Lat 3, przebieg 15-20 tys.
Chciałabym go reanimować kosztem 300-400 zł. Doszłam do wniosku, że przy zmianie na rower, z jakiego byłabym zadowolona musiałabym wydać min 600 zł więcej (po uwzględnieniu dochodu ze sprzedaży), więc chwilowo jestem za reanimacją.
300zł powiadasz... 50zł wolnobieg, 30 łańcuch, 110 korba, pedały, rowki na obręczach się kończą to albo dwie nowe obręcze+zaplot, albo (lepiej) nowe koła, które nie będą miały wyciągniętych szprych i piast po 20kkm... jakbym nie liczył, mnie już wychodzi więcej niż 300zł, a jeszcze nie wiadomo co urodzi się p drodze
Zwłaszcza, że robiąc przebiegi rzędu 5-7 kkm rocznie opłaca się już kupić droższe, ale jednocześnie znacznie trwalsze elementy.
A teraz minusy:
- stosunkowo dojechana korba 48-28 (szczególnie największy blat 48T)
- powoli dojeżdżany drugi wolnobieg identyczny z naturalnym 14-28 ( z niemal dojechanym blatem 20T)
- kończące się powoli rowki na tylnej obręczy
- dojechane pedały
Kiedy ostatnio zaglądałaś do wnętrza piast czy suportu? Pytam, bo lista może być niepełna.
Nie wykorzystuję właściwie blatów wolnobiegu 24 i 28, ale też 28 korby, więc myślę nad zmianą na węższy zakres kasety (czyli wychodzą przełożenia szosowe?). Czy wtedy musiałabym zmienić korbę na bardziej szosową?
Dobrze kombinujesz, że chcesz zmienić przełożenia, skoro z części z nich nie korzystasz.
Wymiana wolnobiegu nie musi oznaczać konieczności wymiany korby. Sporo znajomych mi osób ma korby, przerzutki i manetki MTB a kasety szosowe. To działa, nie ma z tym problemów.
Tylko jeżeli masz WOLNOBIEG (nakręcany) to i tak nie będziesz miała wyboru. Dopiero zmiana piasty na taką z bębenkiem na KASETĘ pozwoli Ci pomyśleć o napędzie szosowym. Przy czym nie wiem czy nie warto od razu pójść w 9, bo większość napędu i tak wymieniasz (potem jak nie będziesz wymieniać, będzie trudniej), a w szosie napędy na 8 to już występują tylko w najtańszych i najgorszych grupach.
chyba przydałaby mi się krótsza korba (np 165mm). A przy krótszej korbie miałabym to uwzględniać jakoś przy ilości zębów?
Powodzenia w szukaniu korby szosowej 165mm. Jest jak Yeti - podobno istnieje, ale nikt nie widział. Ja w kazdym razie pewien czas temu próbowałem kupić taką do pozioma i zakończyło się to niepowodzeniem. Zamontowałem 170mm.
I tak np podoba mi się korba szosowa na 170 mm (trzy blaty, coby nie zmieniać przerzutki i manetek ):
Jak korba szosowa, to wymiana manetek. Manetki do ATB jakie pewnie masz w swoim rowerze generalnie nie lubią się z korbami szosowymi, zwłaszcza trzyblatowymi. Ustawienie tego tak, by to JAKOŚ działało jest wykonalne (mnie się udawało), ale generalnie jest to dość trudne, a efekt jest średni. W dodatku linki od przedniej przerzutki po takim ustawieniu niestety są mocno napięte na największym blacie i nie wytrzymują tego na dłuższą metę (u siebie musiałem wymieniać linkę średnio 2 razy na rok, a kolejne 2 razy na rok regulować w miarę wyciągania się linek).
Dlatego jak korba szosowa, to niestety raczej manetki szosowe. Manetki szosowe na prostą kierownicę są niestety niezbyt łatwe do kupienia, a do tego są cholernie drogie (przygotuj się nawet na 200-300zł wydatku). Jak nie opływasz w kasę, raczej pomysl o korbie trekingowej (48T) niż o szosowej (52T) - różnica nie będzie wielka, a koszty niższe.
Ewentualnie jakaś MTB
http://allegro.pl/korba-p-l-48x38x28-170-oblewana-szara-saks-i4005284331.html
http://allegro.pl/kor-miranda-alfa-3-alu-europe-altus-48-t-kb07-i3979675758.html
http://allegro.pl/korba-shimano-fcm171-48x38x28-170mm-okazja-i3959107342.html
http://allegro.pl/korba-shimano-tourney-fc-m171-48-38-28-mtb-super-i3933942946.html
Tylko, żeby toto było dosyć wytrzymałe, a nie zjadło zębów po sezonie.
