez kaszy" na ISO 1600 lub 3200. Słabszy aparat raczej tylko na 800.
Ustawienie pewnych rzeczy ręcznie (balans bieli, czas naświetlania, iso, przysłona, czasem ostrość) pozwala robić zdjęcia szybciej i nie "walczyć" z aparatem. To pomaga uzyskać taki efekt, jaki się chce mieć na zdjęciu w tych sytuacjach, gdy automat się gubi. Aha, dobre aparaty tryb auto zwykle też mają lepszy.
Generalnie różnica pomiędzy dobrym i słabym aparatem największa jest, gdy robi się ciemno, ponuro, szaro. Ewentualnie wtedy, gdy warunki oświetleniowe są "dziwne" (np. ulica oświetlona dwoma typami latarni o róznej temp. światłą). W słoneczny dzień zwykle słabe aparaty dobrze sobie radzą i nie ma z nimi żadnych problemów - poza tym, że fotografują nieco wolniej.
Jest tylko jedno ale - żadne aparaty nie robią zdjęć same. Sam fakt posiadania aparatu dobrej klasy nie załatwi sprawy jeżeli będziemy fotki robić wyłącznie na auto
Stosunkowo dużo daje już samo nauczenie się swojego aparatu - dobrego, czy słabego. Nawet w najtańszych modelach można pewne rzeczy ustawiać ręcznie jak w lustrzankach (choć czasem przebijanie się przez menu trwa dłużej niż w lustraznce), co czasem bardzo pomaga robić dobre zdjęcia. Przydaje się też doświadczenie - człowiek wie gdzie stanąć, wie jakie ustawienia na aparacie ustawić zanim nadjedzie peleton, wie jak kadrować by foto było ciekawe, potrafi wykorzystać jako statyw barierkę czy murek, stablniej trzyma aparat. Te umiejętności dają sporo i potrafią rekompensować braki aparatu.
Natomiast już co do samych zdjęć - ja mam lustrzankę, a to ile % zdjęć wywalam zależy wprost od tego ile mam czasu na ich robienie i na ile sytuacja w jakiej fotografuje jest dla mnie nowa. Gdy idę na plener (rzadko) to zazwyczaj mam czas bawić się ustawieniami, eksperymentować, poprawiać - tak jak chciałem wychodzi mi nawet ponad 90% zdjęć, a 10% jest do wywalenia (głółnie takie, gdzie się czymś bawiłem, eksperymentowałem). Gdy jestem na wakacjach i fotografuję mając sporo czasu, ale jednak będąc w ruchu i widząc czasem coś ulotnego, wywalam około 30% zdjęć, a 70% zostaje. Gdy ostatnio poszedłem na festiwal, do dość ciemnej hali, z mnóstwem ludzi włażących w kadr i wieloma eventami "w ruchu" gdzie nie było szany na drugie zdjęcie, gdy pierwsze nie wyszło, wywaliłem dobrze ponad połowę zdjęć.