Czy ktoś widzi nas to, raczej pytanie do obserwatorów.
Co prawda nie jeżdżę tamtędy, ale takich miejsc jest multum. Mój przykład:
Krzaki notorycznie zasłaniające pieszych
http://goo.gl/maps/wIfyaKrzak (na tym zdjęciu przycięty, na ogół jest 2 razy większy) zasłania pieszych
http://goo.gl/maps/T4PxwPytanie natomiast, czy my widzimy.
Nie ma jednej odpowiedzi, bo nasze rowery nie mają jednej standardowej wysokości.
To prawda, że często widzę mniej, niż poruszając się klasycznym rowerem. To sprawia, że jeżdżę bardziej defensywnie. Z racji gabarytów i mniejszej zwrotności, mam ograniczoną możliwość poprawiania błędów, więc staram się dużo wcześniej przewidywać sytuację na drodze, dzięki czemu bez problemy mogę płynnie poruszać się po mieście.
Przy ograniczonej widoczności, mam prostą zasadę. Nie widzę, zwalniam lub się zatrzymuje, łapy trzymam na klamkach hamulca - do tej pory się sprawdza. Choćby dzisiaj, gdy na Mokotowskiej spomiędzy stojących w korku samochodów, wybiegła kobieta wprost pod moją korbę.
Niezależnie od tego, jeśli ktoś chce pisać pisma, argument z rowerem poziomym jest raczej kiepskim pomysłem. Ten typ konstrukcji, słabo funkcjonuje w ogólna społecznej świadomości, a co dopiero w urzędniczych głowach.
Jeśli gdzieś jest zbyt mało miejsca, piszę o rowerach z przyczepkami, gdy gdzieś jest ograniczona widoczność przez krzaki, szafki, śmietniki, piszę o dzieciach których zza przeszkód nie widać.