Przy twoich przebiegach celowałbym w nieco wyższą półkę cenową. Za około 100-120zł idzie już kupić Alivio 48T na 9. W to bym celował.
Żeby nie zmieniać jeszcze przerzutek tylnych
To masz w rowerze kilka tylnych przerzutek? Interesujące
Sprawdź we wszystkich swoich tylnych przerzutkach luzy. Może są bardziej zużyte niż Ci się wydaje
Skoro już wymieniasz pół roweru, warto zrobić wszystko i cieszyć się jazdą, a nie za miesiąc odstawiać znowu rower na warsztat bo się na czymś chciało oszczędzić.
myślę o kasecie na 7 rzędów np z podkładką dystansową, przy wymianie koła z piastą do kaset np 8 rzędowych Skoro kasety mają być bardziej wytrzymałe od wolnobiegów, to może:
http://allegro.pl/lekka-kaseta-acera-cs-hg41-7-rzedowa-11-28t-ka18-i3977656765.html
A może opłaca się dać wyższe modele niż ta, a jak tak, to jakie (biorąc pod uwagę cięgłe katowanie 14-60 km dziennie, a nie zastosowanie sportowe).
Wolnobieg na kasetę by sobie zmienić, musisz zmienić tylną piastę, a nie że sobie wybierzesz co wolisz
Jak chcesz kasetę, to bym celował w szosową jednak jakąś Sorę czy coś z tej okolicy (albo wyżej jak stać Cię). Wtedy kaseta będzie gęsto zestopniowana i nie będzie miała trybów 24 czy 28, których pisałaś, że nie używasz.
Jak jednak zdecydujesz się na kasetę MTB (bez sensu skoro nie używasz większych trybów) to osobiście brałbym coś z okolic Alivio raczej niż Acerę.
Nie pchałbym się w kasety siedmiorzędowe. Załóż od razu 8 lub 9, manetki na 7 ponoć idzie do tego dostroić (choć sam nigdy nie próbowałem), z przerzutką też nie będzie problemu (tu już próbowałem).
I jeszcze zostaje wymiana tylnego koła. Najlepiej z obręczą odporną na ścieranie pod V-Brake
Nie ma obręczy odpornych na ścieranie
Można stosować bardziej miękkie klocki i kupić droższą ale twardszą obręcz, można częściej czyścić obręcze z syfu i soli, można zmienić styl jazdy by rzadziej hamować, można (trzeba) dbać o to by wymieniać klocki na czas, a nie dopiero gdy metal trze już o metal, ale koniec końców KAŻDA JEDNE OBRĘCZ kiedyś się zużyje i zetrze. Fizyki nie oszukasz
Jak się jeździ delikatnie, mało hamując, obręcz starcza na te 30-40 tysięcy. Jak się jeździ po mieście, często hamując i jeszcze trafi się śnieżna zima z mnóstwem syfu i soli na drogach, to obręcz może starczyć na 5-10 kkm. Jak się nie wymieni klocków na czas, można zabić obręcz w kilkaset kilometrów. Twoje 20 kkm na obręczy mieści się w normie
Jak chcesz obręcz niewycieralną, to tylko przesiadka na hamulce tarczowe, rolkowe lub torpedo - wtedy nic nie trze o obręcz i ta się nie zużywa
Czy piastę opłaca się wymieniać pod kasetę, czy zostać jednak przy wolnoobiegu?
Opłaca się wymienić. Zależnie od budżetu wstawiłbym albo piastę z uszczelnianymi łożyskami (Paralax lub od Alivio wzwyż), albo nawet coś na maszynówkach (np. jakiś tańszy Novatec).
Różnica jest taka, że piastę z uszczelnionymi łożyskami trzeba ten raz do roku postawić na warsztat i przeserwisować, a raz na kilka lat wypada wymienić kulki i konusy, gdy zaczną mieć wżery. Trzeba też dbać by luzów nie było, bo to zabija piastę ekspresowo.
Piasty na maszynówkach są droższe, ale raczej bezobsługowe. Jak padnie w nich łożysko po tych 40 czy 60 kkm, to wyjmujesz, idziesz do sklepu z łożyskami i kupujesz za 20-30zł nowe, które montujesz. Choć osobiście nigdy nie udało mi się zabić piasty na maszynówkach